„Kultowa formacja, historyczne nagranie” – tak rozpoczyna opis tej płyty na swojej stronie internetowej wydawca.
Prawdę mówiąc łatwo mu mówić, ponieważ wszystkie krążki nagrane wspólnie przez trębacza LESTERA BOWIE, założyciela zespołu Art Ensemble of Chicago, i grającego muzykę określaną jako yass, zespołu MIŁOŚĆ, prowadzonego przez TYMONA TYMAŃSKIEGO, są dla wielu jazzmanów „kultowe”. CO ciekawe, nurt ten ma równie wielu przeciwników, twierdzących, że w działaniach tej sceny nie było niczego odkrywczego.
Jak by nie było, współpraca tych dwóch osobowości, bo tak trzeba mówić nie tylko o Amerykaninie, ale i o polskim zespole, była krótka, lecz intensywna i pozostawiła w muzyce Miłości wyraźny ślad. Zapis koncertu, który miał miejsce 7 lutego 1996 roku w Teatrze Miejskim w Gdyni, a wydany w sierpniu 2022 roku, nakładem wydawnictwa AC RECORDS, jest tego dowodem.
tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia mat. prasowe | „High Fidelity”
MIŁOŚĆ & LESTER BOWIE „Live In Gdynia”
Wydawca: AC Records ACR 026
Format: 180 g LP – czarny winyl, przezroczysty winyl
Premiera: 28 października 2022
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA
Jakość dźwięku: 7/10
→ ACRECORDS.pl
▌ Muzycy
Urodzony w 1941 roku, w historycznej wiosce Bartonsville w Frederick County, w stanie Maryland, Lester Bowie jest jedną z najważniejszych person związanych z awangardową muzyką jazzową. Był członkiem Association for the Advancement of Creative Musicians oraz współzałożycielem kolektywu Art Ensemble of Chicago (1968), którego członkiem był przez całe życie. Awangardowe fluidy współdzielił z o Jackiem DeJohnettem w jego kwartecie New Direction, mieszkał też na Jamajce i w Nigerii, gdzie nagrywał z Fela Kuti.
Znany jest jednak i z nagrań bliskich mainstreamowi. Kiedy w 1984 roku założył grupę Lester Bowie’s Brass Fantasy, nonet mający na celu powiązać jazz innymi rodzajami muzycznymi, wśród jego współpracowników znaleźli się tak różni artyści, jak Whitney Houston, Michael Jackson czy Marilyn Manson. W 1993 roku zagrał wraz z Davidem Bowie na albumie Black Tie White Noise, na którym znalazło się, poświęcone mu, nagranie Looking for Lester. Ciekawostka – muzycy nie byli spokrewnieni, jako że prawdziwe nazwisko Ziggy’ego Stardysta to Jones (David Robert Jones), a ‘Bowie’ był jego pseudonimem.
˻ PERSONEL ˺ Lester Bowie – trąbka, saksofon altowy – Mikołaj Trzaska, saksofon barytonowy – Maciej Sikała, fortepian – Leszek Możdżer, kontrabas – Tymon Tymański, perkusja – Jacek Olter
Współpraca Bowiego z polskim zespołem Miłość sięga roku 1994. Ta, założona w 1988 roku grupa, grała muzykę noszącą nazwę yass. Co to takiego? Autor wpisu o zespole, powstałym w ramach serii Mistrzowie Polskiego Jazzu, opublikowanym przez portal JazzPress, mówi:
Jeżeli zapytacie mnie, czym był dla mnie yass, odpowiem, że był spontanicznym jazzem sprytnie nazwanym nieco inaczej, żeby nie przestraszyć słuchaczy, którzy raczej na koncert Dave’a Brubecka do filharmonii by się nie wybrali.
⸜ RAFAŁ GARSZCZYŃSKI, Mistrzowie Polskiego Jazzu vol. 3 – Miłość, JazzPress, 28 czerwca 2021, → www.JAZZPRESS.pl, dostęp: 20.03.2023.
Był więc yass jazzem po prostu, tyle że granym po swojemu, awangardowo, progresywnie, wolnościowo. I choć Lester Bowie od lat 80. flirtował z muzyką popową i rockową, to jednak korzenie miał solidnie umocowane w podobnym idiomie. Być może dlatego nie była to „one night stand”, że tak powiem, a coś więcej.
Jej lider i założyciel, TYMON TYMAŃSKI, wspominając jej początki, pisał dla portalu CULTURE.pl, że chcieli rozsadzić zastały, konformistyczny system. Słuchali wówczas Zappy, Beefhearta, Frith and lves, a Tymański właśnie odkrywał Coltrane’a, Dolphy Colemana, Aylera oraz Art Ensemble of Chicago. Młodzi, mający około dwudziestu lat, muzycy wymyślili się więc od początku , a nazwa „yass” przylgnęła do ich muzyki.
W 1994 roku Piotr Nycz złożył Tymańskiemu propozycję, której wynikiem są trzy, nagrane z Bowiem, płyty. Nycz, o którym poznański dodatek „Gazety Wyborczej” pisał: „Konserwatywny liberał, mieszka na strychu, świetnie tańczy i robi festiwal Poznań Jazz Fair”, był wówczas szefem Klubu Medycznego Eskulap (więcej → TUTAJ). Jego pomysł był prosty: Miłość w formacie sekstetu zaprosi dowolnego gościa, z którym zagrają na festiwalu Poznań Jazz Fair. Bowiego, jak mówi Tymański, zaproponował Jarek Tylicki z Colosseum Agency. Jak się wydaje, był to jedyny logiczny wybór. We wpisie do recenzowanej płyty Tymański mówi, że choć był to związek skazany na niepowodzenie, „od początku zaiskrzyło”.
Koncert, który odbył się 19 listopada 1994 roku, został zarejestrowany i w 1995 roku wydany nakładem krakowskiego wydawnictwa GOWI, prowadzonego przez Zdzisława Gogulskiego oraz Marka Winiarskiego; nosił tytuł Not Two.
Także i Live In Gdynia jest zapisem koncertu. Miał on miejsce w Teatrze Miejskim w Gdyni 8 lutego 1996 roku. Rok później do kompletu dojdzie płyta studyjna, pt. Talkin’ About Life and Death. Nagrana w gdańskim studiu Polskiego Radia w lipcu 1997 roku, a wydana nakładem Biodro Records, zawierała kompozycje autorstwa Tymona Tymańskiego, Lestera Bowiego (What If), Lou Reeda (Venus in Furs), Charlesa Ivesa (Maple Leaves) i Johna Coltrane’a (Impressions); ten ostatni utwór został wcześniej zagrany podczas wspomnianego koncertu w Gdyni. Talkin’ About… czekała na wydanie do roku 2000, a Live In Gdynia do 2022, a więc aż dwadzieścia sześć lat. Obydwie ukazały się już po śmierci Bowiego, który odszedł od nas 8 listopada 1999. Ukazały się też już wiele lat po czasach największego zainteresowania muzyką yassową, a mimo to pozostają najważniejszymi, obok Asthmatic z 1996, płytami grupy Miłość.
▌ Wydanie
Adam Czerwiński traktuje swoje wydawnictwa bardzo poważnie. Wciąż szuka najlepszych sposobów na wykonanie lakieru i wytłoczenie płyt, co w świecie, w którym o dostępności tłoczni decydują światowe hity, w rodzaju 30 Adele, czy rocznicowego wznowienia Thrillera Michaela Jacksona, jest niesłychanie trudno. Czasem prowadzi to do kłopotów, kiedy dana tłocznia nie potrafi sprostać zadaniu, a czasem po prostu do przesunięcia daty wydania. Ale zawsze dostajemy od Adama produkt doskonały pod względem poligraficznym i dopieszczony dźwiękowo.
˻ PROGRAM ˺
» Strona A:
-
- Ethno
- Let’s Get Serious
» Strona B:
-
- Fukan Zazen-gi
- Nobody’s White *
- Impressions **
Muzyka Tymon Tymański, oprócz: * muzyka – Lester Bowie/Maciej Sikała/Mikołaj Trzaska/Leszek Możdżer/Tymon Tymański/Jacek Olter; ** muzyka – John Coltrane
Live In Gdynia ma przepiękną okładkę ze zdjęciem Kuby Karłowskiego, który jest także autorem zdjęć rzeźb Czesława Podleśnego, zdobiących koszulkę na płytę. Wydanie ma typowy dla AC Records format, to znaczy jest to rozkładana okładka („gatefold”) z płytą wsuwaną do jej dolnej części. W środku znalazły się zdjęcia Bowiego i grupy Miłość, pochodzące z prywatnych zbiorów.
Krążek dostępny jest w dwóch wersjach: limitowanej, wytłoczonej w 400 sztukach na przezroczystym winylu (nr. 001-400) oraz standardowej, w liczbie 600 sztuk na czarnym winylu (nr. 401-1000); obydwie są płytami 180 g, 33 1/3 rpm. Nie są to tanie wydawnictwa, szczególnie wersja przezroczysta. Jak w swoim wpisie, w którym chwalił muzyczną stronę płyty, mówił Ignacy Puśledzki, redaktor portalu Interia.pl, miał „pewne zastrzeżenia do ceny” i narzekał na „próby nawiązania do japońskich wydawnictw”, które są, jego zdaniem „wprost śmieszne” (więcej → TUTAJ). Uśmiechnąłem się, kiedy to przeczytałem, ponieważ jest to wpis laika. Koszt wyprodukowania płyty w tak mikroskopijnym nakładzie jest bowiem, w przeliczeniu na egzemplarz, niezwykle wysoki. Jeśli dodamy, że Adam robi to wszystko z własnej kieszeni i że nie ma żadnego sponsora, cena za tak doskonale – co przyznaje sam Puśledzki – wyprodukowany materiał wydaje mi się adekwatna. Wytłoczono również pięć egzemplarzy wersji Test Press.
Na obi naniesiono informację, iż jest część serii o długiej nazwie „Gdynia Summer Jazz Days AC Records Jazz Series” i że nosi ona numer „1”. Możemy się więc spodziewać kolejnych części. Dodajmy, że producentami albumu są Adam Czerwiński oraz Jarek Tylicki, a producentem wykonawczym Tymon Tymański.
▌ Nagranie
Nagranie powstało w trakcie koncertu który miał miejsce podczas festiwalu Gdynia Summer Jazz Days, 8 lutego 1996 roku. Materiał został zmiksowany i zmasterowany 2 czerwca 2022 w Custom 34 Studio przez Piotra Łukaszewskiego w systemie analogowym, a materiał został zgrany na analogową taśmę ¼”. Jam mówił mi w telefonicznym wywiadzie Adam Czerwiński, różnica pomiędzy materiałem z DAT-a, a tym, co możemy posłuchać na krążku jest „niewiarygodna”.
Koncert Bowiego i zespołu Miłość został zarejestrowany bezpośrednio na taśmę DAT (16 bitów, 48 kHz), w mobilnym studio Radia Gdańsk. Był to dokładnie ten sam materiał, który został wyemitowany w radiu. Na taśmie zarejestrowano prawie dwie godziny materiału, które trzeba było wyedytować. Edycją zajął się Adam Czerwiński, wgrywając materiał z taśmy na komputer i w nim dokonując skrótów. Tak przygotowane pliki zostały przewiezione przez niego do studia Custom 34, odtworzone na stacji DAW (Pro Tools HD) i poddane masteringowi w całkowicie analogowym torze przez Piotra Łukaszewskiego. Materiał został zgrany na ¼” taśmę analogową na magnetofonie Studer A80.
Tę nową taśmę „master” właściciel AC Records zawiózł do Hendrika Paulera, który w swoim studiu PAULER ACOUSTICS, wykonał ostateczny mastering. Pauler nacina zarówno lakiery, jak i dyski DMM – w tym przypadku master został dokonany na miedzianej płycie, za pomocą głowicy Neumann VMS-82 DMM. Proces przygotowania Live In Gdynia wyglądał więc w taki sposób:
▬ Nagranie: CYFRA (DAT, 16/48) → remaster: ANALOG (taśma 1/4″) → mastering LP: ANALOG (DMM)
Wydawnictwa AC Records noszą trzycyfrową informację, kod SPARS. Na wszystkich czytamy „A/A/A”. Jak widać, w tym przypadku informacja ta nie jest precyzyjna. Bliżej prawdy byłoby: D/A/A, a nawet D/A; więcej o kodzie SPARS → TUTAJ.
▌ Dźwięk
Jest coś szczególnego w tym dźwięku. Nie jest on „audiofilski”, w tym sensie, że nie ma tu iskrzących się „dzwoneczków”, rozległej sceny dźwiękowej, klarownego basu i wyraźnych podziałów. Od pierwszego momentu, kiedy tylko wybrzmiewają oklaski wiemy, że chodzi tu o przekazanie swego rodzaju „teatrum” muzycznego, transfer energii, a nie o zachwyty nad szczegółami.
Dlatego też odebrałem ją jako coś totalnego. Trąbka lidera jest oczywiście bardzo ważna, dlatego ma nasycony, niski sound. Ale kiedy w, rozpoznającym płytę, utworze Ethno ˻ 1 ˺ odzywa się – po lewej stronie od osi – fortepian Możdżera, jest on wyraźny i ma otwartą górę. Choć, tak generalnie, to dość ciemne nagranie. I fajnie, bo koncerty brzmią zwykle w jazgotliwy sposób. Warto jednak wiedzieć, że perkusja została tu ustawiona dość daleko z tyłu i stanowi tylko tło dla pozostałych instrumentów.
Nadano temu nagraniu dużą przestrzeń, większą niż z samego teatru. Trąbka Lestera Bowiego odzywa się więc bardziej z tyłu niż zazwyczaj, szczególnie w utworze ˻ 2˺ Let’s Get Serious. To nagranie jest generalnie bardziej wycofane tonalnie i dynamicznie niż pierwsze. Może odniosłem takie wrażenie, ponieważ Etno było pod tym względem wyjątkowe. W Let Get… cała scena została cofnięta, przez co zawęziły się też skraje stereofonicznej panoramy.
Być może dlatego też wydaje mi się, że więcej w tym nagraniu ducha Art Ansamble of Chicago. To przecież były nagrania improwizowane, także technicznie, w których duch eksperymentu, czegoś nowego, wygrywał z cyzelowaniem materiału. Mocniej i głębiej robi się dopiero pod koniec pierwszej strony, kiedy wybrzmiewają poszczególne instrumenty w długich frazach.
Druga strona rozpoczyna się od Fukan Zazen-gi ˻ 3 ˺ i improwizacji Leszka Możdżera. O ile wcześniej fortepian był pokazany mocniej z lewej strony, o tyle teraz brzmi jak w nagraniach solowych. Jest rozłożony w panoramie, z wyraźnie zaznaczoną lewą i prawą ręką – prawa jest w lewym kanale, słyszymy więc instrument tak, jakbyśmy stali przed otwartą klapą, a nie z perspektywy muzyka.
Ta część jest bardziej intymna niż wcześniejsza i dopiero wejście perkusji i kontrabasu każe przesunąć realizatorowi Możdżera w głąb sceny. Fragment o którym mowa ma nisko ustawiony balans tonalny. Słychać to przede wszystkim w brzmieniu stopy perkusji i przy kontrabasie. Tym razem mocniej słychać jednak blachy. Nie są one szczególnie selektywne i rozdzielcze, ale – nie zapominajmy o tym – to nagranie koncertowe i to na taśmie DAT. A koncerty rządzą się swoimi prawami. Ważne, że kiedy wchodzą wszystkie instrumenty, wraz z trąbką Bowiego, a jeszcze bardziej, kiedy odzywa się saksofon tenorowy Macieja Sikały, wówczas dostajemy duży, masywny dźwięk. Z czasem trąbka znowu zostaje odsunięta w tył sceny, wraz z długim pogłosem.
Trzeba zwrócić uwagę na to, że za dźwiękami jest naprawdę bardzo „cicho”. Moja kopia płyty czasem trzasnęła, ale szum przesuwu był bardzo niski. Znam to z techniki DMM, ale sama technika tego nie daje – zawdzięczamy to zarówno remasterowi, jak i nacinającemu miedzianą płytę „master” Hendrikowi Paulerowi.
Dlatego też w improwizacjach kontrabasu w Nobody’s White ˻ 4 ˺, kiedy słychać z oddali śmiechy widowni, dobrze odbierającej wygłupy, tak można je nazwać, Tymona Tymańskiego, wszystko to odbywa się bez szumu, w bardzo dobrze uchwyconej „ciszy” dużego wnętrza. To w ogóle, po Ethno, najlepiej nagrany utwór tej płyty. Wyjątkowo smakowicie brzmi także, kończąca płytę, kompozycja Johna Coltrane’a pt. Impressions ˻ 5 ˺. Długie frazy trąbki lidera, bardzo dobrze brzmiący saksofon Mikołaja Trzaski, wszystko to ma w tle coś „czarnego”, „aksamitnego”, co nadaje całości aurę wewnętrznego spokoju.
▌ Podsumowanie
Płyta Miłość & Lester Bowie Live In Gdynia jest zapisem historycznym. Ale zapisem naprawdę bardzo fajnym. Realizatorzy i producenci uchwycili w nim energię nagrania koncertowego, które ma w sobie także wiele z nagrania studyjnego. Chodzi mi o to, że koncert to emocje, energia, interakcja – i to mamy. Z kolei studio to wyraźniejsze źródła dźwięku i ładniejsze barwy. To pierwsze jest zrealizowane połowicznie, ale jak na polskie warunki jest i tak bardzo dobrze. Natomiast barwy są naprawdę ładne, bo gęste, nasycone, przyjemne. Muzycznie i dźwiękowo to po prostu ciekawa płyta koncertowa z fajną muzyką. ●
JAK SŁUCHALIŚMY Odsłuch został przeprowadzony w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Płyta odtwarzana była na gramofonie Rega P6 z wkładką MC Ania. Sygnał przesyłany był do przedwzmacniacza gramofonowego RCM Audio Sensor Prelude IC, a następnie do lampowego przedwzmacniacza liniowego Ayon Audio Spheris III i wreszcie do wzmacniacza mocy Soulution 710 oraz kolumn Harbeth M40.1. Okablowanie – Crystal Cable ABsolute Dream, Siltech Triple Crown, z zasilaniem Acoustic Revive i Acrolink.
tekst WOJCIECH PACUŁA
foto AC Records | „High Fidelity”