CZESŁAW NIEMEN na płytach SACD → Cz. 1 ˻ SERIA 1 ˺. Recenzja

Ta informacja była zupełnie niespodziewana: oto 29 września Warner Music Poland wydał pięć płyt Czesława Niemena na hybrydowych płytach SACD; nadaliśmy jej nazwę ˻ SERIA 1 ˺.

Jak wydawca informował , było to pierwsze takie w Polsce wydanie, przygotowane wspólnie z siecią salonów Empik, mające uświetnić jej 75. urodziny. Serię nazwano „Polskie Nagrania catalogue selections – Limited Edition SACD Hybrid”. Zapewne za jakiś czas dołączą do nich kolejne tytuły, ale już dzisiaj pojawiła w sprzedaży następna piątka na SACD, tym razem różnych wykonawców.

Wszystko zaczęło się jednak od pięciu albumów Czesława Niemena. Są to: Dziwny jest ten świat (1967), jedna z najważniejszych płyt w historii polskiej muzyki rozrywkowej, długo oczekiwane reedycje Katharsis (1976) i Idée Fixe (1978) a także Niemen Enigmatic (1970) oraz Niemen vol. 1 i Niemen vol. 2 (Marionetki) (1972 | 1973).

Przesłuchaliśmy je wszystkie i porównaliśmy do wszystkich dostępnych do tej pory wersji cyfrowych na płytach COMPACT DISC.

tekst WOJCIECH PACUŁA

zdjęcia „High Fidelity”

CZESŁAW NIEMEN na płytach SACD → Cz. 1 ˻ SERIA 1 ˺

Wydawca: Polskie Nagrania/Warner Music Poland
Format: SACD/CD
Premiera: 29 września 2023
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA

Jakość dźwięku: 6,5-9/10

Wyrożnienie: BIG RED BUTTON
POLSKIENAGRANIA.com.pl

We wstępniaku do październikowego wydania „High Fidelity” pisałem o tej inicjatywie z uznaniem i szacunkiem. Dla dużego wydawcy promowanie fizycznego formatu, formatu niszowego, w czasach supremacji plików jest bowiem wyzwaniem i decyzja ta obciążona jest dużym ryzykiem. Nie wiadomo bowiem, jak zachowa się rynek, czy oferta się przyjmie, czy – krótko mówiąc – płyty się sprzedadzą. Obawy tym bardziej zasadne, że kilka lat wcześniej, w roku 2014, otrzymaliśmy większą część tych nagrań w nowych remasterach hi-res.

Wydano wówczas sześć tytułów. Pięć z nich zostało przygotowanych wspólnie przez ELEONORĘ ATALAY, córkę Niemena, i JACKA GAWŁOWSKIEGO (więcej o studiu masteringowym i mikserskim tego realizatora → TUTAJ).  Ostatni, podwójną płytę Marionetki, w 2017 zremasterował KAMIL KAROLAK (recenzja → TUTAJ). Jak w 2014 roku mówił mi Jacek, na potrzeby tego projektu zgrał do plików PCM 24/96 wszystkie taśmy Niemena, jednak uczestniczył w remasterze w ograniczonym zakresie i przy każdej płycie wyglądało to trochę inaczej.

Poligrafia

Wydawca podszedł do nowego projektu wyjątkowo uważnie i z namysłem. A także z rozmachem. Zacznijmy od fizyczności nowych wydań. Płyty przygotowano w klasycznych pudełkach typu jewelbox z biżuterią mających niewiele wspólnego, ale nazwanych w ten sposób, kiedy format się rodził. W takim kształcie płyta CD jest znana i z nim jest kojarzona.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Sięgnięcie po zwykłe, plastikowe pudełko jest, w pewnym sensie, krokiem w tył w stosunku do poprzedniej edycji, a także do ostatnich reedycji nagrań z katalogu „Polish Jazzu”. Wydanie z 2014 roku miało bowiem postać opakowań digipack, czyli z tekturowymi okładkami. Z kolei wybór klasycznego pudełka zamiast wersji z zaokrąglonymi krawędziami, którym wyróżniano początkowo tytuły SACD, ma sens, ponieważ dzisiaj nikt już o tym nie pamięta.

Aby dodać wydawnictwu ekskluzywności, na płytę nasunięto obi. Przypomnę, że jest to papierowy (tekturowy) element nakładany na grzbiet płyty, na którym nanosi się dodatkowe informacje, inne niż zawarte na okładce, często z tłumaczeniem tytułu i nazwy wykonawcy. ‘Obi’ w języku japońskim oznacza ‘pas’, co dobrze oddaje charakter tego dodatku. Bo to właśnie japońskie płyty są, niemal bez wyjątku, zaopatrzone w ten kartonik, szczególnie jeśli jest to płyta z tytułem w języku angielskim.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Na wydawnictwach z Niemenem znajdziemy informację o tym, że jest to edycja limitowana, choć nie podano ilości, w której została wytłoczona. Poza tym zmieszczono na nim jeszcze krótki opis każdego tytułu, a na odwrocie spis utworów. Liternictwo, skorzystanie z „kogutka”, starego, świetnego logotypu Polskich Nagrań, a także sięgnięcie po kolorowe czcionki, to pomysły, które zostały wprowadzone przez Warnera po raz pierwszy wraz z serią „Polish Jazz” i które zdały egzamin.

Część z informacji na obi jest redundantna, jako że znajdują sie one również na widocznych fragmentach okładki, ale rozumiem, że chciano nawiązać do japońskiego rynku. Moim zdaniem ważniejsze byłoby naniesienie na nim wyraźnej informacji o tym, że jest to remaster wykonany w DXD przez Damiana Lipińskiego. Wprowadziłbym też odpowiednie logo serii i kolejne numery dla poszczególnych tytułów. Zresztą i logo DXD, jeśli już przy logotypach jesteśmy, jest bardzo ładne. Co by jednak nie mówić, nowe wydania są bardzo ładne.

Jeszcze ciekawiej jest w środku. Po raz pierwszy w historii polskiej muzyki rozrywkowej, a być może w ogóle polskiej muzyki, w książeczkach opublikowano dokumenty związane z poszczególnymi sesjami nagraniowymi. To spis utworów, zlecenie nagrania, protokół wykonania, czy załącznik ze szczegółowym spisem instrumentów. Są to bezcenne informacje dla każdego fana i badacza spuścizny Niemena. Znajdziemy w nich wiele nowych faktów, włącznie z tym, z ilu ścieżek korzystano w czasie nagrania. Mnie, szalonemu puryście, zabrakło jedynie zdjęć taśm „master” i reprodukcji wyklejek oryginalnych wydań LP. Nie każdy jest jednak tak szalony, jak ja.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Pięć pierwszych płyt CZESŁAWA NIEMENA na płytach SACD; dla rozróżnienia nazwaliśmy tę serię Vol. 1. Vol. 2 ma znaleźć się w sklepach za jakiś czas.

To znaczy: odczytamy, jeśli mamy dobry wzrok lub dobrą lupę. Format CD nie pozwala bowiem na pokazanie dokumentów w formacie wygodnym do czytania. Dlatego też wspaniale by było mieć te płyty z okładkami mini LP 7-inch lub w jakiejś rozkładanej formie. Marudzę, chociaż nie powinienem – książeczka jest bardzo ładnie wykonana i przynosi także słowa utworów oraz dobrze napisane eseje MARKA ROMAŃSKIEGO.

Uwagę zwracają tylko dwie rzeczy, moim zdaniem – niedociągnięcia. Marionetki wydano na pojedynczym krążku, mimo że to dwie osobne, wydane rok po roku płyty: Niemen vol. 1 i Niemen vol. 2. Dlatego tak podobała mi się reedycja z 2014, w której mieliśmy DWA krążki CD, w dodatku w bardzo ładnie przygotowanym opakowaniu. Wtłaczając cały materiał na jeden krążek wrócono do jedynej reedycji cyfrowej, przygotowanej przez samego Niemena w ramach serii „Od początku”. Z drugiej strony, to na plus, zrezygnowano ze zmian w kolejności utworów na Idée Fixe, również autoryzowanej przez Niemena. To niekonsekwencja, bo albo trzymamy się autorskiej wizji, albo wydajemy precyzyjnie dopracowane reedycje oryginalnego, pierwszego wydania LP.

Idée Fixe jest zresztą kolejnym tytułem, którego wydanie mnie trochę zdziwiło. Z jednej strony wypełnienie drugiej płyty materiałem z EP-ki, z którą oryginalnie ten album się ukazał, jest zrozumiałe. Chociaż pięknie by było, gdyby dodano do albumu trzecią płytę typu singiel, albo w postaci krążka 3”, albo nawet jako klasyczny CD, ale tak, jak to było przy singlach Bajmu (więcej → TUTAJ). I byłoby pięknie. A i tak ważniejsza wydaje mi się pomyłka, bo nie wiem, jak to nazwać inaczej, dotycząca drugiej płyty wspomnianego albumu. Oto bowiem krążek nr 1 jest hybrydową płytą SACD, ale już drugi zwykłą płytą CD. Dlaczego?

SACD

Poligrafia i projekt plastyczny – ważna rzecz, ale, moim zdaniem, służebna wobec dźwięku. A ten został potraktowany z równą dbałością, co poligrafia. Można było przecież sięgnąć po gotowe pliki PCM 24/96 przygotowane przez Jacka Gawłowskiego, skonwertować je do DSD – i gotowe. Problemem było jednakże to, że w 2014 roku, w który ukazała się reedycja z jego masterem, nie udało się wydać wszystkich płyt Niemena. Na CD wyszło wówczas tylko sześć tytułów, bez Katharsis i Idée Fixe; ta druga płyta została wydana w późniejszym czasie tylko na LP.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Już w 1991 roku wytwórnia Digiton wydała część, najbardziej popularnych tytułów Niemena. W 1995 ukazały się ich złote wersje (Gold CD), noszące te same numery katalogowe, choć przygotowane po konsultacjach z artystą.

Druga, że wydawcy – najwyraźniej – chodziło o coś jeszcze innego. W materiałach prasowych przesłanych z okazji wydania pięciu pierwszych tytułów mogliśmy przeczytać:

Wybór formatu Super Audio CD jest ukłonem w stronę fanów ceniących wysoką jakość dźwięku. Technologia ta umożliwia najdoskonalsze zbliżenie się reedycji albumów do analogowego oryginału, wynosząc je na niespotykany dotąd na polskim rynku muzycznym poziom. Reedycja najważniejszych płyt z naszego katalogu w formacie SACD, jest możliwa dzięki dostępności analogowych taśm-matek w archiwach Polskich Nagrań.

Zaprezentowany w 1999 roku format, efekt współpracy między korporacjami Sony i Philips, miał być współczesną kontynuacją płyty Compact Disc. Jego twórcom chodziło o utrzymanie wpływów z praw patentowych, to przede wszystkim, ale i o poprawę jakości dźwięku. Płyty tego typu mogły zawierać trzy różne wersje materiału muzycznego: stereofoniczną lub monofoniczną SACD, wielokanałową (do 5.1) SACD oraz stereofoniczną lub monofoniczną CD. Mało kto wie, ale format przewidywał również obecność na płycie materiału wideo. Nigdy jednak z niej nie skorzystano. Został on opisany w materiałach technicznych noszących nazwę Scarlett Book (CD – Red Book).

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Dwa boxy z jedenastoma tytułami i dwunastoma płytami (dwie dla Idée Fixe i jedna dla dwóch krążków z Marionetkami), wydane zostały w 2002 i 2003 roku.

Aby nie przedłużać powiedzmy, że w 2007 roku format wydawał się martwy, mimo że do sierpnia 2009 roku – jak czytamy w Wikipedii – co najmniej jeden tytuł na SACD wydało aż 443 wytwórni. Ale, jak się okazuje, pogłoski o jego śmierci były przesadzone. Był on bowiem podtrzymywany przy życiu przez wydawców muzyki klasycznej, jak Linn Records, Channel Records, Chandos, Pentatone, Tacet, Esoteric i wiele, wiele innych, a także przez najważniejsze wydawnictwa specjalizujące się w reedycjach, jak Mobile Fidelity, Audio Fidelity oraz Analogue Productions. Także w Japonii wiele reedycji ukazywało się w tym formacie, ostatnio – jak mówiłem – w wersji SHM-SACD.

Remaster

Sygnał na płytach SACD kodowany jest w postaci DSD, czyli Direct Stream Digital. Zapisywany jest on w postaci 1-bitowej, z częstotliwością próbkowania 2,8224 MHz. To kompletnie inny niż PCM sposób kodowania, pierwotnie wymyślony przez Sony jako format archiwizacyjny. Jego podstawową zaletą jest brak filtrów antyaliasingowych, a przez to niemal perfekcyjne oddanie impulsu, bez „dzwonienia” będącego problemem w przetwornikach sygnału PCM. Jest też wyjątkowo stabilny w czasie, to znaczy nie jest specjalnie podatny na utratę informacji.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Pięć głównych wydań płyty Niemen Enigmatic (od górnego lewego rogu, zgdodnie z ruchem wskazówek zegara): „Remastered and Restored Edition” z 2014 roku, Digiton z 1991, wersja z boxu „Od początku”, najnowszy remaster DXD oraz krążek z serii „Od początku”, z roku 1996.

Z kolei słabościami DSD są: wysoki szum powyżej pasma użytecznego (20 kHz) i brak możliwości edycji. To pierwsze obchodzi się upsamplując sygnał do DSD256 lub DSD512, szum jest wówczas minimalny. Aby, z kolei, cokolwiek zrobić z sygnałem DSD należy go przekonwertować do PCM, a potem ponownie do DSD. Puryści, jak firma Channel Classic, nagrywają materiał w DSD, miksują go analogowo bez edycji i kodują ponownie w DSD. I jedynie wyciszenie sygnału, właściwie szumu, po nagraniu, odbywa się w PCM. Z czasem okazało się, że dobrze przygotowany remaster dokonany w formacie PCM brzmi lepiej na płycie DSD niż z plików PCM. Pomogło w tym opracowanie sub-standardu przeznaczonego specjalnie do pracy z sygnałem DSD.

Digital eXtreme Definition, w skrócie DXD, bo o nim mowa, otrzymał logotyp podobny do SACD ponieważ został opracowany w 2004 roku wspólnie przez Philipsa i twórcę oprogramowania DAW, Merging Technologies jako format masteringowy dla DSD. Wprawdzie wcześniej Sony oferowała własny format do masteringu, DSD-Wide (potem DSD Pure), ale był on przypisany do stacji roboczych tej firmy, przez co nie zdobył szerszego poparcia wśród realizatorów.

Inaczej było z DXD. Oprogramowanie to miało być dostępne na DAW-ach innych producentów i na kilku różnych stacjach roboczych, takich jak: Pyramix, Cubase, Logic Studio czy Digital Performer (więcej o stacjach DAW → TUTAJ). Pozwala on na obróbkę sygnału o długości słowa do 32 bitów i częstotliwości próbkowania 352,8 kHz; przepływność takiego strumienia wynosi aż 8,4672 Mbit/s na kanał, czyli trzy razy więcej niż DSD64.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Krążki w wersji SACD mają niezadrukowane, czyste formalnie fronty.

Płyty Czesława Niemena zostały zremasterowane właśnie w DXD. DAMIAN LIPIŃSKI, odpowiedzialny za dźwięk na nowych płytach, w 32-bitowym formacie pracuje od wielu, wielu lat i jest autorem znakomitych realizacji. Pamiętacie państwo płytę Savage pt. Tonight? Jeśli nie, to zachęcam do lektury recenzji → TUTAJ. Później spod jego ręki wyszły nowe wersje całej masy polskiej muzyki, głównie rockowej i popowej, z Perfectem, Maanamem, Ayą RL, Papa Dance, Dżemem, Breakoutem, Bajmem i wieloma, wieloma innymi wykonawcami. Niemen, jak się wydaje, jest punktem dojścia tych wszystkich działań.

Remaster, jak mówię, dokonany został w DXD, po czym sygnał zamieniono na DSD i wytłoczono z niego płyty SACD. Gdzie? Tego nie wiem, ale – o ile dobrze rozumiem – mamy w Europie dwie tłocznie tego typu: jedną jest DACD (Digital Audio Disc Corporation) – austriacka, mieszcząca się w Salzburgu, której właścicielem jest firma Sony, a druga to Sonopress – niemiecka, mieszcząca się w Gütersloh. Wydaje się, że skorzystano z usług tej drugiej, jako że DACD nanosi swoje logo tuż przy TOC płyty, a na krążkach Niemena go nie ma.

Na potrzeby poprzedniej serii cyfrowe kopie z taśm „master” wykonał Jacek Gawłowski i były to kopie 24/96. Zapytałem Damiana o to, skąd miał materiały źródłowe i jaką miały one formę. Były to, jak mówi, głównie pliki dostarczone przez wydawcę, poza płytą Idée Fixe, którą zgrał samodzielnie, u siebie w studio z taśmy “master” do plików DXD. Pozostałe, tak by wskazywała logika życiowa, choć mogę się przecież mylić, były plikami 24/96 właściciela JG Mastering Lab, skonwertowanymi przed obróbką do DXD.

Wydania

Płyty Czesława Niemena były wielokrotnie wznawiane, zarówno w postaci płyt LP, jak i CD. Zachęcam do lektury recenzji jego debiutu, gdzie pokazuję niemal wszystkie wydania (poniżej). Im jednak bliżej awangardowego, już absolutnie nie popowego okresu w twórczości artysty, tym wznowień jest mniej. Przy czym wersji winylowych jest zdecydowanie więcej.

» Czesław Niemen w „High Fidelity”
  • CZESŁAW NIEMEN, Dziwny jest ten świat, czytaj → TUTAJ,
  • NIEMEN, Niemen, albo Czerwony album, czytaj → TUTAJ,
  • NIEMEN, Niemen vol. 1 | Niemen vol. 2, czytaj → TUTAJ,
  • CZESŁAW NIEMEN, Nim przyjdzie wiosna – w streamingu, czytaj → TUTAJ,
  • HELMUT NADOLSKI, Meditation/Medytacje, seria „Oto płyta” No. 6, czytaj → TUTAJ.
Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Pozostając w świecie cyfry wymieńmy wznowienia recenzowanych płyt na płytach Compact Disc:

  • ˻1967 ˺ Dziwny jest ten świat osiem wydań, z czego dwa są pirackie, a trzy są wznowieniami wcześniejszych wersji,
  • ˻1970 ˺ Niemen Enigmaticdziewięć wydań, z czego dwa są pirackie, a trzy są wznowieniami wcześniejszych wersji,
  • ˻ 1972 | 1973 ˺ Niemen vol. 1 i Niemen vol. 2 (Marionetki) → pięć wydań, z czego dwa są pirackie, a dwa są wznowieniami wcześniejszych wersji,
  • ˻ 1976 ˺ Katharsisdwa wydania, przy czym drugie jest wznowieniem,
  • ˻ 1978 ˺ Idée Fixejedno wydanie.

Które są najważniejsze? Podstawowym, naprawdę świetnie brzmiącym są pierwsze wydania Digitonu z 1991 roku, tłoczone w Niemczech. Wydaje się, że były one podstawą dla płyt wydawanych w latach 1995-1997, w których powstanie zaangażował się sam Niemen i to on widnieje w opisach jako autor remasteru, dodajmy, 20-bitowego, czyli takiego, jak w pierwszym wydaniu. Numer katalogowy pozostał ten sam, jest i logo Digitonu, ale obok niego pojawiło się logo Nota Aenigma, studia Niemena. Niestety nie wydano wówczas wszystkich tytułów. Seria ta nosiła nazwę „Niemen Retrospekcja”.

Już rok później zaprezentowano serię „Niemen od początku” („Od początku”), wydaną przez Polskie Nagrania. Wydaje się, że materiał dźwiękowy był ten sam, co w serii sprzed roku. Jej ważną własnością jest to, że część płyt wydano dwukrotnie – najpierw na aluminium, a następnie na złotym podkładzie.

Trzecią ważną grupę stanowią remastery przygotowane ponownie przez Czesława Niemena, który tym razem zremasterował materiał w PCM 24/96. Zostały one wydane w formie dwóch boxów w 2002 i 2003 roku, po sześć płyt w każdym, z tym samym materiałem dźwiękowym. Były one dostępne również pojedynczo. Artysta tym razem mocno zaingerował zarówno w okładki albumów, przede wszystkim w przypadku Marionetek, jak i w oprawę graficzną, którą stworzył samodzielnie. Zmienił również kolejność utworów na płytach, we wspomnianych Marionetkach zamieniając miejscami płyty drugą i pierwszą.

W 2004 roku kilka tytułów wydały Polskie Nagrania – remasterem zajęła się KAROLINA GLEINERT, odpowiedzialna również za dużą część wcześniejszych wersji płyt z serii „Polish Jazz”.

I jest jeszcze seria, którą cenię bardzo wysoko, nosząca wspólną nazwę „Remastered and Restored Edition”, wydana w 2014 roku. Ma ona dwoje „rodziców” – Eleonorę Atalay oraz Jacka Gawłowskiego. Materiał na całość z taśm zgrał Jacek, jest on również podpisany na niektórych z nich jako masteringowiec. Na innych to pani Atalay jest masteringowcem. Dodatkiem do nich jest płyta Marionetki z 2017 roku, z materiałem zmasterowanym przez Kamila Karolaka. Ma ona taką samą poligrafię jak cała seria, ale nie ma na niej odpowiedniego napisu.

Odsłuch

Przygotowując się do odsłuchu, zebrałem wszystkie wcześniejsze edycje recenzowanych płyt na krążkach Compact Disc, większość mam również we wszystkich edycjach LP. Aby uniknąć nadmiernego rozdymania tekstu, omówię te najważniejsze na przykładzie debiutu Niemena, płyty Dziwny jest ten świat. Porównam całe płyty, ale – na zasadzie pars pro toto – będę się odnosił do jednego utworu. Z każdym kolejnym tytułem będę eliminował opisane wersje, skupiając się na różnicach pomiędzy dwoma najważniejszymi.

»«

˻ DZIWNY JEST TEN ŚWIAT ˺

Aby nie powtarzać wciąż i wciąż odsłuchów tytułowego utworu sięgnąłem po ˻ 5 ˺ Wspomnienie, z tekstem będącym muzyczną interpretacją wiersza Juliana Tuwima.

Nie wiem, czy dobrze to wybrzmiało w recenzji, która niegdyś ukazała się na łamach „High Fidelity”, ale remastery wydawane na początku lat 90. przez Digiton bardzo dobrze zniosły próbę czasu. Grane na highendowym systemie pokazały ciemny, ale i gęsty dźwięk w którym nie ma „dziur” i który nie jest jaskrawy. Ładnie to brzmi, nawet jeśli kodowanie do postaci cyfrowej wykonane było przez 20-bitowe przetworniki A/D z częstotliwością próbkowania 44,1 kHz. Ale nieco bardziej rozdzielczo zabrzmiała wersja wydana w 1995 roku wspólnie, przez Digiton i Nota Aenigma (czyli przy współudziale muzyka) w ramach serii „Niemen Retrospekcja”. To płyta na złotym podkładzie i to słychać – jest nie tylko bardziej rozdzielczo, ale i głębiej.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ ˻ 1967 ˺ Dziwny jest ten świat, Polskie Nagrania/Warner Music Poland 977380 9.

Wersja przygotowana samodzielnie przez Niemena i wydana w 2002 roku jest znacznie jaśniejsza. Pamiętam te lata i problemy z remasterami. Muzycy mówili wówczas o „czystości” nowych wersji i to ona była dla nich najważniejsza. Tak też jest i tutaj. Wyższa średnica i góra są tu wyraźnie podkreślone, przez co całość jest czasami, po prostu, jasna. Zyskuje na tym czytelność, to trzeba przyznać. Organy wychodzą trochę do przodu i grany na nich podkład rozkłada się mocniej pod instrumentami. Kiedy jednak Niemen gra wyższe partie, są one zbyt mocne, wręcz dojmujące.

Przekaz wydaje się przy tym płytszy niż w pierwszym wydaniu, przez co i wolumen dźwięku jest mniejszy. A przecież kompresja jest tu wyraźnie większa niż na pierwszym wydaniu CD, przez co dźwięk jest głośniejszy. Mimo to przekaz ma mniejsze rozmiary i jest mniej naturalny.

Na tym tle wersja z 2014 roku wydaje się powrotem, przynajmniej jeśli chodzi o barwy, do wydania Digitonu. Wysoka średnica jest czytelna, ale nie irytuje. Co więcej, masteringowiec postarał się, aby wokal Niemena wybrzmiewał mocniej, aby był bardziej jednoznaczny. Także towarzyszący mu pogłos jest o wiele wyraźniejszy. Rozdzielczość tego wydania jest wysoka, przez co dźwięk jest z jednej strony głęboki – na ile pozwala materiał źródłowy – a z drugiej klarowny. To była bardzo udana wersja.

Remaster Damiana Lipińskiego jest inny od wszystkich poprzednich. Przede wszystkim zastosował on niższą kompresję, przez co dźwięk nie jest przybliżony do słuchacza. To tutaj słychać, że mamy do czynienia z nagraniem monofonicznym. Może i z pogłosem stereo, ale jednak monofonicznym. Pogłosy ciągną się w tył, są dłuższe i czystsze. Czystsze nie podkreśleniem góry, a większą ilością informacji, mniej tu – po prostu – „brudu”.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Może dlatego to dźwięk niezwykle przyjazny. Nie ma w nim ani dopalenia niższej średnicy, ani wyostrzenia środka i góry. Powiedziałbym, że jest niezwykle pastelowy. Rozdzielczość, którą udało się wydobyć wcześniej Atalay i Gawłowskiemu, manifestuje się tu inaczej. To mniej efektowny przekaz, nie ma co do tego wątpliwości. Ale też najbardziej uczciwy, w tym sensie, że przypomina to, co słyszę w pierwszego wydania LP, ale o znacznie lepiej kształtowanych barwach i o wyższej dynamice.

Jeślibym miał wybierać, to miałbym trzy wydania tego tytułu – Digitonu na złotym podkładzie, z remasterem z 2014 roku i najnowsze – ponieważ są od siebie bardzo różne, ale wszystkie bardzo ciekawe. A i tak słuchałbym zapewne najnowszego remasteru.

»«

˻ NIEMEN ENIGMATIC ˺

Te same uwagi, dotyczące pierwszego wydania i wersji z 2003 wydanej w Boxie, które miałem przy płycie Dziwny… można powtórzyć również i w tym przypadku. Remaster z 2014 roku jest o wiele bardziej rozdzielczy i nie eksponuje szumu taśmy, który słychać dość mocno na wersji Niemena, szczególnie w momencie otwierania przez miksera kanałów przy wejściu kolejnych instrumentów i – głównie – chóru ˻ 1 ˺ w Bema pamięci żałobny rapsod.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ ˻ 1970 ˺ Niemen Enigmatic, Polskie Nagrania/Warner Music Poland 977373 6.

Ciekawe, ale dźwięk wersji SACD ma mniejszy wolumen niż remasteru przygotowanego przez Czesława Niemena. To nie jest najlepsza rejestracja głosu muzyka, co wyraźnie słychać w utworze ˻ 2 ˺ Jednego serca. Ma on powycinane pasmo, przez co eksponowana jest wyższa średnica. Ale kiedy wchodzi cały zespół, jest tu i waga, i pełnia, i gęstość. Wokal jest, na ich tle, po prostu źle nagrany.

Bardzo byłem ciekawy, jak z tym problemem poradzi sobie Damian. A zrobił to tak, że nie wypchnął wokalu do przodu, co spowodowało, że jego „chudy” charakter, z całkowicie wyciętym basem i niskim środkiem, nie był dojmujący. Zespół nie ma tego „uderzenia” i masy, które miały z wersją z 2014 roku, to oczywiste. Całość ma jednak lepiej zbalansowane barwy. Pierwszy plan jest dalej od nas, co daje swego rodzaju oddech przekazowi. To bardzo problematyczna płyta jeśli chodzi o głosy, bo i brzmienie Alibabek jest czasami są zbyt jaskrawe. Najnowsza wersja tego nie zmienia, bo tak, najwyraźniej, jest na taśmie „master”. Ale stara się podać wszystko w bardzo wyważony, bez rzucania wszystkiego „na twarz”.

Ponownie okazuje się, że tłoczenie Digitonu z 1991 roku jest bardzo przyjemne, bo nie podkreśla jaskrawości nagrania. Pod tym względem dźwięk z wersji Niemena jest czasem wręcz drażniący. Z drugiej strony zespół jest wyraźnie skompresowany, a przez to mały, i dźwięk ma najmniejszą przejrzystość, taki paradoks. To trudna dźwiękowo płyta. Ale i tym bardziej trzeba docenić wkład Damiana Lipińskiego.

»«

˻ MARIONETKI Vol. 1 + Vol. 2 ˺

Podobnie, jak na wcześniejszych remasterach Niemena, tak i tym razem, to jest w wersji „pudełkowej” z 2002 roku słychać, że artysta nie korzystał z układów odszumiania, a jeśli już, to z umiarem. Każde bowiem wejście wokalu, jak w ˻ 1 ⸜ Vol. 1 ˺ Requiem dla Van Gogha, jest sygnalizowane chwilę wcześniej mocniejszym szumem. Dźwięk tej wersji jest ustawiony dość wysoko, ale nie tak jak na poprzednich płytach. Z kolei niskie tony są tu mocne, gęste i nasycone. Przekaz nie jest jakoś szczególnie czytelny, to rzecz wspólna dla całej tej serii. Chodzi raczej o zderzane z sobą barwy instrumentów i budowane na nich emocje.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ ˻ 1972 | 1973 ˺ Niemen vol. 1 i Niemen vol. 2 (Marionetki), Polskie Nagrania/Warner Music Poland 977373 9.

Jak się okazuje, zaszumienie wokalu w Requiem… jest czymś, z czym nie da się nic zrobić, ponieważ jest ono czytelne również w wersji SACD. Ale ma ono tutaj jakiś większy sens, to jest słychać je jako techniczną część towarzyszącą muzyce, a nie błąd. A, tak w ogóle, ten tytuł jest znacząco, naprawdę wiele lepszy w remasterze Lipińskiego. I wersja Niemena, i ta z 2017 roku, to jest Karolaka, są mocno skompresowane i „wyżyłowane”, każda innym kierunku. Instrumenty są  nich w pewnym stopniu „wypreparowane”.

Wersja SACD jest znacznie cichsza, a to znaczy, że ma wyższą dynamikę. To dlatego szalona gra Nadolskiego na kontrabasie jest tu po prostu fantastyczna. Podobnie jak dźwięk blach – najczystszy i najpełniejszy ze wszystkich wcześniejszych wersji. O wiele lepszy niż na płytach LP, w dowolnym wydaniu.

No i dynamika… Jest wspaniała! Wreszcie, po raz pierwszy, tak dobrze słychać grę Jerzego Piotrowskiego, znakomitego bębniarza. Przekaz, jako całość, jest wspaniale zbalansowany i może dlatego ˻ 2 ⸜ Vol. 1 ˺ Sirius brzmi tak, jakby go nagrali ludzie w studiu Conny’ego Planka i jakby to był – dla przykładu – Cluster z płyty Grosses Wasser (1979). To bardzo, ale to bardzo ciekawa muzyka, która po raz pierwszy wybrzmiewa w taki interesujący, tak muzycznie zwarty wewnętrznie sposób. Jeślibym miał więc mieć wersję cyfrową, byłaby to ta i tylko ta.

»«

˻ KATHARSIS ˺

Nie wiem dlaczego, ale jest to jeden z najrzadziej wznawianych tytułów Niemena, mimo że jest to znakomita muzyka. Dla mnie, prawdę mówiąc, to jedna z najlepszych płyt tego muzyka. Być może tłumaczy mnie to, że jestem niemalże fanatykiem krautrocka, szczególnie spod znaku eksperymentów syntezatorowych.

Płyta ta nagrana została na dwa różne sposoby – „domowym”, na magnetofonach ReVox i Usher, a także profesjonalnie, w studiu Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej. I te wersje się od siebie różnią. Obydwie jednak szumią.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ ˻ 1976 ˺ Katharsis, Polskie Nagrania/Warner Music Poland 977373 3; po prawej wersja z boxu „Od początku”.

Remaster Czesława Niemena tych szumów nie usuwa, i doskonale słychać otwieranie kanału dla dźwięków w lewym kanale, na początku utwóru ˻ 1 ˺ Odkrycie nowej galaktyki. Wersje poprzednich płyt Atalay i Gawłowskiego miały odszumioną górę i to samo słychać w wersjach Damiana Lipińskiego, przynajmniej do tej płyty.

Wersja Damiana jest mniej skompresowana i ma znacznie niżej ustawiony balans tonalny. Niskie brzmienia nie są tak efektowne, jak z autorską wersją artysty, ale mają bardziej wyrównany przebieg, lepiej „siadają” w miksie. To bardzo czyste wydanie o znakomitym balansie tonalnym i wysokiej dynamice. I z fantastycznie czystą górą pasma. Blachy perkusji otwierające ˻ 9 ˺ Epitafium (Pamięci Piotra) są niepokojąco realistyczne. Nigdy wcześniej tak dobrego odtworzenia tego utworu nie słyszałem. Jest tu potęga, jest skala, jest gęstość.

»«

˻ IDÉE FIXE ˺

Plyta ta nagrana została w warunkach scenicznych, na ośmiościeżkowym magnetofonie, a nie szesnasto-, jak poprzedni album Niemena. Jej dźwięk jest więc inny. Znacznie mniej rozdzielczy i z mniejszą ilością detali, faktur i planów. To cieplejszy dźwięk i bardziej „zbity” wewnętrznie. Wersja zamieszczona w boxie „Od początku” została podkręcona tak, aby była zbliżona do pozostałych płyt muzyka pochodzących z tego okresu jego działalności. Jest dość jasna, ekspansywna, z mocno zaznaczonym pierwszym planem.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜  ˻ 1978 ˺ Idée Fixe, Polskie Nagrania/Warner Music Poland 977372 6.

To, co przygotował Damian Lipiński, jest porównywalne do nowego odkrywania tej muzyki. Wreszcie słychać dokładnie, że na głos muzyka nałożono długi pogłos, ale przede wszystkim – jak w ˻ 3 ˺ Mojej piosnce, mocny, długi efekt o nazwie delay, powtarzający ostatnie dźwięki. Dlatego też całość brzmi znacznie czyściej i klarowniej. Podobnie jak przy Marionetkach  i Katharsis, perkusja jest tu znakomita w swojej dynamice i mocy. Dźwięk nie jest tak mocno z przodu, jak w wersji z „pudełka”, bo jego pierwszy plan jest dalej. Co daje to bardziej naturalną perspektywę. Niesamowicie ciekawie wypadły eksperymenty wokalne Niemena  w utworze ˻ 4 ˺ W poszukiwaniu źródła.

» SACD vs CD

Aby ułatwić życie tym, którzy będą słuchali płyt Niemena z warstwy CD porównałem ją z warstwą SACD. Jak mówił mi Damian Lipiński, to są różne mastery. To znaczy, osobno przygotował materiał na warstwę SACD i osobno na CD. I dobrze. To przecież różne nośniki o różnych wymaganiach.

 

Wersja CD jest bardziej selektywna, mniej nasycona i ma bliżej ustawiony pierwszy plan. Jak widać, nieco wyższa kompresja, konieczna ze względu na niższą dynamikę formatu CD, pozwoliła nieco inaczej ukształtować dźwięk. Jest on na CD bardziej namacalny, bardziej „tu i teraz”, szczególnie jeśli chodzi o wokal. To wciąż nie jest jednak dopalenie znane z wersji z 2014 roku, bo nie jest tak nasycone wyższym basem. W tym zakresie względem Damian był bardzo ostrożny, najwyraźniej nie chciał z nim przesadzić.

 

Reasumując: warstwa CD jest naprawdę znakomita. Jeśli miałbym słuchać warstwy SACD, to tylko z dobrych urządzeń. W większości przypadków lepiej słuchać warstwy CD na dobrym odtwarzaczu tego typu niż SACD na czymś słabszym. Jeśli jednak mamy dobry odtwarzacz SACD, wówczas otrzymamy narawdę wszystko to, co najlepsze.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
Podsumowanie

Każda ingerencja w materiał dźwiękowy jest czymś w rodzaju nowej interpretacji. Wymiar soniczny płyty jest bowiem równie ważny, jak jego zapis nutowy. Tylko w ten sposób zyskuje on bowiem ostateczny kształt, zależy od tego, jak dany materiał zostanie przygotowany, a potem odtworzony. To sztuka, artyzm porównywalny z samym aktem tworzenia muzyki. Dlatego też wszystkie wersje płyt Czesława Niemena należy traktować w ten sposób – jako autorskie próby zinterpretowania zapisu.

Wśród wydań cyfrowych najważniejsze są cztery: reedycje Digitonu ˻ 1991 ˺ i ˻ 1996 ˺, z naciskiem na wersje wydane na złotym podkładzie, remaster wykonany przez Czesława Niemena, ale niekoniecznie ten w boxie ˻ 2002 – 2003 ˺, wersje Eleonory Atalay, Jacka Gawłowskiego z serii „Remastered and Restored” ˻ 2014 ˺, jeden tytuł zremasterowany przez Kamila Karolaka ˻ 2017 ˺, a teraz i płyty SACD z dźwiękiem przygotowanym przez Damiana Lipińskiego. Jak się okazuje, w ramach danej serii zastosowano podobne zabiegi rekonstrukcyjne i masteringowe, słysząc więć jedną z nich możemy sobie wyobrazić, jak brzmią pozostałe.

Najbardziej odległe od pierwowzoru wydają mi wersje artysty. Wielu muzyków samodzielnie remasteruje swój katalog – czy to Robert Plant dla Led Zeppelin, czy Wojciech Waglewski dla Voo Voo. Z mojego doświadczenia wynika, że wyciągają oni z materiału coś innego niż profesjonalni masteringowcy. Tak, jakby inaczej widzieli i roumieli proces odtwarzania.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜  Drugi krążek Idée Fixe został wydany jako Compact Disc, a nie Super Audio CD.

Wersja Niemena jest jasna, ma mocny pierwszy plan i szeroko rozłożone skraje stereofonicznej sceny dźwiękowej. To znaczące odejście od pierwszych remasterów Digitonu, które były ciemne, gęste i skupione na osi odsłuchu. Odejście również od wersji, które artysta przygotował z tym wydawcą w 1995 roku. Dlatego też to, co zgrał w 2014 Jacek Gawłowski było dla mnie rewolucyjne. Ciepły, dźwięczny i rozdzielczy dźwięk, który proponowały wydania z jego udziałem był bardzo dobry.

Ale dopiero teraz, z płytami SACD słychać, że był on też skompresowany tak, aby podkreślić pierwsze plany i zbudować duży dźwięk. Dlatego remaster Lipińskiego może się początkowo wydać mało efektowny. Bo nie jest. Jest za to rozdzielczy, dynamiczny i bardzo ładnie poukładany w planach. Ma w sobie moc i gęstość, ale odkrywamy je stopniowo, trochę tak, jak w wersjach z początku lat 90. To najdoskonalsze, naprawdę bardzo dobre wersje opisywanych płyt.

POLSKIENAGRANIA.com.pl

tekst WOJCIECH PACUŁA

zdjęcia „High Fidelity”

«●»

Poprzednie

Następne