28 lutego tego roku ukazały się trzy pierwsze wznowienia płyt wytwórni Three Blind Mice w nowej serii プレミアム復刻コレクション („Kolekcja reedycji premium Three Blind Mice”).
Płyty zostały wydane w Japonii przez wydawnictwo Sony Music Labels, do którego obecnie należy TBM, a dźwięk na nie został przygotowany przez BERNIEGO GRUNDMANA w jego studiu Bernie Grundman Mastering. To kolejne podejście w ostatnich czasach do reedycji katalogu tej niezwykle zasłużonej wytwórni, po płytach przygotowanych w innej amerykańskiej firmie – Impex Records. Podobnie jak i ona, Sony postanowiła wytłoczyć wersje winylowe oraz cyfrowe. O ile jednak Impex proponował płyty HDCD na złotym podkładzie, o tyle japoński wydawca, obok płyt LP, zaproponował hybrydowe SACD.
Jednocześnie Sony zdecydowało, że nie zarzuci ryku kolejnymi tytułami, ponieważ wydaje płyty trójkami w sporym odstępie czasowym: pierwsza ukazała się 28 lutego, druga, o której mowa, 26 czerwca, kolejna przewidziana jest na październik tego roku, a ostatnia, o której mówią materiały promocyjne na luty 2025. Płyty te ukazały się tylko w Japonii.
Pierwsze trzy tytuły recenzowaliśmy dla państwa → TUTAJ. Były to: KOSUKE MINE QUINTET Mine, MOTOHIKO HINO QUARTET + 1 “Ryuhyo” – Sailing Ice, oraz TSUYOSHI YAMAMOTO Misty. Tym razem otrzymujemy:
- I • ˻ TBM-15 ˺ ISAO SUZUKI TRIO/QUARTET, Blow Up, Three Blind Mice/Sony Music Labels MHCL-10163 ⸜ 1973
- II • ˻ TBM-56 ˺ MARI NAKAMOTO WITH ISAO SUZUKI & KAZUMI WATANABE, Mari Nakamoto III, Three Blind Mice/Sony Music Labels MHCL-10164 ⸜ 1975
- III • ˻ TBM-46 ˺ HIDEFUMI TOKI QUARTET, Toki, Three Blind Mice/Sony Music Labels MHCL-10165 ⸜ 1975
» Japońskie wydawnictwa w HIGH FIDELITY:
-
KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE ⸜ spotkanie № 144: THREE BLIND MICE, czyli japońskie wytwórnie płytowe, więcej → TUTAJ
-
MUZYKA ⸜ recenzja: Three Blind Mice, KOSUKE, MOTOHIKO, YAMAMOTO ⸜ remaster 2024 • SACD/CD, więcej → TUTAJ
tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”,
KOSUKE MINE QUINTET, MOTOHIKO HINO QUARTET, TSUYOSHI YAMAMOTO
Wydawca:
Three Blind Mice/Sony Music Labels MHCL-10163, 10164, 10165
Format: SACD/CD
Premiera: 26 czerwca 2024
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA
Jakość dźwięku: 8-10/10
→ www.SONYMUSIC.co.jp
Three Blind Mice jest jednym z najbardziej znanych i szanowanych muzycznych wydawnictw japońskich. Ta japońska wytwórnia została założona w 1970 roku przez Takeshi „Tee” Fujii, producenta wszystkich jej płyt. Miała na celu udostępnienie publiczności twórczości młodych muzyków z kraju, w którym dziewięć lat później powstał Walkman, zmieniający sposób, w którym muzyka była konsumowana, a którzy nie mieli szans na podpisanie kontraktu z którąś z dużych wytwórni. Jedną z jej cech szczególnych miała być wypracowana samodzielnie technika nagraniowa. Genezę jej powstania przytoczyłem w recenzji pierwszej trójki płyt z serii „Kolekcja reedycji premium Three Blind Mice”.
▌ Suzuki, Nakamoto, Toki
Trzy tytuły, które prezentujemy tym razem, należą do serii będącej najnowszym podejściem do katalogu TBM. Ukazały się w Japonii tego samego dnia, 26 czerwca tego roku, zarówno na płytach LP, jak i na hybrydowych krążkach SACD/CD. Jak mówiliśmy, remaster wykonał w swoim studiu BERNIE GRUNDMAN; wydane zostały przez japoński oddział firmy Sony – Sony Music Labels. Na potrzeby płyt LP Gundman wykonał nacięcie lakierów bezpośrednio z taśm „master” i z tych samych taśm, ale z innym masterem, przygotował pliki DSD. Zarówno płyty winylowe, jak i SACD zostały wytłoczone w Japonii, w tłoczniach Sony. Sony wydaje TBM w zwykłych plastikowych pudełkach, ze stosownym obi. W książeczkach znajdziemy japońskojęzyczne eseje oraz reprodukcję informacji o nagraniu z oryginalnego wydania.
Redaktorem nadzorującym serię jest pan Koki Hanawa z Judgement Entertainment, urodzony w sierpniu 1972 roku, na japońskie standardy wręcz młodzik. W 1997 dołączył do Disc Union, największego japońskiego promotora muzyki, pełniąc funkcję kierownika specjalistycznego sklepu z muzyką jazzową, dyrektora generalnego i lidera sklepu, a wreszcie kierownika i szefa działu sprzedaży całej grupy. Jako producent wydał sporo tytułów w ramach wytwórni DIW/THINK! W 2010 roku nadzorował serię wznowień z wytwórni Blue Note. To wszystko zbudowało jego wysoką pozycję w japońskim biznesie, w związku z czym podjął pracę w roli dyrektora muzycznego dużych wytwórni.
W 2017 roku założył własną wytwórnię CRAFTMAN RECORDS, która – jak czytamy na oficjalnej stronie Judgement Entertainment – „przywiązuje dużą wagę zarówno dźwięku, jak i grafiki”. Jej wielkim hitem była seria wznowień płyt TBM. Do tej pory pan Hanawa wydał i nadzorował ponad 1000 tytułów (!). Aby uporządkować swoją działalność w czerwcu 2022 roku doprowadził do powstania spółki Judgment Entertainment Co., Ltd., będącej firmą-matką wszystkich jego działalności. I to ta spółka nadzoruje wznowienia płyt TBM o których mowa.
Od razu widać, że trójka płyt w danej serii ma z sobą coś wspólnego. Przede wszystkim, w każdej z nich jest „HIT” wytwórni. Poprzednio była to płyta Misty Tsuyoshi Yamamoto Trio, teraz to jest Blow Up Isao Suzuki Trio/Quartet. Po drugie, jest w niej tytuł rzadko do tej pory wznawiany, a przez to MAŁO ZNANY. W pierwszej serii otrzymaliśmy dzięki temu pierwszy numer w katalogu TBM, Kosuke Mine Quintet Mine, teraz to Hidefumi Toki Quartet i Toki. I jest wreszcie element, który łączy płyty na planie muzycznym – WYKONAWCY. Na Mari Nakamoto III i na Toki na gitarze elektrycznej gra Kazumi Watanabe, z kolei na Blow Up i Mari Nakamoto III, na kontrabasie, Isao Suzuki.
I • ˻ TBM-15 ˺ ISAO SUZUKI TRIO/QUARTET Blow Up
Płyta Isao Suzuki została nagrana w ciągu dwóch dni, 29 i 30 marca 1973 roku, w tokijskich studiach AOI, przez pana Yoshihiko Kannari; był to „nadworny” reżyser nagrań i mikser wytwórni TBM. Zwykle płyty TBM powstawały w ciągu jednego dnia, ponieważ muzycy grali na nich wspólnie, w tym samym studiu, poprzedzielani jedynie parawanami akustycznymi, co znacząco skracało proces rejestracji. Tym razem na płycie znalazły się jednak dwa składy, które – tak to wygląda – wymagały innego ustawienia w studiu. W podstawowym znalazł się lider, grający na kontrabasie, a w utworze tytułowym również na wiolonczeli. Wspomagali go Kunihiko Sugano na fortepianie oraz George Otsuka na perkusji; w utworze tytułowym na kontrabasie zagrał Takashi Mizuhashi. Przypomnijmy, że pan Sugano wystąpił tu gościnnie, ponieważ na co dzień związanym był z wytwórnią swojego brata, Okihiko Sugano, Audio Lab. Record; więcej → TUTAJ.
Płyta odniosła ogromny sukces, przynajmniej jeśli mówimy o muzyce jazzowej. Wytwórnia Impex Records, wznawiając w 2017 roku tę pozycję na LP pisała:
Blow Up to jeden z najbardziej poszukiwanych tytułów z katalogu Three Blind Mice. Blow Up Isao Suzuki to wirtuozeria i klasa w jednym. Wspaniałe połączenie optymistycznego bluesa i łagodnego groove’u! W 1973 roku album otrzymał nagrodę Jazz of Japan i nagrodę Jazz Disc magazynu „Swing Journal”.
⸜ za: → www.TURNTABLELAB.com, dostęp: 15.07.2024.
Muzyk grał przez jakiś czas w USA, z Jimem Hallem i Kenny’em Burellem, po czym wrócił na chwilę do Japonii. W czasie swojego następnego pobytu w Ameryce poznał Rudy’ego Van Geldera. Jak w wywiadzie dla bloga muzycznego Red Bull Musical Academy mówił, Van Gelder nauczył go podstaw realizacji dźwięku, począwszy od ustawienia mikrofonów, podzielił się też z ni kilkoma sztuczkami, dzięki którym płyty Blue Note brzmią w taki, a nie inny sposób:
To było po moim powrocie w ’73. Spotkałem tam przyjaciela [Rudy’ego] Van Geldera, zapomniałem jego imienia, to było niemieckie imię, więc trudno było je zapamiętać, ale zajmował się wszystkimi ustawieniami mikrofonów i miksami. Jeździłem tam prawie każdego dnia, kiedy nie musiałem pracować.
⸜ → daily.REDBULLMUSICACADEMY.com, dostęp: 15.07.2024.
To doświadczenie próbował przenieść na Blow Up, która to płyta miała brzmieć, jakby ją nagrał Van Gelder:
Chciałem po prostu stworzyć dźwięk, którego nigdy nie słyszano. Nigdy nikomu nie powiedziałem o tym, czego nauczyłem się z Van Gelderem. Nawet [Takeshi’emu] Fujii z Three Blind Mice.
⸜ Tamże.
To wyjątkowo rzadki przypadek, kiedy to nadworny dźwiękowiec Blue Note dzieli się z kimś swoją wiedzą, którą chronił przed wszystkimi innymi. Był o nią zazdrosny do tego stopnia, że podczas sesji zdjęciowych w jego studiu przestawiał mikrofony, żeby nikt nie wiedział, jak naprawdę były ustawione.
WYDANIA • Jako że mowa o jednym z najbardziej popularnych tytułów TBM, na rynku jest sporo jego wydań, w tym to najbardziej poszukiwane, na taśmie magnetofonowej 38 cm/s. Dla reedycji winylowych najważniejsze, oprócz oryginalnego, są repress z 1976 roku, z tym samym numerem katalogowym, japońska wersja na 180 g winylu z 1996 roku, a przede wszystkim wersja amerykańska Cisco Music z 2004. Ta ostatnia ukazała się na dwóch krążkach 45 rpm i jest numerowana.
Wersji cyfrowych też jest sporo, ale i tutaj liczy się tylko parę. Pierwsza płyta CD, nakładem TBM, ukazała się dopiero w 1985 roku, a dwa lata później ten sam materiał wytłoczono w Niemczech. W 1997 wychodzi jedna z najważniejszych reedycji, XRCD wytwórni JVC; dzisiaj to ona osiąga najwyższe ceny na portalach aukcyjnych. W 2006 Sony wydaje pierwszą wersję hi-res, na płycie SACD. Dopiero w 2013 jest kolejna, tym razem na krążku Blu-spec. W 2015 dostajemy z kolei świetną wersję Impex Records na złotej płycie CD. I tyle.
II • ˻ TBM-56 ˺ MARI NAKAMOTO WITH ISAO SUZUKI & KAZUMI WATANABE Mari Nakamoto III
Mari Nakamoto jest japońską wokalistką jazzową, fusion i pop. Urodziła się 26 marca 1947 roku w Sendai w Japonii. Swój debiutancki solowy album wydała w 1973 roku w TBM. Była to płyta o wymownym tytule Unforgettable! (TBM-21), jedno z wczesnych wydawnictw wytwórni, która postawiła w ten sposób wszystko na jedną kartę promując kompletnie nieznaną wokalistkę. Zresztą jedną z absolutnie nielicznych w swojej historii. Dla Three Blind Mice nagra jeszcze cztery płyty, po czym większość jej twórczości będzie wydawana przez JVC; w 1980 ukaże się jeszcze jeden krążek dla TBM, kompilacja What a Difference a Day Made.
Mari Nakamoto III została nagrania w ciągu dwóch listopadowych dni, 25 i 26, 1975 roku w Epicurus Studio, jednym z kilku miejsc z których korzystał realizator nagrania pan Yoshihiko Kannari. W studiu tym stały analogowe magnetofony wielośladowe 3M S-79 (24 ścieżki) oraz Studer A-80 (16 ścieżek), a magnetofonem masteringowym był stereofoniczny Studer A-80. Mikserem był stół firmy Yamaha. Jak widać, to zupełnie inny zestaw od tego, którym dysponowało studio AOI (więcej o AOI w poprzedniej recenzji TBM).
WYDANIA • Płyta o której mowa należy do rzadkiej grupy wokalnych nagrań TBM. Była więc co jakiś czas wznawiana – portal Discogs mówi o piętnastu wersjach. Pierwsza cyfrowa ukazała się w 1988 roku w Japonii nakładem TBM. Dokładnie dziesięć lat później w JVC dokonano transferu z taśm „master”, materiał zakodowano w K2, a płytę wydano na krążku XRCD. W 2013 mamy wersję Blu-spec i dopiero w tym roku po raz pierwszy otrzymujemy ten materiał w wysokiej rozdzielczości.
III • ˻ TBM-46 ˺ HIDEFUMI TOKI QUARTET Toki
Hidefumi Toki był jednym z najwybitniejszych saksofonistów altowych japońskich. Urodził się w 1950 roku i przeszedł formalną i klasyczną edukację muzyczną na klarnecie w szkole średniej i saksofonie w college’u. Chociaż ostatecznie rzucił szkołę, aby zostać pełnoetatowym muzykiem jazzowym, niektórzy twierdzą, że jego klasyczny trening pomógł mu uzyskać, jak się mówi w materiałach wydawnictwa, „piękny ton”.
Muzyk obecny był na japońskiej scenie jazzowej od końca lat 60. Debiutował w 1971 roku w wydawnictwie Polydor albumem Toki, nagranym z członkami New Herd Orchestra. W następnych latach grał z Sadao Watanabe, Kazumi Watanabe, Shigeharu Mukai i z Yoshio Otomo w formacji Alto-Madness.
Współpracował również z muzykami amerykańskimi: wraz z Warrenem Smithem nagrał EP-kę Duologue/Heritage (RCA, 1977), a z Reggiem Workmanem, Joe Chambersem i Tommym Flanaganem album City (Baystate, 1978). Tom Lord, autor monumentalniej The Jazz Discography, wymienia jego udział w latach 1971-2009 w 28 sesjach nagraniowych; więcej → TUTAJ.
W 1975 nagrał swoją pierwszą i jedyną płytę dla Three Blind Mice, zatytułowaną tak, jak jego debiut – Toki. W materiałach prasowych promujących jej reedycję z 2019 roku czytamy:
Nagrany w 1975 roku dla Three Blind Mice debiutancki album zawierał jego znakomitą, stałą w tamtym czasie grupę, kwartet bez fortepianu (podkr. – red.), w tym niesamowitego Kazumi Watanabe na gitarze, Nobuyoshi Ino na basie i amerykańskiego emigranta Steve’a Jacksona na perkusji.
Piękny alt i sopran Tokiego słychać w jego własnych kompozycjach (Lullaby for the Girl, Darkness i Old Song Blues), a także w Bluesie Ornette’a Colemana. Podkłady i akordy Watanabe są tak zręczne i wyrafinowane, że przy pierwszym przesłuchaniu nawet nie zdajesz sobie sprawy, że w tym secie nie ma pianisty.
⸜ za: → www.BIRDLAND.com.au, dostęp: 15.07.2024.
Zgodnie z notką producenta, niemal wszystkie numery, z wyjątkiem jednego, zostały ukończone w jednym podejściu, a cała sesja trwała mniej niż cztery godziny! Inżynierem był, jak zwykle, Yoshihiko Kannnari, który zarejestrował album 17 maja 1975 roku w AOI Studios, czyli w tym samym miejscu, w którym powstała płyta Blow Up Isao Suzuki.
WYDANIA • Mimo że muzyka na płycie była pełna ognia, to znakomite wydawnictwo, a lider był już wówczas znany, płyta Toki nagrana dla TBM była wznawiana zaskakująco rzadko – mamy zaledwie dziewięć wersji, wszystkie wydane w Japonii. Nawet samo wydawnictwo nie wierzyło chyba w powodzenie tego, dość trudnego, projektu, wymagającego przygotowania i wiedzy, ponieważ pierwsze wznowienie ujrzało światło dzienne dopiero w 1982 roku, a pierwsza płyta CD w roku 2000 (!).
Ciekawe, ale kiedy w 2006 roku Sony wybierało z katalogu TBM tytuły do reedycji na płytach SACD w ramach serii „Three Blind Mice Masterpiece” sięgnięto także i po Toki. Najwyraźniej prowadzący ją redaktor nie bał się trudniejszego materiału. To była zresztą pierwsza reedycja hi-res wykonana z taśm „master” bezpośrednio do plików DSD. W 2013 ukazuje się wersja Blu-spec CD. Najnowsza jest dopiero piątą wersją cyfrową.
▌ Dźwięk
I • ˻ TBM-15 ˺ ISAO SUZUKI TRIO/QUARTET Blow Up
Płyta Blow Up należy do „żelaznego” kanonu audiofilskiego. Jest grana na wieli wystawach, w czasie pokazów i prezentacji, ja sam często po nią sięgam testując produkty audio. Otwierająca ją sekwencja z kontrabasem po lewej stronie, pianinem Fendera po lewej i dzwoneczkami na osi, do których za chwilę dołącza grana smyczkiem przez lidera wiolonczela są wyryte w mojej głowie.
Wersja Grundmana jest nieco inna od tego, do czego się przyzwyczaiłem. Widzą państwo, jedną z metod realizatora nagrań TBM, pana Yoshihiko Kannari, było bardzo bliskie omikrofonowanie instrumentów oraz nasycanie taśmy na maxa, w czym przypominał Rudy’ego Van Geldera. Dawało to bardzo bliski dźwięk z dużymi źródłami pozornymi, większymi niż w rzeczywistości. Był to dźwięk do pewnego stopnia wręcz agresywny.
Wersja Berniego Grundmana robi to inaczej. Już teraz słychać, że jego pomysł na dźwięk TBM idzie w kierunku wyciągnięcia z niego jak największej palety barwnej i dynamicznej. Aby to się udało, łagodzi nieco atak dźwięku i lekko uspokaja frenetyczną naturę instrumentów, jak wiolonczela, o której była mowa.
Interesujące wydaje się, że wersja wydana w 1997 roku na płycie XRCD wydaje się jeszcze łagodniejsza. Jej dźwięk jest ciut głośniejszy, ale całość ma wyraźne znaki mocniejszej kompresji. Tohturu Kotetsu, wykonujący wówczas remaster dla wytwórni JVC, postawił na jeszcze mocniejsze pokazanie instrumentów, bliższe, a jednocześnie łagodne. Dzwoneczki o których mowa są blisko nas, podobnie jak wiolonczela. Ta ostatnia jest cięższa, ma niżej ustawiony punkt ciężkości. Także Fender jest wyraźnie cieplejszy i bardziej zaokrąglony,
To bardzo, bardzo przyjemna wersja. Ale w bezpośrednim porównaniu z najnowszą słychać, że nie ma na niej wielu informacji, które dostajemy z remasterem DSD. Jakby była za szybą, lekką gazą, przez którą wspaniale prześwieca słońce, mające miękkie kontury i które nas nie pali, ale którego nie widzimy wyraźnie. Jej zaletą jest też naprawdę niski bas i ustawienie balansu tonalnego na niskiej średnicy, ponieważ dzięki temu nawet jasne systemy pokażą się od swojej najlepszej strony. Ale, jak mówię, posłuchajmy przez chwilę wersji A.D. 2024, a nie uwierzymy, jak wiele jest tam informacji, których w wersji XRCD nie słychać. Powiem więcej – są tam rzeczy, których nie znam z oryginalnego wydania tej płyty na LP.
Kevin Gray, remasterujący ten sam materiał dla wydawnictwa Impex Records, poszedł w kierunku lekkiego oddalenia instrumentów; mowa o wersji na złotej płycie CD. Wydaje się, że u niego kompresja była mniejsza, mniej jednoznaczna. Ale barwa jest bardzo podobna. To niskie granie z zaokrąglonym atakiem, wygładzającym drażniącą momentami wiolonczelę. Jakby obydwaj inżynierowie masteringowcy wiedzieli, że oryginalne wydanie jest trochę „przewalone” i chcieli to załagodzić. To, tak przy okazji, znakomita wersja. Ma wybitną energetyczność, osadzoną na przełomie środka pasma i basu. Daje to niemal namacalny bas, Fender jest duży, a monofoniczna perkusja przed nami ma moc.
Powrót do wersji SACD pokazuje jednak, że da się połączyć oryginalną surowość brzmienia instrumentów z fantastycznymi barwami Jest ona znacznie szybsza, o wiele bardziej otwarta, a jednak wciąż aksamitna. Balans tonalny jest wyżej niż w obydwu poprzednich masterach, nie ma też takiego mocnego nacisku na dolny środek pasma. To wyraźnie bardziej zrelaksowane brzmienie, o wiele mniej „hi-fi”, a bardziej muzykalne, niż wszystkie remastery tej płyty, jakie do tej pory słyszałem. No i ta ilość informacji o barwie, dynamice i ustawieniu na scenie – tego wcześniej nie było, poza oryginalnym wydaniem LP.
»» Jakość dźwięku: 10/10
»«
II • ˻ TBM-56 ˺ MARI NAKAMOTO WITH ISAO SUZUKI & KAZUMI WATANABE, Mari Nakamoto III
Płyta Mari Nakamoto rozpoczyna się od intro mocnego, niskiego kontrabasu, granego przez Isao Suzuki. Tutaj umieszczony on został w lewym kanale, co musiało być koszmarem dla ludzi nacinających płyty LP – zazwyczaj bas lokowany jest na osi i monofonizowany. Bas w wersji Grundmana jest niski, gęsty, ale przede wszystkim niesamowicie energetyczny. Podobnie zresztą, jak gitara Kazumi Watanabe, piękna gitara dodajmy, w prawym kanale. Wokal Nakamoto jest ciepły, aksamitny, a jednak otwarty. To dlatego nie zgaszono nadmiernie sybilantów, co zdarzało się poprzednim remasteringowcom. Ale też dlatego mamy na wokalu piękny, długi pogłos, zbyt często skracany w reedycjach. Oryginał jest pod tym względem jeszcze trochę bogatszy, bo jeszcze głębiej wchodzi w ten dźwięk. Ale wersja SACD daje coś wyjątkowego: wybitną rozdzielczość oryginału, do którego dochodzi wspaniała miękkość.
Jakże inne to jest ujęcie niż to zaproponowane przez pana Winstona Ma na płycie The TBM Sounds, z materiałem zremasterowanym w 32-bitowym procesie przez Roberta Friedriecha, inżyniera z wytwórni Telarc, pracującego wówczas w kolektywie Five/Four Productions! Ta wersja jest jaśniejsza, bardziej otwarta, z mocniejszymi krawędziami A jednak, w porównaniu, wydaje się bardziej „pusta” wewnętrznie. Wyraźnie słyszalny jest szum taśmy, co pozwala przypuszczać, że nie ingerowano w żaden sposób w wyższą część pasma. Ale przecież remaster Grundmana, który recenzujemy, też jest otwarty, a jednak i szum jest niższy, i instrumenty ciekawsze. Teraz słychać, że wcześniejsze remastery są bardziej dwuwymiarowe. Same w sobie znakomite, w bezpośredni porównaniu wydają się mniej nasycone barwo, z mniejszą ilością harmonicznych, jakby bardziej sterylne.
Dla porównania, te sam materiał, utwór ˻ 5 ˺ Georgia in my Mind, wydany przez tego samego wydawcę, ale na czarnej płycie HDCD w 2005 roku, wydaje się znacznie cieplejszy, mniej wyżyłowany. Mniej w nim informacji o przestrzeni niż w remasterze tego utworu zamieszczonym na The TBM Sounds, ale barwy wydają się ładniejsze.
Wystarczy jednak krótka chwila po powrocie do remasteru Grundmana na płycie SACD, aby się przekonać, jak wiele informacji można przekazać przy zachowaniu trójwymiarowego body instrumentów, ich gęstszej barwie, a także większej dynamice.
»» Jakość dźwięku: 8/10
»«
III • ˻ TBM-46 ˺ HIDEFUMI TOKI QUARTET Toki
Toki jest płytą wytwórni Three Blind Mice, której nigdy wcześniej nie słyszałem. Rzadko wznawiana, jest częścią katalogu TBM znaną tylko jej zagorzałym fanom. A to, jak zakładam, ze względu na znacznie bardziej progresywną muzykę, jaką na niej znajdziemy, wyraźnie inspirowaną tym, co Ornette Coleman zaproponował w 1959 roku na płycie The Shape of Jazz to Come (Atlantic 1317). Nie mam też żadnego materiału do porównania. Słuchając jej sięgałem więc po inne wydawnictwa TBM, samego Colemana i płyty jazzowe z lat 70.
Na tym tle płyta ta wyróżnia się doskonałym różnicowaniem instrumentów. Nagrana wspólnie, na tzw. „setkę”, czyli ze wszystkimi muzykami grającymi w tym samym czasie, w tym samym studiu, ma w sobie coś z natychmiastowości, którą znamy z płyty Misty, recenzowanej poprzednio, a nagranej w Tokio w tym samym studiu AOL. Saksofon sopranowy lidera, na którym gra w otwierającym ją ˻ 1 ˺ Lullabye For The Girl, jest przenikliwy, a jednak nie razi. To cecha wszystkich płyt z tej serii, których do tej pory słuchałem. To dźwięk z jednej strony bardzo rozdzielczy, a z drugiej lekko łagodny. Nie gasi się przy tym dynamika, co świetnie słychać w solo perkusji wchodzącym w dziewiątej minucie tytułowego utworu – wbrew tytułowi to jest szybkie, wybuchowe granie.
Mimo że to raczej otwarte brzmienie, masteringowiec nie wyciął szumów, co bardzo dobrze słychać w sekwencji otwierającej balladowy utwór ˻ 2 ˺ Darkness. Zaczyna się on od spokojnego intro gitary elektrycznej, na której gra Kazumi Watanabe, który wcześniej towarzyszył Mari Nakamoto. Instrument został umieszczony skrajnie w lewym kanale, a przed nami słychać szum taśmy. Kiedy wchodzą inne instrumenty, szum gaśnie, taka natura naszego słuchu, ale nie gaśnie przekaz. Posłuchajmy ˻ 3 ˺ Bluesa, utworu napisanego przez, wspomnianego Colemana, a zobaczymy o czym mówię. To gęste granie, z mocną perkusją i podgrywającą co jakiś czas gitarą oraz mocnym instrumentem lidera na pierwszym planie. Wszystko to jest doskonale zgrane i czujne wewnętrznie, ale i dynamiczne. Kontrabas jest tu bardzo energetyczny, ale pozbawiony ostrego, tępego uderzenia, które znam z wielu reedycji TBM. Tutaj niby wszystko jest miękkie, jakby łagodne, ale w porównaniu z dowolnym materiałem z epoki jest o wiele bardziej rozdzielcze i wewnętrznie zwarte.
»» Jakość dźwięku: 9/10
»«
▌ Podsumowanie
Druga trójka płyt Three Blind Mice, która wyszła spod ręki Berniego Grundmana, pozwala wyznaczyć wektor, którym podąża jej dźwięk. To rozdzielczość, miękkość, wewnętrzna głębia oraz oddech. Masteringowiec lekko wygładza dźwięk nadawany oryginalnie tym płytom, a który powodował, że brzmiały one bardzo „do przodu”, niemal agresywnie. Ale ich rozdzielczość i energetyka były tak wspaniałe, że odbieraliśmy to jako żywiołowość.
Nowe wersje na płytach SACD zachowują energię i „power”, ale idą w kierunku melodyjności. To jest, trzeba to powiedzieć, odejście od ducha oryginałów. Ale odejście usprawiedliwione, ponieważ podyktowane dbałością muzykalną stronę nagrań – ta jest w nowych wersjach po prostu lepsza. Poza tym – to najlepsze wersje cyfrowe, jakie do tej pory dostaliśmy. ●
» JAK SŁUCHALIŚMY • Odsłuch został przeprowadzony w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Płyty odtwarzane były na odtwarzaczu SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition, a płyty LP na gramofonie MoFi Electronics Masterdeck. Sygnał przesyłany był do lampowego przedwzmacniacza liniowego Ayon Audio Spheris III i wreszcie do wzmacniacza mocy Soulution 710 oraz kolumn Harbeth M40.1. Okablowanie – Crystal Cable Absolute Dream, Siltech Triple Crown, z zasilaniem Siltech, Acoustic Revive i Acrolink.
→ www.SONYMUSIC.co.jp
tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”
«●»