Slow „Under Eeverchanging Sky”. Recenzja

W czerwcu ubiegłego roku na rynku pojawił się album zespołu SLOW, zatytułowany „Under Everchanging Sky”.

Kompozytorem i producentem muzycznym jest na nim gitarzysta i lider formacji – Tomasz Kaczmarczyk, a płyta ukazała się nakładem jego własnej wytwórni Slow Music. Koncert premierowy z zawartym na niej materiałem miał miejsce 21 lipca 2022 roku w ramach Vertigo Summer Jazz Festival. Chociaż formacja powstała w 2011 roku to dopiero jej trzecia płyta.

tekst WOJCIECH PACUŁA

zdjęcia Slow Music | „High Fidelity”

SLOW „Under Eeverchanging Sky”

Wydawca: Slow Music SM002
Format: Compact Disc
Premiera: 24 czerwca 2022
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA

Jakość dźwięku: 8/10

www.SLOWMUSIC.pl

Jak czytamy w materiałach prasowych, album ten jest „zdecydowanie różnorodny stylistycznie”. Znajdziemy na nim przede wszystkim „melodyjny contemporary jazz, ale również utwory inspirowane klasycznym bebopem oraz Word music”:

Wiodące tematy, improwizacje gitary oraz saksofonu Leszka Szczerby osadzone są w harmonicznym krajobrazie kreowanym przez pianistę Krzysztofa Wermińskiego – to one definiują brzmienie zespołu już od czasów debiutu w 2011 roku. Całość zbudowana jest na fundamencie bardzo mocnej sekcji rytmicznej, którą tworzą basista Tomasz Grabowy oraz perkusista Sławomir Berny. Berny występuje tu zresztą w podwójnej roli, gdyż poza zestawem perkusyjnym, gra na kilkudziesięciu przeróżnych i często egzotycznych perkusjonaliach.
Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Lider zespołu, Tomasz Kaczmarczyk, gitara • foto Slow Music

Wydawca informuje, że aranżacyjnie muzyka ta jest dosyć zróżnicowana – od spokojnych i przestrzennych ballad (Yolanda, Under Everchaning Sky) poprzez wielowarstwowe, złożone rytmicznie i mocno bujające konstrukcje dźwiękowe (Grasshopper, The Entanglement) aż do „szalonych temp i dzikich improwizacji” (Bebop Baroque) czy inspiracji transową muzyką Afryki Północnej (Jemaa el-Fna).

Muzycy

Wydawca zwraca uwagę na to, że spójność albumu zapewnia brzmienie solistów – saksofonu tenorowego i sopranowego – ale przede wszystkim gitary Tomasza Kaczmarczyka, który gra tu zarówno na instrumentach elektrycznych jak i akustycznych. Jego znakiem firmowym jest brzmienie gitary z nylonowymi strunami.

˻ PERSONEL ˺ Tomasz Kaczmarczyk – gitara, Leszek Szczerba – saksofon, Krzysztof Wermiński – piano, instrumenty klawiszowe, Tomasz Grabowy – bas, Sławomir Berny – perkusja

Zespół Slow powstał w 2010 roku z inicjatywy gitarzysty Tomasza Kaczmarczyka i pianisty Krzysztofa Wermińskiego. Rok później ukazała się ich debiutancka płyta zatytułowana Art of Silence, która – jak pisał magazyn „Gitarzysta” – zachwyciła „zarówno dziennikarzy muzycznych, jak i słuchaczy jakością pieczołowicie wyrzeźbionego brzmienia” (więcej → TUTAJ). I nie ma w tym stwierdzeni żadnej przesady – recenzowana przez nas otrzymała najwyższą ilość punktów za dźwięk (recenzja → TUTAJ).

 

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
Leszek Szczerba, saksofon • foto Slow Music

W 2015 roku ukazał się album Songs for Everyone, który pokazał bardziej „piosenkowe” oblicze zespołu. Oprócz liderów w nagraniach wzięli wówczas udział bardzo ciekawi instrumentaliści młodego pokolenia: gitarzysta basowy Kamil Pełka i perkusista Marcin Rak. A ponadto plejada gości specjalnych: wokalistki Jahga i Anna Ozner, saksofonista Leszek Szczerba, trębacz Adam Milwiw-Baron i gitarzysta Paweł „Cibel” Wróblewski. Ozdobą aranżacji aż sześciu z dziesięciu kompozycji było brzmienie kwartetu smyczkowego, prowadzonego przez skrzypka Opery Wrocławskiej Henryka Kozła.

Na najnowszą płytę trzeba było czekać aż siedem lat.

˻ PROGRAM ˺ 1. Grasshopper  (4:40), 2. Red Cloud  (5:58), 3. Introvertical  (3:00), 4. Jeremy’s Wanderlust  (6:28), 5. The Entanglement  (5:52), 6. Yolanda  (5:47), 7. Bebop Baroque  (5:04), 8. Jeema el-Fna  (5:03), 9. Under Everchanging Sky  (5:55)
Nagranie

Album Under Everchanging Sky  nagrano w nowym Slowmusic Studio pod Wrocławiem, należącym do lidera zespołu. Gitarzysta mówi, iż sesjom towarzyszyła „wielka dbałość o jakość dźwięku i audiofilski poziom realizacji”. Studio to oparte jest na DAW-ie Logic X Pro i w opisie jego wyposażenie nie znalazłem informacji  stole mikserskim. Najwyraźniej sygnał trafia od razu do komputera (więcej o systemach DAW → TUTAJ). Realizacją nagrań zajął się Robert Jurowicz, miksem Rafał Smoleń, a masteringiem Robert Szydło.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
Krzysztof Wermiński, piano • foto Slow Music

Slowmusic Studio powstało w 2020 roku przede wszystkim na potrzeby własne lidera i gitarzysty SLOW Tomasza Kaczmarczyka. W wolnym czasie studio jest udostępniane komercyjnie innym twórcom i wykonawcom. Jej mottem jest cytat z amerykańskiego gitarzysty i producenta Lee Ritenour’a: „Life is too short to listen to bad sound”. Projekt akustyki wykonała PRACOWNIA AKUSTYCZNA Kozłowski sp. j., renomowana firma z Wrocławia, która ma w swoim portfolio udział w takich realizacjach jak wrocławskie Narodowe Forum Muzyki czy katowicki NOSPR. Wykonanie powierzono ABLO Group Sp. z o.o.

W studiu znajdziemy trzy pomieszczenia: MAIN ROOM, pomieszczenie studyjne i odsłuchowe o powierzchni użytkowej 27,7 m2, SOLO ROOM – przedsionek „ciszy” i pomieszczenie solo oraz CONCRETE ROOM, będące pomieszczeniem w trakcie adaptacji. Album Under Everchanging Sky nagrywany był w okresie 2020-2021 w trakcie trzech sesji w technice wielościeżkowej. Jako pierwsza zarejestrowana została sekcja rytmiczna: perkusja oraz bas, następnie gitary a na końcu instrumenty klawiszowe i saksofon. Realizacja odbyła sie w domenie cyfrowej przy użyciu preampów Universal Audio oraz Focusrite na komputerach Mac Pro. Sygnał został nagrany i zmiksowany w domenie cyfrowej „in-the-box” do plików WAV 24/88,2 (PCM). Dodajmy, że nad urządzeniami w studiu pieczę sprawuje pan Eugeniusz Czyżewski, założyciel i konstruktor firmy LAR; pracuje w nim również jego przedwzmacniacz mikrofonowy. Pan Tomasz mówi:

Otwierając studio również na potrzeby innych Artystów potraktowałem nagrania jako pracę referencyjną – pozwalającą na obiektywną ocenę warunków akustycznych i sprzętowych studia poprzez odsłuch muzyki z tego albumu, która jest dość różnorodna stylistycznie i barwowo.
W świetle bardzo pozytywnych recenzji i komentarzy, które wciąż napływają mimo, iż od premiery upłynął już prawie rok uważam, że studio spełniło założone oczekiwania a ostatnia płyta SLOW jest tego dowodem i najlepszą reklamą dla studia.
Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
Tomasz Grabowy, bas • foto Slow Music

Miksy wykonał Rafał Smoleń, o którym lider zespołu mówi „jeden z najlepszych polskich inżynierów miksu” (mikserów), z którym poznali się w 2010 roku, kiedy był realizatorem nagrań do pierwszej płyty Slow:

Rafał wie, jak uzyskać brzmienie, o które nam chodzi w Slow… A poza tym jego spektrum muzycznych zainteresowań jest bardzo szerokie: od jazzu i klasyki poprzez pop i hiphop aż do muzyki filmowej. Takie podejście do muzyki, mówiąc żartobliwie – holistyczne, bez zamykania się w ścisłych granicach gatunkowych jest mi bardzo bliskie. Rafał pracuje od kilku lat w Los Angeles więc, nasza komunikacja odbywała się zdalnie, ale nie stanowiło to najmniejszego problemu. Pierwsze i drugie wersje miksów były już tak dobre, że właściwie na tym poprzestaliśmy, dopieszczając tylko niektóre szczegóły – ale były to bardzo delikatne i minimalne zmiany.
Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
Sławomir Berny, perkusja • foto Slow Music

Masteringiem zajął się Robert Szydło z Wrocławia – „operator najlepszego studia masteringowego jakie widziałem w życiu” – to znowu właściciel Slowmusic Studio. W mailu do nas masteringowiec pisał:

W przypadku tak dobrze zmiksowanego materiału mastering jest formalnością i polega nie na akcji ratunkowej i ekstremalnego zmieniania pasma czy głośności, jak to często bywa w wypadku dzisiejszych domowych produkcji, a jedynie minimalnych ruchów w celu ujednolicenia utworów i zadbania o to, żeby narracja całej płyty była spójna.
Nagranie: CYFRA (DAW, 24/88,2) → miks: CYFRA (DAW, 24/88,2)  → mastering CYFRA (DAW, 24/88,2)
Wydanie

Płyta ukazała się na krążku Compact Disc w pudełku typu digipack. Ma ono trzy segmenty, ale nie znajdziemy w nim żadnej książeczki. Co ciekawe nie ma na nim także nazwy wydawcy. Sytuację ratuje bardzo ładna poligrafia ze zdjęciem Jolanty Kaczmarczyk. Nie wiem, czy państwo również mają takie skojarzenia, ale mnie od razu przyszła na myśl okładka płyty CHARLIEGO HADENA i PATA METHENY’ego pt. Beyond The Missouri Sky (Short Stories). Dzielą one podobną wrażliwość estetyczną.

DŹWIĘK

Płyta została zarejestrowana tak, aby jak najmocniej posadowić ją na niskim basie. Gitara basowa nie ma klarownych krawędzi, gra bryłą, ale schodzi znacznie niżej niż w większości współczesnych płyt. Podobnie i stopa perkusji, Obydwa te elementy mają miękki atak i uderzenie całą swoją „masą”, a nie szybką krawędzią. Pozostałe instrumenty są osadzone w tym miękkim, jedwabistym „kokonie”. I dopiero w zakończeniu utworu ˻ 1 ˺ Grasshopper góra się nieco otwiera.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Bo to płyta o nisko ustawionym balansie tonalnym. Najlepiej słychać to właśnie na przykładzie basu i perkusji – proszę posłuchać bardzo fajnego solo otwierającego ˻ 2 ˺ Red Cloud – ale i inne instrumenty mają tę samą sygnaturę. Otrzymujemy więc nasycone, gęste, „łączne” wewnętrznie ranie, w którym ważniejsza jest całość niż poszczególne składowe. Nie ma tu wyraźnego ataku dźwięku ani jasnej góry. Nie doszukujmy się też klarowności.

Fajną rzeczą takiej prezentacji jest to, że można tej muzyki słuchać naprawdę głośno i długo, a nigdy nie męczy. To też fajna muzyka, trochę leniwa, czasem przyspieszająca, ale na koniec – raczej relaksująca. Jak ˻ 3 ˺ Introvertical, z długimi pogłosami na bongosach i saksofonie. Interesujące jest to, że lider nie zdominował tej płyty. Tak, gitary Tomasza Kaczmarczyka są ważne, ale najczęściej nie są instrumentami prowadzącymi. Tym jest najczęściej saksofon Leszka Szczerby. Gitary, bo mamy tu zarówno elektryczne, jak i klasyczną oraz akustyczną, są osnową, na której budowana jest struktura utworu, a nie dominantą. To pradziwie odświeżające podejście.

Rzecz, na którą koniecznie trzeba zwrócić uwagę, to bardzo dobre różnicowanie barwowe. Choć nie jest to nagranie o wyraźnych krawędziach instrumentów, to są one różnicowane właśnie przez barwę. Mam na myśli to, że siedząc przed kolumnami widzimy poszczególne instrumenty bardziej podskórnie niż przez ich wydzielenie na scenie. To ciekawy efekt, ponieważ łączy dwie, przeciwstawne estetyki. Kiedy ˻ 4 ˺ Jeremy’s Wanderlust rozpoczyna się flażoletami, to są one pogrubione i gęste, ale kiedy wchodzi zaraz potem perkusja, to buduje ona zupełnie nową warstwę, nie nakłada się na gitarę. Podobnie z saksofonem który ma swój własny „mikroświat”.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Ale zdarzają się i bardziej otwarte nagrania – tak brzmi ˻ 5 ˺ The Entanglement, z jaśniejszą gitarą, a przede wszystkim brzmieniem organów. Już jednak w ˻ 6 ˺ Yolandzie znowu schodzimy niżej, z mocnym basem i stopą perkusji. Ta ostatnia brzmi naprawdę gęsto i nie słychać, żeby ją w jakoś wyraźny sposób filtrowano od spodu, co jest praktykowane przez niemal wszystkie studia.

To bujająca i płynąca leniwie muzyka. Niekiedy robi się szybciej, na przykład w ˻ 7 ˺ stylizowanym utworze Bebop Baroque, ale to wciąż ten sam sposób reprodukcji – gęsty, ciepły, niski. Perkusja na tej płycie brzmi przez to fajnie, mimo że nie jest selektywna – zarówno, kiedy jest na niej dużo pogłosu, jak i kiedy jest go mniej, jak we fragmencie otwierającym utwór ˻ 8 ˺ Jeema el-Fna.

Najlepiej o tej płycie opowiada, tak mi się wydaje, tytułowy, kończący krążek utwór ˻ 9 ˺. Jest „szeroki” w tym sensie, że ma oddech, pulsuje, ma głębię. To też utwór, w którym mocniej słychać blachy perkusji, a także instrumenty perkusyjne operujące w górnym zakresie częstotliwości. Otwiera to brzmienie i je dodatkowo „poszerza”.

Podsumowanie

Nie wiem, czy to zamierzone działanie, ale Under Eeverchanging Sky będzie płytą, z którą będzie się pięknie spędzało letnie popołudnia. Leniwie, bez ciśnienia, przyjemnie. Nie jest to przy tym płyta nudna. „Slow” jest tu słowem-kluczem, ale to nie jest spowolnienie, a zwolnienie. Bardzo fajnie wyprodukowana, ładnie brzmiąca płyta gitarzysty, którego bardzo lubię i zespołu, który mu nie tyle towarzyszy w tej podróży, a bardziej ją współtworzy.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Post Scriptum: Już po ukazaniu się recenzji Tomasz Kaczmarczyk dosłał następującą informację:

Co do niskiego „posadowienia brzmienia stopy i basu” to dodam tylko, że uzyskaliśmy ten efekt nagrywając stopę poprzez – oczywiście – mikrofon, ale też poprzez tzw. „subkick” (na zdjęciu powyżej). Nietypowo zarejestrowany był również sygnał basu, bo oprócz tzw. sygnału direct line nagraliśmy brzmienie wzmacniacza basowego mikrofonem pojemnościowym wielkomembranowym.

tekst WOJCIECH PACUŁA

zdjęcia Slow Music | „High Fidelity”

www.SLOWMUSIC.pl

«●»

Poprzednie

Następne