MAANAM „Mental Cut 40th Anniversary”, Warner Music Poland • 2 x Compact Disc ⸜ RECENZJA

W styczniu tego roku ukazało się rocznicowe wydanie jednej z najważniejszych dla polskiego rocka płyt – „Mental Cut” grupy Maanam.

„Mental Cut” był czwartym albumem studyjnym w jej karierze. Został nagrany w krakowskim studiu ZPR (Teatr STU) w 1984 roku i wydany w grudniu tego samego roku na kasecie magnetofonowej przez firmę Jako (JK 031). Dwa miesiące później, a więc już w 1985, miała premierę jego winylowa wersja Polskich Nagrań „Muza” (SX 2221).

24 stycznia, staraniem wydawnictwa Warner Music Poland, do sprzedaży trafiło jubileuszowe, przygotowane pod patronatem i na licencji Kamiling Co. Kamila Sipowicza, wydanie. To dwupłytowy album, z oryginalnym materiałem oraz z jego anglojęzyczną wersją, która ukazuje się na płycie CD po raz pierwszy po czterdziestu latach. Na drugiej płycie pomieszczono zapis dźwiękowy koncertu, jaki Telewizja Polska oraz Radio Polskie wyemitowały w listopadzie 1985 roku w ramach serii „Studio HI-FI”.

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”, mat. pras. Warner Music Poland

MAANAM „Mental Cut 40th Anniversary”

Wydawca: Polskie Nagrania „Muza”/Warner Music Poland 5021732507167

Format: 2 x Compact Disc
Premiera: 24 stycznia 2025
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA

Jakość dźwięku: CD-1: 7/10 | CD-2: 4-5/10

POLSKIENAGRANIA.com.pl
˻ PERSONEL (CD-1) ˺ Olga Jackowska – śpiew, Marek Jackowski – gitara, Ryszard Olesiński – gitara, Bogdan Kowalewski – gitara basowa, Paweł Markowski – perkusja • gościnnie: John Porter – śpiew, Neil Black – gitara, skrzypce, Andrzej Tylec – perkusja

ZESPÓŁ MAANAM jest polskim fenomenem. Dzięki znakomitemu wyczuciu melodyki, jakim charakteryzowały się utwory Marka Jackowskiego, jak i dzięki charyzmie jego wokalistki, Kory Jackowskiej, jego oddziaływanie na muzykę rockową, począwszy od lat 80. po współczesność, jest trudne do przecenienia. To w przypadku takich zespołów stwierdzenie „kultowy” ma sens.

Jego korzenie sięgają 1975 roku, kiedy to Marek Jackowski i Milo Kurtis założyli duet gitarowy o nazwie Sensacyjna Grupa Okazjonalna. Jak czytamy, grali wówczas mistyczną, orientalną muzykę świata, którą Kurtis kontynuował w późniejszych latach, kiedy w 1976 roku odszedł do zespołu Osjan. W tym samym roku, na jego miejsce, przyszedł John Porter oraz dołączyła do niego Kora. Grupa przyjęła wówczas nazwę Maanam.

Zmiana ta, jak piszą biografowie grupy, miała symbolizować zwrot w kierunku rockowego i punkrockowego brzmienia. Wiesław Królikowski w biografii Maanamu pisze, że nazwa ta była rozwinięciem poprzedniej – „M-a-M” (od „M and M”), powstałej od pierwszych liter imion założycieli,  zarejestrowanej w Polskim Stowarzyszeniu Jazzowym przez Teresę Hryniewicz, byłą menedżerkę zespołu Osjan.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Po dwóch znakomicie przyjętych albumach, Maanam z 1981 (Wifon) oraz O! z 1982 (Pronit) roku, zespół wydał Nocny patrol (Jako/Polton, 1983), za pomocą którego zespół chciał podbić zachodnie rynki. Podstawą do myślenia o tym kierunku były niebotyczne nakłady płyt. Debiut znalazł 130 000 nabywców, O! wytłoczono 300 00 egzemplarzy – oraz wypełnione po brzegi sale koncertowe – w samym 1982 roku grupa dała ich ponad 400.

Nocny patrol ukazał się więc równocześnie w dwóch wersjach językowych – polskiej i angielskiej; ta druga, zatytułowana Night Patrol trafiła do sprzedaży w Niemczech oraz krajach Beneluksu i Skandynawii. To prawdziwie przebojowy krążek. Pochodzą z niego takie przeboje, jak Raz dwa, raz dwa, To tylko tango, Krakowski spleen i Jestem kobietą.

W 1983 roku zespół przystąpił do nagrania czwartego albumu, na którym miały się znaleźć kluczowe dla jego popularności i sławy utwory: Simple story, Lucciola, Lipstick on the Glass i Kreon. Jak czytamy w książeczce towarzyszącej nowemu wydawnictwu, miesięcznik „Non Stop” w podsumowaniu 1985 roku podawał, że w ciągu tego jednego roku nabywców znalazło ponad 241 000 egzemplarzy Mental Cut. Ryszard Lenczewski, znany szerszej publiczności przez nominację do Oscara za zdjęcia do Idy, nakręcił do muzyki na nim zawartej film muzyczny Mental Cut, co również pomogło w promocji albumu.

Podobnie jak przy poprzednim krążku, tak i teraz zdecydowano się nagrać dwie wersje wokali – polskie i angielskie. W Wikipedii czytamy:

Polska wersja ukazała się najpierw na kasecie w grudniu 1984 (w lutym 1985 na winylu), a w styczniu 1985 premierę miała wersja anglojęzyczna pt. Wet Cat. Materiał przeznaczony na rynek zachodni został jednak wyprodukowany na nowo, ponieważ postanowiono nadać muzyce Maanamu bardziej wygładzone, komercyjne brzmienie.
⸜ Hasło ‘Maanam’ w: Wikipedia, → pl.WIKIPEDIA.org, dostęp: 25.02.2025.

Mimo tych zabiegów, pomimo częstych koncertów w Holandii, RFN i Francji, niezależnie od dobrych recenzji w tamtejszych gazetach, Maanam nie zawojował świata. Był to ostatni tytuł Maanamu przez rozstaniem się z wytwórnią Rogot i przed zawirowaniami w składzie i działalności. W styczniu 1986 roku, z powodu konfliktów personalnych, narastającego problemu alkoholowego, ale i przez słabą sprzedaż Wet Cat, zespół zawiesił działalność.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
Nagranie

O nagraniu tego albumu pisaliśmy przy okazji recenzji wersji, która pod koniec 2023 roku została wydana przez wytwórnię Warner Music Poland na płycie SACD; więcej → TUTAJ. Dla klarowności wywodu przytaczamy tę historię raz jeszcze.

Materiał został nagrany w krakowskim Studio Nagrań Zjednoczonych Przedsiębiorstw Rozrywkowych przy Teatrze STU, czyli w miejscu, w którym powstały wcześniej płyty O! oraz  Nocny patrol. Powstałe w 1980 roku studio w ciągu dekady było miejscem nagrania ponad 70 płyt, m.in.: Edyty Geppert, Michała Bajora, Zbigniewa Wodeckiego, Marka Grechuty, Grupy Pod Budą, Tomasza Stańki, Jarka Śmietany, Maanamu, Dżemu, TSA, Lecha Janerki; zarejestrowano tam również Acoustics Stanisława Soyki (więcej → TUTAJ). Kierował nim realizator dźwięku Jacek Mastykarz. Realizacją zajmował się jednak Neil Black z pomocą Włodzimierza Żywioła; asystentką muzyczną była Halina Janczyk.

Zainstalowany w nim był 24-śladowy magnetofon Studera A-800 (lub A-80) i znakomity stół mikserski Harrisona:

W roku 1981 dyrektor Teatru STU, Krzysztof Jasiński, poprosił (Jacka) Mastykarza, by zaprojektował nagłośnienie dla teatru, który właśnie lokował się w nowej siedzibie. I Jacek postanowił skompletować aparaturę tak, by w teatrze można było dokonywać nagrań. Jasiński pomysł kupił, przekonał do niego szefów Zjednoczonych Przedsiębiorstw Rozrywkowych, których częścią był STU i tak w Krakowie powstało najnowocześniejsze wówczas w Polsce studio nagrań.
Reżyserować dźwięk, „Dziennik Polski”, → DZIENNIKPOLSKI24.pl , dostęp: 11.01.2024.

„Echo Krakowa” w wydaniu z czerwca 1984 roku w artykule Szminki ślad… pisze, że na wyposażeniu znajdował się również system redukcji szumów DBX. Z kolei Damian Lipiński wspomina o Dolby A, być może korzystano z obydwu. Studio miało sensowne mikrofony AKG, Shure’a i Neumann, ale było wyposażone dość ubogo w urządzenia zewnętrzne, przynajmniej na tle dużych studiów:

Studia narzekają jednak na brak niektórych urządzeń peryferyjnych: linii opóźniających, kompresorów, limiterów czy vocodera, czyli aparatu zniekształcającego ludzki głos w sposób, wykorzystywany szczególnie chętnie przez twórców filmów science-fiction.
⸜ ADAM RYMONT, Szminki ślad… „Echo Krakowa” Nr 109,  1-2-3 czerwca 1984, s. 6.
Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Jak dalej czytamy, z pomysłem nowej płyty zespół zgłosił się na początku lutego. Nagrał wówczas „na brudno” kasetę, przedstawioną następnie duńskiemu wydawcy, firmie TELAEG.  Dopracowywanie materiału muzycznego i tekstów, których autorką była Kora (na język angielski tłumaczył John Porter), zajęło kolejny miesiąc. „Zasadnicza część roboty”, pisze dalej „Echo Krakowa”, zaczęła się w marcu. Najpierw zarejestrowano perkusję, która zajęła dziewięć śladów.

„Echo…” mówi, że miks i mastering miały być przeprowadzone w Wielkiej Brytanii. Być może chodziło o skojarzenie z Neilem Blackiem, grającym tu na gitarze i skrzypcach, udzielającym się również wokalnie, ale przede wszystkim będącym producentem albumu. W taki, czy inny sposób był on związany z tak różnymi zespołami oraz wykonawcami, jak UB40, Bauhaus, Sex Pistols, Wishbone Ash, Spandau Ballet, Jethro Tull, a w Polsce z Johnem Porterem i Kayą. Ostatecznie miks i master wykonał w berlińskim studiu Sinus Music Reinhard Zwierlein.

Damian Lipiński, autor poprzedniego masteru, pisał o dźwięku taśmy „master”:

To bardzo ciemna realizacja, taka zimnofalowa. Materiał ten w zasadzie pozbawiony jest góry pasma – może za wyjątkiem dwóch, trzech nagrań. Nawet jeżeli ta góra jest, na przykład w postaci jakiś high-hatów, to jest schowana i ściszona, ukryta za innymi instrumentami, przez co brzmienie całości jest specyficzne, mroczne. To brzmienie idealnie pasuje do Kreona, gdzie od pierwszego uderzenia perkusji od razu czuć niepokój, ale czy na pewno pasuje do Simple Story?
Płyta zmiksowana została w Niemczech. W pewnym sensie czuć, że jest ona technicznie inna, niż to, do czego zdążyliśmy w Polsce przywyknąć  – np. wokal Kory – w takiej krasie niespotykany na innych płytach z epoki, choć pomysł na brzmienie całości mógłby jednak być ciut inny. Na masterze był oryginalnie zapięty procesor Dolby A, który swoją sygnaturą brzmienia dodatkowo dodał brzmieniu sterylności. To chyba jedyna płyta z tej serii, gdzie poniekąd zmuszony zostałem do dodania szumu w celu ocieplenia brzmienia. We wszystkich pozostałych szum usuwałem.
Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Tył okładki powstał na potrzeby tego wydawnictwa

Choć producentami byli Black i Jackowski, dużą rolę odegrała również, jak zawsze żywiołowa, Kora. Aby przybliżyć atmosferę nagrań, we wspomnianym artykule przywołano krótki fragment sesji:

Utwory z tej płyty są zupełnie nowe, nigdzie dotąd publicznie nie prezentowane. Teraz przy suwakach zasiada pomocnik Blacka, Włodzimierz Żywioł. Neil i John schodzą z reżyserki do studia, by na chwilę przemienić się w męski dwugłosowy chór.
– On the glass, on the glass.
– To mają być mężczyźni? Z takimi babskimi głosami. Zaśpiewajcie jeszcze raz, bezpretensjonalnie, bardziej dźwięcznie.
O tak, tak trzymać — strofuje Kora.
⸜ Tamże.
Wydanie

Czwarty studyjny album Maanamu zamykał klasyczny okres w twórczości zespołu. Choć powstawał w trudnych warunkach – muzycy nieustannie przemieszczali się pomiędzy Krakowem a Berlinem – znajdziemy na nim bardziej melodyjne, bardziej popowe utwory niż na wcześniejszych albumach. Jak zwraca uwagę wydawca, znalazło się także miejsce dla „zrelaksowanego, lekkiego utworu instrumentalnego” Przerwa na papierosa sprawiającego wrażenie „dopracowanego fragmentu jam session”.  Nic więc dziwnego, że płyta ta ma szczęście do wznowień.

A przecież sami twórcy nie byli o niej dobrego zdania. Przywoływany w Wikipedii Jackowski mówił:

To były czasy naszych podróży do Berlina. Pamiętam ten cały rozgardiasz, to wielogodzinne stanie na granicy, tę nerwówkę z paszportami: czy dostaniemy, czy nie… Na tę płytę nałożyły się sprawy czysto życiowe, a równocześnie terminy, których nie można było przekroczyć. Można powiedzieć, że ze wszystkich naszych płyt – ta jest najmniej ogarnięta… (pogr. – red.)
⸜ Hasło ‘Mental Cut’ w: Wikipedia, → pl.WIKIPEDIA.org, dostęp: 26.02.2025.

Nie bardzo wiadomo, jak ustalić rok wydania albumu. Kaseta ukazała się bowiem w 1984, a płyta LP w 1985 roku. Jeśli przyjmiemy, że liczymy czas od ukazania się dominującego nośnika – wówczas to rok 1985 jest tym właściwym. Wydaje się jednak, że ważniejsze jest pierwsze publiczne, komercyjne wydawnictwo danego tytułu – wówczas byłby to rok 1984. Kamil Sipowicz, który wydaje się producentem nowej wersji, wskazał jednak na płytę długogrającą, stąd najnowsze wydawnictwo nosi nazwę „Wersja jubileuszowa”, czasem zamieniana przez sklepy na „40th Anniversary”.

Pojawienie się tej wersji jest dość zastanawiające. Nieco ponad rok wcześniej otrzymaliśmy bowiem zupełnie nową wersję Damiana Lipińskiego, wydaną na hybrydowym krążku SACD. I to nie jego remaster jest podstawą jubileuszowego wydania. Nowa, dwupłytowa wersja nie przynosi żadnych informacji, ani o tym, kto jest jej producentem, ani kto wykonał remaster, ani też skąd pochodzą dodatkowe materiały, zarówno do wersji anglojęzycznej utworów, jak i do koncertu. W tym sensie, że nie wiemy, skąd zgrano te materiały.

Dodajmy jeszcze, że oprócz wersji CD dostępna jest również wersja winylowa z trzema płytami LP.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ W pudełku znalazły się dwie płyty – środkowy panel otwierany jest  na zawiasach umocowanych po prawej stronie

█  Dźwięk

˻ PROGRAM ˺ CD-1 Mental Cut • 1. Simple Story, 2. Mentalny kot, 3. Lucciola, 4. Dobranoc Albert, 5. Przerwa na papierosa, 6. Nowy przewodnik, 7. Kreon, 8. You Or Me, 9. Kowboje O.K., 10. Lipstick on the Glass ⸜ Mental Cut (English Version) 11. Simple Story, 12. Mental Cat, 13. Lucciola, 14. Goodnight Albert, 15. Break For Smokers, 16. I Have a Lover, 17. Kreon, 18. You Or Me, 19. Cowboys O.K., 20, Lipstick On The Glass
CD-2 Studio HI-FI, koncert • 1. Miłość jest jak opium (live) (wersja instrumentalna), 2. Stoję, stoję czuję się świetnie (live), 3. French Is Strange (live), 4. Mentalny kot (live), 5. Eksplozja (live), 6. Jestem kobietą (live), 7. Zdrada (live), 8. Don’t Lean Out (live), 9. O! Nie rób tyle hałasu (live), 10. Paranoja jest goła (live), 11. To tylko tango (live)

BRZMIENIE TEJ PŁYTY jest znacznie bardziej przestrzenne od innych polskich wydawnictw z tego okresu. Jest też bardzo „szerokie”, w sensie zróżnicowania dźwiękowego. Zasługę za to przypisuje się zazwyczaj realizatorowi dźwięku, Reinhardowi Zweirlenowi, który ją zmiksował i zmasterował. Przestrzeń o której mówię ujawnia się od razu na początku, przy dźwiękach gitary porozkładanej po kanałach, dźwięcznej i głębokiej, Także chórki Kory przemieszczające się między kanałami. Podobnie brzmi gitara solowa, szczególnie pod koniec trzeciej minuty ˻ 1 ˺  Simple story. Także i perkusja brzmi z rozmachem. A to dzięki „bramkowanemu” werbla – czyli słychać mocne uderzenie, momentalnie gaszone, z którym idzie długi pogłos.

Głos Kory jest dość ciemny i raczej zduszony niż swobodny. Damian Lipiński wspominał o dwóch rzeczach – zimnym brzmieniu taśmy „master” i zastosowaniu w niej systemu redukcji szumów Dolby A. Pierwsze jest w tym przypadku nieaktualne. Brzmienie nowej wersji jest ciemne i słychać, że chodziło o uspokojenie góry pasma. Blachy perkusji są więc wycofane i raczej w tle niż „obecne”. Podobnie i bas – całkiem mocny, ale bez niskiego dołu. Z kolei zgaszenie wokalu może być częścią sposobu, w jaki często zgrywany jest materiał z taśm zakodowanych w Dolby. I tylko czasem, jak w ˻ 3 ˺ Lucioli, głos Jackowskiej jest wyraźniejszy i pełniejszy. Mimo to wciąż pozostajemy w tym samym idiomie. 

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Grafika na krążkach nie poraża pięknem, w wersji LP jest zrównoważona napisami i samym rozmiarem płyty

To naprawdę przyjemne granie. Niezbyt dynamiczne i raczej wycofane ekspresyjnie, ale przyjemne. Prawdę mówiąc, wolę taką interpretację niż jazgot i rozjaśnienia. Tym bardziej, że jest tu całkiem ładna głębia – perkusja jest z tyłu sceny – a przede wszystkim szeroka panorama, uzyskana przez rozłożenie kilku ścieżek gitar skrajnie po kanałach. Niekiedy, na przykład w instrumentalnej ˻ 5 ˺ Przerwie na papierosa, gitara jest bardziej zadziorna i jaśniejsza. Ale już w ˻ 6 ˺ Nowym przewodniku są mocniej wtopione w tło. Tutaj najważniejsze są bowiem instrumenty klawiszowe i perkusja brzmiąca jak automat.

To, przy okazji, jeden z tych utworów na Mental Cut,, który – moim zdaniem – niezbyt ładnie się zestarzał. Interwencyjne piosenki, piosenki w decorum absurdu i groteski, nie przetrwały próby czasu. Dotyczy to zresztą i innych płyt z tego okresu, z Martwą wodą Bajmu (Pronit, 1985) i Video zespołu 2 plus 1 na czele (Veriton, 1985), żeby pozostać tylko przy 1985 roku; więcej o Video TUTAJ. Na krążku o którym mowa podobną rolę pełni utwór pseudo-country ˻ 9 ˺ Kowboje O.K., który czytam jako powidok wyjazdów zespołu na Zachód i fascynacji Ameryką.

Najważniejszym utworem na tej płycie jest ˻ 7 ˺ Kreon. Wspaniały utwór, doskonale wpisujący się w ducha czasów, a jednak wciąż aktualny. W dodatku świetnie brzmi, głównie dzięki motorycznemu wokalowi i podkładowi perkusyjnemu. W tym przypadku ciężar utworu skupiony jest na osi odsłuchu. Gitary mają swoje miejsce na skrajach sceny, ale są one tutaj tylko ozdobnikiem. Mocniej wchodzą dopiero w ˻ 8 ˺ You Or Me, prawdziwie nowofalowym kawałku, który kilka lat wcześniej spokojnie mógłby się znaleźć na płycie Joy Division. 

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Jedną z zalet nowego wydania są zdjęcia zespołu autorstwa Sławomira Kosmynki z sesji promującej album

Płytę kończy drugi po Lucioli komercyjny hit Maanamu z tego krążka, ˻ 10 ˺ Lipstick on the Glass. Głos Kory jest umieszczony w głębokim pogłosie o krótkim wybrzmieniu. Ponownie perkusja brzmi jak automat, co podbija dźwięk efektów perkusyjnych odzywających się co jakiś czas. Znakomicie brzmią tu oniryczne gitary, a kiedy w 1:20 wchodzi bas grany jak gitara solowa, robi się gorąco. Brzmienie tego kawałka jest bardziej otwarte niż wcześniejszych utworów, szczególnie za sprawą perkusji.

Odsłuch anglojęzycznej wersji albumu nie przynosi zmiany w postrzeganiu tego materiału. Brzmienie jest bardziej miękkie i mniej dynamiczne, a na głosie jest więcej pogłosu. To mniej ekspresyjny materiał, z łagodniejszym atakiem, z wokalami mocniej schowanymi w miksie i mniej wyrazistymi gitarami. Wciąż jednak mówimy o przyjemnym dźwięku i o wygładzeniu zimnej góry.

PORÓWNANIA •

Do porównań wybrałem przede wszystkim wersję SACD z 2023 roku. Do tego dobrałem jeszcze wersję zremasterowaną w Kasina Studio i zaprezentowaną w 2005 roku w boxie Simple Story, jak również wybór utworów Maanamu zatytułowany Miłość jest cudowna, z 2019 roku i z remasterem Jacka Gawłowskiego, na którym znalazły się utwory Luciola oraz Listick on the Glass.

Przejście na wersję Damiana Lipińskiego na płycie SACD pokazuje że materiał wersji jubileuszowej Mental Cut  jest znacznie mocniej skompresowany. Brzmienie wcześniejszego remasteru jest znacznie bardziej otwarte, a jednak wciąż ciepłe. Ciekawe, ale przestrzenność na krążku SACD jest mniej jednoznaczna. A to dlatego, że cały dźwięk jest na nim podany dalej, również rozłożone po kanałach gitary. Mocniej słychać również średni bas, natomiast jego niższa część, trochę podkreślona w wersji na 40-lecie ukazania się tego albumu, jest zaznaczana słabiej.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Wersja winylowa na trzech osobnych krążkach – znacznie lepsze rozwiązanie niż w dwupłytowej wersji CD • zdj. mat. pras. Warner Music Poland

Największa różnica dotyczy jednak wokali. Na SACD są one swobodne i bardziej naturalne. W Kreonie ma on sporą ekspresję i dynamikę. Nie obowiązuje więc to, co pisałem przed chwilą o zduszeniu i zgaszeniu. Także i perkusja brzmi jak żywy instrument, a nie automat. Cała płyta jest znacznie bardziej dynamiczna.

Wersja płyty zamieszczona w boxie Simple Story jest z tej trójki najsłabsza. Problemem jest płaska dynamika i podciągnięcie wszystkiego do przodu. Ale najbardziej doskwiera coś z fazą, jakby we wszystkich utworach wokal był przefazowany. Brzmi przez to przestrzenniej, ale całość jest podskórnie spięta, niezbyt przyjazna.

Z ciekawością wróciłem więc do składanki Miłość jest cudowna, na którą dźwięk przygotował Jacek Gawłowski. To bardzo dobra wersja. Głęboka tonalnie, z szeroką panoramą, ale też z klarownym wokalem Kory. Brzmienie jest bardziej zduszone niż w wersji na płycie SACD, jest też bardziej zamknięte na środku pasma. Można o nim powiedzieć „ciepłe”. A jednak składa się o wszystko w ładną całość.

Podsumowanie

Druga płyta, z nagraniami koncertowymi, może się wydać kuriozum. Wydawca nie informuje, skąd pochodził materiał, ale brzmi, jakby został zgrany ze starej taśmy wideo lub z kasety magnetofonowej. Problemem są całkowicie zaburzone wysokie tony i zamknięcie przekazu w monofonicznym przekazie na osi odsłuchu. A jednak to świetny występ. I bardzo prawdziwy. Jest w nim energia, pełnia i dobry – zaskoczenie – średni bas. Nie przeszkadzają przydźwięki i brudy, zniekształcenia i wycofany wokal Olgi Jackowskiej, ponieważ jest w tym autentyzm.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ System odsłuchowy

Płyta z podstawowym materiałem w wersji na 40-lecie wydania płyty jest dla mnie bardziej problematyczna. Jej dźwięk charakteryzowany jest przez mocną kompresję, wycofanie wokali i ich zgaszenie dynamiczne oraz barwowe. Ale jest to też najcieplejsza, najmniej rozjaśniona wersja tego albumu, jaka jest na rynku. Jedynie utwory w remasterze Jacka Gawłowskiego w zbiorze Miłość jest cudowna są jeszcze mocniej nasycone i głębokie.

Wypuszczenie niedługo po sobie dwóch, tak różnych remasterów, jak Damiana Lipińskiego i tego, anonimowego, wskazuje na potrzebę opowiedzenia rzeczy „po swojemu”. To nie jest lepszy remaster, w wielu aspektach jest wręcz gorszy, nie jest więc odkrywczy. Ale jest zdecydowanie inny, o co chyba chodziło producentom, również anonimowym, tego wydawnictwa.

»«

JAK SŁUCHALIŚMY • Odsłuch został przeprowadzony w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Płyty odtwarzane były na odtwarzaczu SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition. Sygnał przesyłany był do lampowego przedwzmacniacza liniowego Ayon Audio Spheris III i wreszcie do wzmacniacza mocy Soulution 710 oraz kolumn Harbeth M40.1. Okablowanie – Siltech Triple Crown, z zasilaniem Siltech, Acoustic Revive i Acrolink.

POLSKIENAGRANIA.com.pl

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”, mat. pras. Warner Music Poland

«●»

Poprzednie

Następne