VIEUX FARKA TOURÉ „Les Racines”

Na swoim nowym, szóstym solowym albumie, pochodzący z Mali, legendarny gitarzysta BOUREIMA „VIEUX” FARKA TOURÉ, gra muzykę sięgającą korzeniami królestwa Songhai.

Płyta malijskiego gitarzysty jest powrotem do korzeni – tak można tłumaczyć jej tytuł, „Les Racines”. Jest to hołd dla jego zmarłego ojca, Ali Touré, który rozsławił te utwory przed wielu laty. Jak czytamy w materiałach prasowych, będąc synem sławnego ojca, muzykiem przez całe swoje życie starającym się uwolnić od jego cienia, potrzebował lockdownu w czasie pandemii, aby ponownie połączyć się z „pustynnym bluesem”. Jak dalej czytamy, chodziło o to, aby płyta była wyrazem pragnienia spotkania się różnych ludzi w kraju, który boryka się z nieustanną przemocą i napięciami międzyplemiennymi i etnicznymi. „Les Racines to pełna miłości podróż, która zabrała go do domu”.

Płyta ukazała się nakładem londyńskiego wydawnictwa WORLD CIRCUIT. To samo wydawnictwo przygotowało fantastyczną płytę TONY’ego ALLENA & HUGH MASEKELI pt. Rejoice; recenzja → TUTAJ.

VIEUX FARKA TOURÉ „Les Racines”

Wydawca: World Circuit
Format: LP, CD, słuchany: Tidal Master FLAC MQA 24/96
Premiera: 10 czerwca 2022
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA

Jakość dźwięku: 8/10

WORLDCIRCUIT.co.uk
Muzyk

Urodzony w 1981 roku w Mali artysta musiał długo walczyć o to, aby ojciec, jak i starszyzna jego plemienia, udzielili mu pozwolenia muzykowanie. Chociaż wyznaczyli mu przyszłość żołnierza, w sekrecie rozpoczął naukę gry na gitarze w Narodowym Instytucie Sztuki w malijskim Bamako (Institut National des Arts).

Muzyka w jego życiu obecna była jednak od urodzenia. Farka Touré senior jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych muzyków afrykańskich. Grał muzykę folkową, ale przede wszystkim bluesa – jest uznawany za pioniera jego odmiany, tzw. desert blues. W latach 90. nagrywał albumy z Taj Mahal i Ry’em Cooderem i to on zapoznał Zachodnią publiczność z muzyką, będącą swego rodzaju muzyką diaspory, wyznaczającą szlak niewolników wywiezionych z Afryki do USA, a teraz wracającej do swoich korzeni. Wśród najważniejszych muzyków, którzy go ukształtowali, Ali wymieniał Johna Lee Hookera.

Magazyn „Rolling Stone” umieścił go na 76. pozycji rankingu „The 100 Greatest Guitarists of All Time”. Był pięciokrotnie nominowany do nagrody Grammy, z czego otrzymał ją dwa razy. Ali IbrahimAli FarkaTouré zmarł w 2006 roku w wieku zaledwie 66 lat.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ VIEUX FARKA TOURÉ wraz z Touré-Raichel Collective w 2012 w City Winery, Nowy Jork • foto Sachyn Mital, Wikipedia CC BY-SA 3.0

Jak czytamy na stronach portalu www.OKAYAFRICA.com, odejście ojca, a przez to brak jego akceptacji dla wykonywanej przez niego muzyki, pchnął Vieuxa w kierunku muzyki zachodniej; więcej → TUTAJ. Swoją pierwszą płytę wydał mając 25 lat – Vieux Farka Touré ukazała się w 2006 roku, w roku śmierci ojca. Uznanie przyniosła mu jednak dopiero druga, wydana w 2009 płyta, Fondo, która doszła do 5. miejsca listy World Albums magazynu „Billboard”. Z kolei rozpoznawalność zapewnił mu występ na ceremonii otwarcia Mistrzostw Świata FIFA 2010, gdzie wystąpił obok Shakiry, Alicii Keys oraz K’naana.

W kolejnych latach współpracował z takimi muzykami, jak Dave Matthews, John Schofield, wydał również album z amerykańską, grającą na ukulele, piosenkarką Julią Easterlin. Wraz z Derekiem Trucksem nagrał płytę  The Secret (2011), a także dwa improwizowane albumy z muzykami izraelskimi jako The Touré-Rachael Collective.

Muzyka
˻ PROGRAM ˺
  1. Gabou Ni Tie       5:18
  2. Ngala Kaourene  5:00
  3. Les Racines           4:01
  4. Be Together           4:14
  5.  Tinnondirene       4:31
  6. Adou                        4:43
  7.  L’Âme                     4:03
  8. Flany Konare         4:41
  9. Lahidou                   3:42
  10. Ndjehene Direne   6:27
Total Time:  47:21

Na Les Racines muzyk powraca do korzeni. Do współpracy zaprosił plejadę znanych muzyków z Mali, zachodniej i centralnej Afryki oraz ze Stanów Zjednoczonych. Wśród nich najważniejsi wydają się Amadou & Miriam, Moussa Dembelé, Marshall Henry oraz Cheick Tidiane Seck. Na płycie, oprócz gitary elektrycznej lidera, usłyszymy również gitarę basową, flet, instrumenty klawiszowe, gitarę rytmiczną, perkusję oraz lokalne instrumenty, jak kora (instrument strunowy), calabash (perkusjonalia) i ngoni (instrument strunowy).

Na pytanie magazynu „Santa Cruz Sentinel” dotyczące takiego, a nie innego doboru instrumentów gitarzysta odpowiadał:

To są rytmy, w otoczeniu których dorastałem. Myślę, że mam tę muzykę we krwi, wiesz? Souleymane Kane, którego usłyszymy na Les Racines, grał na calabash (instrument perkusyjny) także z moim ojcem. Chciałem sprowadzić muzyków z Północnego Mali do stworzenia tego tradycyjnego albumu, dlatego zaprosiłem ludzi takich jak klawiszowiec Cheick Tidiane Seck. Aby tworzyć tę tradycyjną muzykę, musisz być bardzo uzdolniony, ponieważ jest ona wyjątkowo złożona. Nie mówię, że to moja muzyka; to muzyka mojego ojca. To dusza Mali i trzeba być kimś specjalnym, aby grać tę muzykę.
⸜ JOHN MALKIN, www.SANTACRUZSENTINEL.com, 11 maja 2022, dostęp: 1.09.2022.

 

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Zestaw instrumentów z rodziny calabash • foto KACHI, → PIXABAY.com.

Z kolei magazynowi „Uncut” mówił:

Ten album musiał brzmieć w bardzo naturalny sposób, mieć taki sam nastrój i uczucia, jakie w muzyce prezentował mój ojciec. I tak mam tę muzykę we krwi i w sercu. To, co robię, to wciąż ja. To nie to samo, co poprzednie płyty Vieux Farka Touré, ale to samo, czym byłem na ulicy, czy w szkole – to jest to, czym jestem cały czas. Taka jest moja tradycja. To piosenki z mojego domu.
⸜ NICK HASTED, www.UNCUT.co.uk, 10 czerwca 2022; dostęp: 30.08.2022.

Nagranie

Materiał na płytę zarejestrowano w domowym studio gitarzysty, w Bamako. Studio Ali Farka Touré nazwane zostało na cześć sławnego ojca. Powstało ono tuż przez pandemią. Wspomnianemu już portalowi „Santa Cruz Sentinel” mówił:

Dobrze było w końcu zbudować własne studio nagraniowe, ponieważ czasami trochę trudno jest pracować w ten sposób, że za każdym razem, gdy dzwonisz do chłopaków ze studia, mówią: „Ach, nie mamy czasu. Poczekaj do jutra”. Pomyślałem „OK, chcę zbudować własne studio. Mam przestrzeń”. Powiedziałem: „Marshall, co zrobimy? Muszę przeznaczyć połowę moich pieniędzy na budowę studia”. Zaczęliśmy budować studio i skończyliśmy je na początku pandemii COVID.

Grający na basie, nowojorczyk Marshall Henry, wspomina, że przyleciał do Mali w styczniu 2020 roku, w ostatnim momencie, w którym można było przewieźć bagaże – w tym instrumenty. Przywiózł wówczas brakujące elementy wyposażenia studia, jak kable, kompresory i mikrofony. Niestety nie ma informacji o wyposażeniu studia. Można jednak przyjąć, że było to nagranie cyfrowe, dokonane na komputerowej stacji DAW. Pod nagraniem podpisał się sam Vieux Farka Touré, który, wraz z ERIKIEM HERMANEM, odpowiada również za produkcję.

Za miks odpowiedzialny jest JERRY BOYS. To inżynier dźwięku pracujący w londyńskim Livingston Studio. Powstało ono w 1963 roku i nosi nazwisko założyciela, Freda Livingstona–Hogga. Trzy lata po otwarciu pracę podjął w nim Nic Kinsey i rozpoczął współpracę z producentem muzyki folkowej, Billem Leaderem. Miejsce to stało się sławne właśnie z uwagi na muzykę folk. Jednak nie tylko – nagrywali tam The Clash, Erasure, REM, Björk, Everything But The Girl i Lisa Stansfield. Wśród jej najbardziej znanych artystów znajdziemy również Buena Vista Social Club. W 1980 roku zmienił się właściciel budynku i firma musiała się przenieść do obecnej lokalizacji w londyńskim Wood Green.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Reżyserka Studia 1 w Livingston Studio • foto → MILOCOSTUDIOS.com

Miks dokonany został na potężnej, analogowej konsoli SSL 4072 z serii G. Wśród urządzeń zewnętrznych uwagę warto zwrócić na equalizery Massenburg 8200 i Summit Audio EQP–200B oraz kompresory/limitery Cartec THC, dbx 162, Urei 1176LN i Neve 33609 & 2254. Więcej o studiu w artykule „Sound On Sound” → TUTAJ.

Mastering wykonano w ELECTRIC MASTERING i zajął się nim GUY DAVE; to on odpowiedzialny jest również za nacięcie lakieru na płytę LP. Electric Mastering mieści się w Londynie i bazuje na urządzeniach vintage, głównie firmy EMI. Podstawą jest piękna konsola EMI TG12410 z lampowymi kompresorami i limiterami EMI.

Na wyposażeniu studia jest nie tylko klasyczny magnetofon Studer A820, ale fantastyczny EMI BTR 2 – stereo i mono. To magnetofon ważący niemal 250 kg, który został wyprodukowany w dosłownie kilku egzemplarzach. Magnetofony te używane były do nagrywania i miksowania materiału w Abbey Road. To na nich masterowano część płyt The Beatles. Ponieważ jednak większość nagrań powstaje dzisiaj cyfrowo, studio oferuje DAW Pyramix z przetwornikami A/D/A Cranesong Hedd oraz Prism Sound. Do sprawdzania lakieru używa się gramofonu Garrard 301. To jedno z najlepszych studiów masteringowych na świecie.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Lampowa konsola masteringowa EMI TG12410 • foto → www.ELECTRICMASTERING.com
Wydanie

Płytę Les Racines wydało wydawnictwo World Circuit, w którym ojciec muzyka wydawał swoje płyty od 1988 roku (Ali Farka Touré, WCD007/Mango 9826). Przypomnijmy, że recenzowaliśmy płytę TONY’ego ALLENA & HUGH MASEKELA pt. Rejoice, która ukazała się w tym samym miejscu (więcej → TUTAJ).

Les Racines została wydana w dwóch wersjach w fizycznej formie: na 180 g płycie LP (WCV103) oraz na krążku CD (WCD103). Winyl otrzymał stylowe obi oraz czterostronicowy insert z tekstami. Lakier został nacięty w Electric Mastering i wytłoczony w niemieckim Optimal Media. Z kolei płytę CD wykonała tłocznia Sonopress.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Compact Disc przychodzi w ładnym, sześcioczęściowym digipacku z książeczką. Jest dostępna również wersja cyfrowa w streamingu. Tidal oferuje pliki FLAC MQA 24 bity, 96 kHz, i to tę wersję recenzujemy.

Za projekt plastyczny odpowiada Florence de la Fournière, francuska artystka, freelancerka związana ostatnio z BMG – to spod jej ręki wyszła również okładka płyty Rejoice. Zdjęcie na okładkę wykonał Kiss Diouara.

Dźwięk

Rozpoczynający płytę utwór Gabou Ni Tie nie jest czymś, czego oczekujemy po twórcy bluesowym, nawet jeśli to blues pustynny. Tym bardziej, że gitara jest tu schowana głęboko w miksie, a w przestrzeni dźwiękowej dominują instrumenty perkusyjne oraz egzotyczne dla nas instrumenty afrykańskie. Także śpiew Farka, gardłowy, wysoko z ustawionym otwarciem mówi to, co i instrumenty: muzyka korzeni.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ System referencyjny „High Fidelity”,w którym został przeprowadzony odsłuch płyty; źródłem sygnału był odtwarzacz plików MYTEK BROOKLYN BRIDGE.

Jest jednak coś, co każe się zastanowić nad tym, co napisałem – dźwięk. O ile muzyka podsyła nas do tzw. field recordings, czyli nagrań dokonanych na ulicach, w domach itp., o tyle dźwięk jest najwyższej próby. Mamy tu znakomity bas, świetną barwę i bardzo dobrze poustawiane elementy w stereoskopowej przestrzeni.

I dopiero nastrojowy, rozpoczynający się gitarą i fletem (lub instrumentem tego typu), Ngala Kaourene, kieruje nas tam, gdzie – jak mi się wydaje – chciał lider, w kierunku syntezy muzyki afrykańskiej i bluesa.  Znowu mamy mocny bas i piękny środek pasma. Wysokie tony podawane są raczej oszczędnie i mam wrażenie, że mastering musiał tamować nieco twardawy i jasny atak dźwięku. Wyszło to świetnie, bo jeśli nie mamy doświadczenia w nagraniach, nawet tego nie zauważymy.

Ale to tytułowy Les Racines jest czymś, za co tę płytę zapamiętamy. jest tu wspaniała gitara w lewym kanale i znakomita pośrodku. Ado tego ten bas… To utwór instrumentalny, osadzony mocno w zachodnim idiomie. Ma niesamowitą atmosferę i „gęstość”. Gitara po lewej jest mocno przetworzona i blisko nas, z kolei gitara na wprost ustawiona została dość daleko i słychać ją, jakby to był albo instrument lokalny, albo europejska gitara akustyczna.

Be Together, pierwszy utwór na płycie z angielskim tytułem jest powrotem do otwierającego płytę Gabou Ni Tie. W jego brzmieniu mocniej odzywają się jednak instrumenty dęte, przypominające flet. także i sam Farka śpiewa niżej, z mniejszym napięciem. Muzyka toczy się, płynie. Jest niesamowicie rytmiczna, ale to rytm nie do końca „folkowy”. Przypomina podróż przez pustynię, ale raczej jakbyśmy płynęli po niej statkiem, a nie przemieszczali się pieszo czy na wielbłądach.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Odsłuchy przeprowadzone zostały również ze smartfonem SMASUNG A52, z zewnętrznym przetwornikiem D/A AOL PILOT oraz słuchawkami LIME EARS PNEUMA; na smartfonie zainstalowany był program USB AUDIO PRO.

I dopiero Tinnondirene jest czymś w rodzaju nagrania „polowego”, zarówno jeśli chodzi o zaśpiew na początku, jak i samą muzykę. To wciąż ten sam rytm, to samo nasycenie barwami, podobne, bardzo ładne, uderzenie na dole pasma, jak od stopy perkusji. Nie przesadzono z pogłosami, to raczej intymne granie. Dlatego też instrument przypominający kastaniety nie ma długiego „ogona”, jaki by dostał w wydawnictwie ECM.

W podobnym duchu zagrano i nagrano kolejne utwory: Adou, L’Âme czy Flany Konare. I dopiero Lahidou znowu pokazuje więcej gitar. Ponownie znakomicie brzmi tu bas. Zupełnie inaczej potraktowany został wokal, teraz niższy i ustawiony dalej w miksie.

Zamykający płytę Ndjehene Direne oparty jest na pulsie calabashu. Ma on naprawdę niską barwę, podbijaną przez gitarę basową. Bas jest tu jednak wykonturowany, ustawiony wyżej, przez co instrument perkusyjny ma rolę dominującą.

Podsumowanie

Na okładce płyty Les Racines VIEUX FARKA TOURÉ siedzi na drewnianej ławeczce przy wielkim drzewie, ubrany w tradycyjny – tak to przynajmniej wygląda z punktu widzenia laika z Polski – ubiór. To jego korzenie. W ręku trzyma jednak na wskroś zachodni instrument, gitarę elektryczną. Jej barwa nawiązuje do barwy ubrania, ale to jednak Zachód. Ale jest i tak, że muzyka zawarta na recenzowanym albumie ma jednak oblicze lokalnego artysty. Dominują w niej instrumenty z Afryki, specyficzny rytm oraz śpiew.  Trwająca 47:21 płyta jest intensywna, nie daje chwili wytchnienia.

I znowu – realizacja i mastering są jednak na wskroś Zachodnie. To najlepsze wzory tego typu, jakie znam. Muzyk wspominał, że na nagranie nie mieli wiele czasu, co wyszło płycie na dobre. Miks i mastering zostały wykonane w topowych studiach, co też słychać. Ów minimalizm formalny nagrodzony został świetnym dźwiękiem. Dźwiękiem nasyconym, osadzonym na gęstym basie, bez rozjaśnień. Przestrzeń jest skupiona między kolumnami i tworzy szczególną atmosferę, o której mówiłem na początku. Świetna płyta.

tekst WOJCIECH PACUŁA

foto mat. prasowe | Wojciech Pacuła

«●»

Poprzednie

Następne