Carl Philipp Emanuel Bach „Württemberg Sonatas” ⸜ KEITH JARRETT. Recenzja

„Württemberg Sonatas” Carla Philippa Emanuela Bacha to najnowsza płyta Keitha Jarretta.

Wydany przez wytwórnię ECM materiał czekał na ten moment przez niemal trzydzieści lat. Nagrany 18 maja 1994 roku w domowym studiu muzyka zawiera osiemnaście sonat syna Jana Sebastiana Bacha i jest częścią dużego przedsięwzięcia mającego na celu zaprezentowanie melomanom wszystkich dostępnych nagrań Jarretta, który po udarze nie jest już w stanie nagrywać. Płyta ukazała się w tramach serii „ECM New Series” w postaci dwupłytowego albumu CD. Dostępne są także pliki FLAC 24/96, Qobuz oferuje wersję WAV 24/96, a Tidal zakodowaną w MQA.

Carl Philipp Emanuel Bach „Württemberg Sonatas” ⸜ KEITH JARRETT

Wydawca: ECM Records ECM 2790/91
Format: 2 x Compact Disc, FLAC, WAV, FLAC MQA
Premiera: 30 czerwca 2023
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA

Jakość dźwięku: 7/10

ECMRECORDS.com
Muzyk

KEITH JARRETT jest amerykańskim muzykiem i kompozytorem. Początek jego kariery wiąże się z ARTEM BLAKEY’em oraz MILESEM DAVISEM – z pierwszym, w ramach zespołu Art Blakey & The Jazz Messengers, nagrał Buttercorn Lady (Limelight, 1966), a z drugim rozpoczął współpracę w roku 1969, a w latach 1970-1971 był kluczowym członkiem sekstetu trębacza. Grając na fortepianie elektrycznym i organach zarejestrował z nim Miles Davis At Fillmore (1970), Live – Evil  (1971) i Directions (1980), żeby wymienić tylko te najważniejsze. Mówi się, że jest on jednym z najważniejszych pianistów, którzy współpracowali z Davisem.

Jeszcze pod koniec lat 60. utworzył własne trio z Charliem Hadenem i Paulem Motianem. Kiedy w 1972 do składu dołączył saksofonista Dewey Redman przerodziło się ono w kwartet; grupa rozpadła się w roku 1976. Równocześnie jednak występował też solo. W 1971 ukazała się płyta Facing You, a w 1975 jego najważniejszy koncertThe Köln Concert (więcej o tej płycie → TUTAJ). Zarejestrowany 24 stycznia 1975 roku w operze w Köln (Niemcy) na nastrojonym na szybko (choć trwało to siedem godzin!), stojącym na zapleczu sceny, niewielkim fortepianie „baby grand”, czyli fortepianie do ćwiczeń, stał się najlepiej sprzedającą się płytą fortepianową w historii muzyki.

W latach 1974-1979 występował i nagrywał wspólnie z saksofonistą Janem Garbarkiem, basistą Palle Danielssonem oraz Jonem Cristensenem w tzw. Kwartecie Europejskim, z którym nagrał pięć płyt. Z kolei w latach 1983-2002 muzyk współpracował z basistą Garym Peacockiem i perkusistą Jackiem DeJohnette’em. Do historii przeszły również jego kolaboracje z CHARLIE HADENEM. Płyty Jasmine i Last Dance z lat – odpowiednio – 2007 (nagranie)/2010 (wydanie) oraz 2007 (nagranie)/2014 (wydanie) są jednymi z najciekawszych. Ta druga ukazała się tuż przed śmiercią Hadena i była ostatnim krążkiem wydanym za jego życia.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

W latach 90. u Jarretta zdiagnozowano zespół chronicznego zmęczenia. Przez ponad rok nie ruszał się z łóżka, jednak dzięki ćwiczeniom powoli powrócił do aktywności koncertowej. W styczniu 2018 muzyk przeszedł wylew i od tej pory nie występuje publicznie. Drugi wylew miał miejsce  w maju tego samego roku i w jego wyniku sparaliżowana została lewa ręka pianisty.

Przez niemal całe swoje muzyczne życie pianista nagrywał przede wszystkim dla monachijskiej wytwórni ECM Records. Jak się uważa, miał z jej założycielem i producentem swoich nagrań, pozawerbalne zrozumienie, coś dzięki czemu panowie pozostali w dobrych stosunkach przez ponad pięćdziesiąt lat.

Muzyka

Jarrett obdarzony jest słuchem absolutnym i grał na fortepianie już w wieku trzech lat; w wieku pięciu dawał regularne koncerty, na których prezentował utwory Bacha, Beethovena, Mozarta i Saint-Saënsa. Jest też gruntownie wykształcony i to w dwóch kierunkach: klasycznym i jazzowym. To pierwsze zrealizował kończąc Curtis Institute of Music pod okiem Eleanory Sokoloff, a drugie Emmaus High School, a następnie Berklee College of Music w Bostonie. Mimo to znany jest głównie jako muzyk jazzowy.

Wiemy jednak, że w swoim dorobku ma również nagrania z muzyką klasyczną, w ECM Records ukazujące się w serii „ECM New Series”. Zaczął od Tabula Rasa/Fratres Arvo Pärta w 1984 roku, a następnie nagrał kompozycje Mozarta, Szostakowicza, Barbera, Gurdjieffa, Handela, Bartóka i innych. Ale to Johann Sebastian Bach jest dla jego najważniejszy – nagrał osiem płyt z jego twórczością. Płyta z muzyką jego syna, Carla Philippa Emanuela Bacha, jest jego pierwszym, wydanym przez ECM krążkiem.

 

 

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
˻ PROGRAM ˺
CD 1: Sonata I in a minor ⸜ 1. Moderato, 2. Andante, 3. Allegro assai; Sonata II in A-flat major ⸜ 4. Un poco allegro, 5. Adagio, 6. Allegro
CD 2: Sonata IV in B-flat major ⸜ 1. Un poco allegro, 2. Andante, 3. Allegro; Sonata V in E-flat major ⸜ 4. Allegro, 5. Adagio, 6. Allegro assai; Sonata VI in b minor ⸜ 7. Moderato, 8. Adagio non molto, 9. Allegro

Württemberg Sonatas zostały napisane w latach 1742-1743 i były dedykowane Carlowi Eugenowi, księciu Wirtembergii, który studiował z Bachem na dworze Fryderyka Wielkiego w Berlinie. Opublikowane w 1744 roku, są dziś uważane za muzyczne arcydzieła epoki między barokiem a klasycyzmem. Wydawca pisze o nich:

Wersja Württemberg Sonatas (Sonat wirtemberskich) Carla Philippa Emanuela Bacha w wykonaniu Keitha Jarretta jest objawieniem (podkr. – red.). „Słyszałem sonaty grane przez klawesynistów, ale czułem, że jest miejsce na wersję fortepianową” – mówi dziś Jarrett.  To wybitne, wcześniej niepublikowane nagranie, zarejestrowane zostało w maju 1994 roku. Nagranie idealnie wprost oddaje ekscentryzm młodszego Bacha, jego zamiłowanie do subtelnych i nagłych zmian tempa oraz jego niezwykłą kreatywność.
Płynność całego nagrania ma jakość, którą mógłby przekazać tylko artysta o wielkich umiejętnościach improwizacyjnych. W rękach Jarretta eksploracja nowych form kompozytorskich CPE Bacha zachowuje swoją świeżość. Pianista wziął sobie również do serca słynne stwierdzenie CPE Bacha: „Jeśli muzyk nie jest poruszony, nie może poruszyć innych. Musi odczuwać wszystkie emocje, które ma nadzieję wzbudzić w swoich słuchaczach”.
Nagranie

Württemberg Sonatas to nagranie wyłamujące się ze standardów wydawnictwa ECM. Powstało nie w jednym z wybranych przez nie profesjonalnych studiów nagraniowych, a studiu domowym Jarretta, nazwanym przez niego CAVELIGHT STUDIO, mieszczącym się w Oxfordzie w stanie New Jersey. Edward Strickland w swojej książce American Composers: Dialogues on Contemporary Music pisał:

Na początku 1984 roku, po rezygnacji z koncertów solowych, Jarrett zaczął wydawać albumy ze standardami jazzowymi z Garym Peacockiem i Jackiem DeJohnette, z którymi wciąż jeździ w trasy koncertowe i dokonuje nagrań. Przez półtora roku poświęcił się przede wszystkim wykonywaniu klasycznych recitali i koncertów. W połowie 1985 roku, sfrustrowany tą sytuacją, aż do stanu odrętwienia, odwołał kolejne zobowiązania i nagrał coś, co otrzymało formę jako Spirits, płyty nagranej samotnie w jego studiu w przebudowanej stodole obok jego domu (podkr. – red.). Używał tylko instrumentów, które miał pod ręką i dwóch magnetofonów kasetowych, na które dogrywał się, grając na fletach Moeck, tablas (indyjskie bębny, które są jego ulubionym instrumentem), saksofonie sopranowym, innych instrumentach dętych, szarpanych oraz perkusji z absolutne minimalnym dodatkiem fortepianu.

Jak dodawał sam muzyk, nagrania te powstały bez udziału inżyniera i początkowo nie były przeznaczone do publikacji. W domowym studiu muzyka powstały również krążki No End (1986) oraz The Melody at Night With You (1998), a współcześnie Jasmine (2010) oraz Last Dance (2014), obydwie z Charlie Hadenem; przy tych ostatnich pomagał mu reżyser Martin Pearson.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Dziennikarz muzyczny Michael Jackson pisał w magazynie „Downbeat”, że przy okazji wydania Jasmine Keith Jarrett zwierzał się, że jego Steinway nie jest najlepszy, ale lubi go, a „album ma dokładnie takie brzmienie, jakie muzycy uzyskali w domu pianisty” (At Home with Keith Jarrett, → DOWNBEAT.com  21.03.2023, dostęp: 15.08.2023). Podobnie jest z materiałem recenzowanej płyty. Nagrana rok wcześniej niż Spirits, ale w tym samym studiu, została zarejestrowana w ciągu jednego dnia – a przynajmniej takie informacje przynosi opis plików FLAC na stronie HDTRACKS.

Niestety nie wiadomo, z jakich mikrofonów muzyk korzystał, ani z jakich przedwzmacniaczy. Ponieważ płyta Spirit została zarejestrowana na magnetofonie kasetowym, należy założyć, że podobnie było i z materiałem na recenzowanym krążku. Ale, znowu, nie wiemy o jaki magnetofon chodzi (więcej o technice Compact Cassette → TUTAJ). Skądinąd wiadomo jednak, że był prawdziwym audiofilem i jego sprzęt jest bardziej niż „dobry”. Mimo że w rozmowie, którą przeprowadził z nim Mike Quinn dla magazynu „Jazz Times” mówił, że „jednym z problemów bycia muzykiem jest to, że nie masz czasu być pełnokrwistym audiofilem”. Jak się okazuje, był bardziej niż skromny.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Przy okazji recenzji płyt Keitha Jarretta dla ECM wielokrotnie powraca pytanie, jak oni to robią, że ich brzmienie jest takie dobre. Sam muzyk mówi, że nie od razu takie było, że poprawiało się z czasem i że jednym z czynników, które w tym pomagały był jego domowy system audio. Co ciekawe, audiofilizm wiązał on ze stanem umysłu, który osiąga na scenie improwizując. W obydwu przypadkach, jak mówi, potrzebny jest psychoterapeuta i że jest to związane z dbaniem o każdy, nawet najmniejszy detal: „Aby być muzykiem, potrzebujesz pewnego rodzaju szaleństwa, podobnie jak w przypadku odpowiedniego wejścia w tę dziedzinę audio. Nauczyłem się więc, że jeśli jestem audiofilem tylko na pół etatu, to działa naprawdę dobrze”. I dalej:

Na szczęście nie jest to już proces, który by u mnie trwał – od dłuższego czasu używam high-endowego przedwzmacniacza lampowego firmy Convergent Audio Technology z bardzo dobrymi monoblokami tranzystorowymi [BEL 1001 Mk III], które są o wiele za mało doceniane.
MIKE QUINN, Sounds of Jarrett, → JAZZTIMES.com, 26.04.2019, dostęp: 16.08.2023.

Jak się okazuje, monobloki współpracują z kolumnami Avalon Acoustics Eidolon Diamonds, a do krytycznego odsłuchu taśm „master” oraz płyt CD i LP używa również słuchawek elektrostatycznych Stax.

Swoje koncerty nagrywa od lat na taśmy DAT  i jest ich naprawdę sporo. Podobnie, jak nagrań z jego studia. W czasie, w którym powstawała recenzowana płyta w domowych warunkach można było nagrać materiał cyfrowo na taśmie U-matic, ADAT, DAT lub w stacji DAW, we wszystkich przypadkach w rozdzielczości 16 bitów i 44,1 lub 48 kHz. Jarrett wybrał jednak zwykłą kasetę magnetofonową. I nie przypadkiem.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Okazuje się bowiem, że jest zwolennikiem analogowej rejestracji dźwięku. Do odtwarzania płyt LP używa bardzo rzadkiego gramofonu ELP, w którym odczyt dokonywany jest przez laser, choć to proces w całości analogowy. Z cyfrą ma raczej złe doświadczenia:

Pamiętam, że w 1981 roku, kiedy zaczynała się era cyfry, siedzieliśmy z Manfredem w studiu w Stuttgarcie, nagrywając fortepian solo zarówno w formie cyfrowej i analogowych – w obu przypadkach mieliśmy te same mikrofony, to samo zasilanie, tylko urządzenia nagrywające były inne. Porównywaliśmy je A-B, A-B, A-B, i w końcu powiedziałem: „Człowieku, daj spokój…”. Manfred na to: „Podoba mi się, jak ciche tło jest w wersji cyfrowej”. A ja na to: „Cóż, rzeczywiście, ale przecież w studio nie ma takiej ciszy.” Ile w tym realności? (podkr. – red.) To, co dostajemy to czerń w tle, ale dla mnie była to syntetyczna czerń. Słyszałem to jako nieobecność, jakby po każdej nucie wchodził odkurzacz i szurał po podłodze. (Manfred) uważał, że to było świetne, a to były jego zabawki, więc…. wkręcił się w cyfrę o wiele, wiele wcześniej niż ja byłem w stanie to zrobić. Byłem do tego zdolny w zeszłym roku [śmiech], jeśli w ogóle. (dz. cyt.)

Jeśli więc źrdłem były taśmy magnetofonowe, kod SPARS (D | D | D) wydrukowany na krążku nie jest prawidłowy i powinien wyglądać w taki sposób: A | D | D.

Wydanie

Podstawowym formatem, w którym płyta się ukazała jest podwójny album Compact Disc. Został on wydany w szczególnie staranny sposób i chętnie widziałbym wszystkie płyty ECM tak wydawane. To kartonowe pudełko do którego wsuwa się książeczkę – sporą, z bardzo fajnym tekstem Paula Griffithsa – oraz dwie kartonowe koperty na płyty. Te ostatnie to dobry pomysł, ale można by na nich coś wydrukować, jak na kopertach płyt LP. No i dodać wkładki, aby płyty się nie rysowały. Na szczęście Japończycy z Nagaoka oferują takowe. W Japonii tytuł ten ukazał się w postaci SHM-CD.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Dla ludzi słuchających muzyki z plików przygotowano dwie możliwości. Jedna to ich zakup i odtwarzanie z dysku twardego. Mają one postać plików FLAC 24/96. Zapewne materiał analogowy został skopiowany do komputera i zmasterowany w takiej właśnie rozdzielczości. Możliwość druga to streaming za pośrednictwem serwisu Tidal – FLAC MQA 24/96 – lub Qobuz – WAV 24/96. Na razie nie ma informacji o wersji winylowej.

Dźwięk

Nagrania z domowego studia Jarretta różnią się od tych, które dokonywał w studiach profesjonalnych. Przede wszystkim swobodą, z jaką gra. Studia domowe powstały po to, aby muzycy mogli rejestrować swoje pomysły na szybko, bez presji ze strony wydawcy i producenta. Korzystali z tej swobody na różne sposoby. Jarrett poszedł ścieżką „medytacyjną”, że tak powiem. Słuchając nagrań powstałych w Cavelight Studio nietrudno zauważyć coś w rodzaju wewnętrznego spokoju, namysłu, ale i brak obaw o nieczystości i niedoskonałości techniczne. To realizacje najbliższe dokumentowi muzycznemu, jakie znam.

Przy czym pianista traktuje je absolutnie poważnie. Mając „przegrane” i nagrane płyty z muzyką ojca Carla Emmanuela podchodzi do twórczości jego syna z szacunkiem. Doskonale pamiętam występ Piotra Orzechowskiego, czyli „Pianohooligana”, w krakowskiej Cricotece. Mimo że od koncertu z Capellą Cracoviensis upłynęło jakieś siedem lat, nie da się zapomnieć pozamuzycznych wygłupów pianisty i jego doskonałej gry.

A koncert polegał na zestawieniu muzyki Jana Sebastiana z muzyką jego synów. Grając tę pierwszą był skupiony, poważny, tłukł w klawisze z szacunkiem i tak też prowadził orkiestrę. Grając muzykę potomków Bacha pozwalał sobie na żarty, uszczypliwości i na lekceważenie materii muzycznej. Było to śmieszne, świetnie się bawiłem, ale miałem wrażenie, że to nie fair, że ich muzyka jest bardzo ciekawa i że wymaga równie czujnego podejścia.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Piszę to po to, aby powiedzieć, że Jarrett właśnie w taki sposób potraktował Württemberg Sonatas. To jest z szacunkiem, w skupieniu odgrywając kolejne frazy, czuwając nad tym, aby była to muzyka szczera. Nie stracił, na szczęście, elementu frywolności, który zapisany jest przecież w utworach zanurzonych w estetyce rokoko (styl galante), którego CPA był najwybitniejszym przedstawicielem. To nie jest mechaniczna, perfekcyjna intonacyjnie i czasowo gra, a raczej próba oddania atmosfery przygodnego koncertu w czasie jednego z dworskich przyjęć.

No i jest też sprawa dźwięku. A ten nie jest tak czysty i rozdzielczy, jak z nagrań dokonanych pod okiem Manfreda Eicherta. Obraz fortepianu nie jest zbyt duży. Choć nagrania dokonano w ujęciu stereofonicznym i rozłożono w panoramie lewą i prawą rękę, to wolumen samego instrumentu jest dość skromny. Za dużą część tego efektu odpowiada spory pogłos, ale skupiony nie na wysokich tomach, jak zwykle na płytach ECM-u, a na średnicy, także tej niskiej. Rozumiem zamysł, ostatecznie to nagranie z małego pomieszczenia z blisko ustawionymi mikrofonami. Podobny efekt uzyskiwał Rudy Van Gelder nagrywając jeszcze w studiu w Hackensack.

Ale mimo to zaskakuje ta płyta głębokością tonu. Fortepian Jarretta z jego studia, mimo że nie należy do ulubionych instrumentów muzyka, brzmi w głęboki sposób, nasycony sposób. Słychać, że podczas masteringu realizator starał się ten aspekt podtrzymać i wypełnić panoramę podstawą płynącą z gry lewej ręki, co wyszło płycie na dobre. Dlatego też słucha się jej z wielką przyjemnością. Nagrania rozłożone na dwa krążki potrafią zmęczyć i przyznam się państwu, że w całości wysłuchałem tej interpretacji Württemberg Sonatas tylko raz. Ale osobno – już kilka razy. A to dlatego że dźwięk niczym nie drażni, nie atakuje ostrą górą i dźwięcznym atakiem. Jest spowity w lekką „mgłę”, ciepłą i gęstą, która powoduje że słychać to trochę tak, jakby młoteczki instrumentu uderzały w struny za pośrednictwem cienkiego kawałka jedwabiu, a nie bezpośrednio. A to przekłada się na płynność odtwarzanego materiału.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
Podsumowanie

Württemberg Sonatas Carla Philippa Emanuela Bacha z Keithem Jarrettem na fortepianie jest niezwykle przyjemną płytą. Instrument pokazany jest w sporej perspektywie i bez jasnego otwarcia ataku. Dźwięk nie jest specjalnie rozdzielczy i przejrzysty, choć wcale mi tego nie brakowało. Ma dociążoną, ładną lewą rękę i przyjemną barwę. Gra Jarretta jest lekka – w tym sensie, że nie przytłacza nas poczuciem „obowiązku”. Z drugiej jednak strony to gra na „serio”, wydobywająca z dzieła Carla Philippa Emanuela to, co w jego muzyce najpiękniejsze – powab, lekkość i pochwałę życia.

ECMRECORDS.com

tekst WOJCIECH PACUŁA

foto ECM Records | „High Fidelity”

«●»

Poprzednie

Następne