Krzysztof Duda „Audiofonica”. Recenzja płyty

KRZYSZTOF DUDA, trójmiejski muzyk i kompozytor, twórca muzyki elektronicznej, wydaje swój najnowszy album, zatytułowany „Audiofonica”. Wydawcą płyty jest Soliton.

Na albumie w wersji Compact Disc znjdzie się siedem utworów, z czego cztery zostaną powtórzone na, przygotowywanej, płycie LP, a trzy zostały opisane jako „bonus tracks”. Krążek ten ukaże się pod patronatem „High Fidelity” z okazji 18. rocznicy powstania naszego pisma. Na okładkę tekst O pięknie napisał autor poniższej recenzji, redaktor naczelny, Wojciech Pacuła.

KRZYSZTOF DUDA „Audiofonica”

Wydawca: Soliton SL 1293
Format: LP, CD, słuchany: COMPACT DISC
Premiera: 1 października 2022
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA

Jakość dźwięku: 8/10

SOLITON.pl

O twórczości Krzysztofa Dudy mówimy w „High Fidelity” stosunkowo często. Lubimy jego twórczość i szanujemy jego samego. Muzyk jest przyjacielem redakcji i dzieli się z nami na bieżąco swoimi planami wydawniczymi.

A wszystko zaczęło się jeszcze w 2014 roku, od recenzji albumu Altus, wydanej przez GAD Records (GAD CD 012); więcej → TUTAJ. Nie była to przychylna recenzja, jeśli chodzi o dźwięk. Jak się okazało, było coś na rzeczy, ponieważ wydawca szybko przygotował jej ponownie zmasterowaną wersję, która ukazała się z logo „High Fidelity”. Brzmiała ona znacznie lepiej. Była to pierwsza, recenzowana przez nas płyta Krzysztofa i nie miałem wówczas pojęcia, że wszystko potoczy się tak, a nie inaczej.

Muzyk

We wstępnie do, przeprowadzonego w tym samym, 2014 roku, wywiadu pisaliśmy, że Altus był dla niego swego rodzaju nowym otwarciem; więcej → TUTAJ. Płyta ta przyniosła mu wreszcie większą rozpoznawalność, mimo że przecież pierwsza kaseta z jego materiałem zatytułowanym Tama ukazała się jeszcze w 1984 roku, a kolejne lata to muzyka dla programu telewizyjnego Sonda i pierwsza płyta długogrająca Voices z roku 1995. Drugą myślą, którą przemyciłem było to, że każda płyta Dudy, choć jednoznacznie „jego”, jest inna od wcześniejszych. Podkreślił to również Michał Wilczyński, autor wpisu o muzyku, który ukazał się w Antologii Polskiej Muzyki Elektronicznej z 2016 roku. Wilczyński, założyciel i prowadzący wydawnictwa GAD Records, podkreśla, że bohater tego tekstu jest przede wszystkim organistą. I w podobny sposób myśli o muzyce.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
KRZYSZTOF DUDA ze swoim ulubionym instrumentem – zdjęcie to, wykonane w 2014 roku, znalazło się na okładce płyty • foto Marek Grabarz

Z brzmieniem organów piszczałkowych zetknął się jeszcze pod koniec lat 60. i na początku kolejnej dekady dawał w katedrze oliwskiej w Gdańsku regularne recitale. W 1971 roku zagrał pierwsze dźwięki na prototypie polskich organów elektronicznych B-2 i od tamtej pory te dwie dziedziny muzyki przeplatają się u niego. W 1980 roku zarejestrował swoje pierwsze nagrania, jednak elektronika była na nich – jak pisze Wilczyński – „zaledwie kolorytem”. Nagrywał dużo, jednak muzyka ta ukazała się dopiero na, wspomnianym, Altusie.

Muzyka

Od jakiegoś czasu daje w jego twórczości znać czynnik, nazwałbym to, soniczny.  Krzysztof zwraca uwagę nie tylko na strukturę utworu, na jego obraz muzyczny, ale i na jego realizację soniczną, czyli jakość dźwięku. Świadczy o tym tytuł płyty z 2019 roku, For Better Sound oraz tytuł najnowszej, Audiofonica; recenzja pierwszej z nich → TUTAJ.

W sierpniu pisał do nas:

Na płycie LP znajdą się cztery fantazje, a na CD dodatkowe utwory. Materiał ten nawiązuje do szkoły berlińskiej, toteż jego rejestracja przebiegła w domenie 16/44,1, bez nadmiernej ingerencji procesorów dźwięku w materiał muzyczny. Ale sam efekt i sama muzyka, jak myślę, wyszły z tego obronną ręką, tym bardziej, że niektóre dłuższe sample sekwencji były przepisane moich materiałów z tamtych lat.

Wkrótce potem otrzymałem do posłuchania materiał będący jeszcze na etapie masteringu. Muzyka bardzo mi się spodobała. Być może czując moją radość płynącą z jego nowej muzyki, jej autor zaproponował mi napisanie do niej eseju. Tak powstał tekst O pięknie, który znalazł się na okładce płyty.

˻ PROGRAM ˺
  1. Dilemmas Of A Certain Philosopher
  2. On The Highway Until Tomorrow
  3. Sizes Compilation
  4. ARPI Fantasy
Bonus tracks
  1. Inside Summertime
  2. Longing For Freedom
  3. Pavana

Wymiar dźwiękowy nowej płyty Krzysztofa Dudy został przez niego osiągnięty dość prostymi, ale dobranymi z namysłem, środkami. Jak czytamy powyżej, chodziło mu o to, aby płyta nawiązywała swym brzmieniem do tzw. Szkoły Berlińskiej (Berliner Schule).

Jej podwaliny położyli Cristopher Franke, kompozytor i muzyk zespołu Tangerine Dream, absolwent berlińskiego konserwatorium muzycznego w klasie kompozycji, wraz z Thomasem Kesslerem, szwajcarskim pianistą, założycielem zespołu Gruppe Neue Musik Berlin. W innych źródłach znajdziemy informację o tym, że do jej powstania przyczynił się najbardziej Edgar Froese, zakładając w Berlinie Zachodnim, właśnie przez to, że założył zespół Tangerine Dream. Za najważniejszych przedstawicieli uznaje się Klausa Schulze, Manuela Göttschinga, Michaela Hoenigai zespoły Ash Ra Tempel oraz Agitation Free.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

W recenzji wznowienia płyty Tangerine Dream Electronic Meditation Włodek Kucharek pisze:

Styl wykonawców charakteryzował się bardzo długimi utworami, powtarzalnymi, ale w trakcie gry modyfikowanymi strukturami dźwięków (sekwencjami), oraz rozbudowanymi partiami solowymi. Cechą specyficzną dla stylu było stosowanie dźwięków syntezatorowych i brzmienia mellotronu. Kontury kompozycji tworzyły często wcześniej programowane wzorce sekwencji dźwiękowych, które stanowiły punkt wyjścia dla atmosferycznych improwizacji. Muzyka wyróżnia się także skłonnością do spontanicznego eksperymentowania poprzez modulowanie barwy dźwięku, transpozycje dźwięków podstawowych oraz wdrażanie efektów dodatkowych (np. opóźnień – delays). Spektakularny rozwój syntezatorów, zainteresowanie nowymi technikami stwarzały coraz szersze pole do popisu dla muzyków, którzy tworzyli coraz bardziej wielowymiarowe i różnorodne kompozycje.
WŁODEK KUCHAREK, Tangerine DreamElectronic Meditation, „Heavy Metal Pages”, HMP-mag.pl, 15.07.2016; dostęp: 16.09.2022.

Duda sięgną po sprawdzone instrumentarium, klawisze firm Korg, Kurzweil, Moog, słychać tu także Mellotron 4000D. Za wszystkie kompozycje odpowiada on sam, ale w trzech utworach swoje ścieżki dołożyli również PRZEMYSŁAW RUDŹ oraz BARTEK WIELGOSZ.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
Nagranie

Ścieżki na płytę Audiofonica zostały więc nagranie z sygnałem PCM 16/44,1, mimo że w wywiadzie, o którym była mowa, muzyk mówi, że optymalnym wyborem powinno być 24/44,1. Najwyraźniej chodziło mu o zachowanie swego rodzaju surowości charakteryzującej wczesne nagrania muzyki krautrockowej, tyle że w czasach cyfrowych.

Nagrania powstały w Studio Image w Gdyni, należącym do artysty. Miksem zajęła się trójka muzyków, o których wspomnieliśmy, a mastering wykonał Wielgosz w swoim gdyńskim Aqua Studio. To on nadał również szlif muzyce z płyty DUDASKALIA Krzysztofa Dudy.

Wydanie

Płyta ukazała się w formie krążka Compact Disc, zapowiedziana jest również jej wersja winylowa. CD ma postać najprostszej, to jest najtańszej wersji digipack. Ma ona tylko okładkę i tył. Teksty na niej są więc bardzo małe i trudno je odczytać. Z płytą LP będzie znacznie lepiej. Za projekt graficzny odpowiada Josh Domagalski, a producentem płyty był Dariusz Domagalski.

Dźwięk

Krzysztof Duda mówi o Szkole Berlińskiej jako jednym ze źródeł inspiracji – i jest to prawda. Od pierwszych sekund, otwierającego album, Dilemmas Of A Certain Philosopher otrzymujemy zestaw brzmień, które – w takiej, czy innej permutacji – znamy z płyt głównych jej przedstawicieli. Pierwsza część suity, mocna, motoryczna, przypomina dokonania Manuela Göttschinga, a ogólniej część twórczości krautrockowej określanej jako „motorik”. Dokładnie w 2:10 muzyka uspokaja się, aby w czwartej minucie przejść w równie rytmiczną sekwencję, ale o znacznie wolniejszym tempie i aby w szóstej minucie znowu zabrzmieć w panoramiczny, spokojny sposób. I znowu, tuż przed ósmą minutą wracamy do „motorik”.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Dźwięk płyty, zaprezentowany już na jej początku, jest przestrzenny i osadzony na mocnym basie. Ale to nie jest bas wszechobecny i nadaktywny. „Ustawia” on dźwięk będąc często z tyłu, za instrumentami ze środka pasma i jego góry. Jest on dobrze zwarty i nieźle nasycony. Dźwięki nie mają wyraźnego „body”, ani trójwymiarowego 3D. Odwołując się do malarskiej terminologii byłyby to raczej długie pociągnięcia pędzla niż punktowe nanoszenie farby.

Wspomniałem o basie – jest on naprawdę ładnie prowadzony, choć nie ma zwartości znanej mi z nowych płyt muzyki popularnej, jak Billie Eilish. Z drugiej strony nie ciągnie się i jest naprawdę dobrą podstawą dla rytmu. Drugi skraj pasma jest bardziej kremowy niż iskrzący się. Dobrze to brzmi, bo płyta nie jest męcząca, można jej słuchać w komforcie. Brzmieniu nie brakuje jednak otwarcia. Słychać to szczególnie w utworze On The Highway Until Tomorrow, z którym ponownie jesteśmy na rytmicznym, prącym do przodu odcinku drogi. Instrumenty, w  tym organy, są tu ustawione w miksie dalej i ze znacznie dłuższymi pogłosami. Grające główną figurę klawisze są wręcz obcięte od dołu.

Wraz z Sizes Compilation wracamy do niższego brzmienia. A także do wielowymiarowego, przestrzennego dźwięku. Brzmienie instrumentu prowadzącego zostało poddane obróbce w taki sposób, że dochodzi do nas nie tylko z przodu, ale i z boków i zza naszej głowy. Blachy ustawiono tutaj na osi odsłuchu. Co jakiś czas słychać też uderzenia wysokich elementów perkusyjnych z boków sceny, ale to nie one nadają charakter temu utworowi. Najlepiej słychać to w drugiej części suity, zaczynającym się w 2:57. Przestrzeń jest tu uzyskiwana głównie efektami, instrumentów spoczywa na osi odsłuchu.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜  Płyta Gold Master CD-R, którą otrzymałem wcześniej do przesłuchania

Wraz z ARPI Fantasy powracamy do spokojnego grania i przestrzeni. Pastoralny klimat tego utworu podkreślany jest, pojawiającymi się co jakiś czas, dźwiękami przypominającymi dzwoneczki. Ponownie ważną rolę pełni tutaj bas. Przy 2:23 ponownie zmieniamy klimat, na bardziej motoryczny. To jednak „motorik” w duchu pierwszej części suity, a więc na długich pogłosach, bez ostrego, atakującego ataku.

Trzy utwory „dodatkowe” są znacznie krótsze od czterech suit, są też bardziej zróżnicowane. Mimo to stanowią, moim zdaniem, nieodłączną część tej płyty. Odwołują się bardziej do tego, co Duda robił w latach 80. niż do muzyki niemieckiej. Zresztą jest tak, że i cztery pierwsze utwory, choć stylistycznie zanurzone w „Szkole Berlińskiej”, są po prostu „Dudowe”. W każdym dźwięku jest część artysty, w dodatku część bardzo polska. Daleki jestem od nacjonalistycznego zamykania twórców w narodowych klatkach, ale akurat Krzysztof Duda ma w swoich palcach coś bardzo swojskiego.

I to dlatego album Audiofonica jest tak ciekawy i nie jest dzięki temu wtórny. Korzysta z narzędzi, które dała nam niemiecka rewolucja związana z muzyką elektroniczną, to jasne. Dla Krzysztofa są to jednak tylko narzędzia, a nie gotowe wyroby. Dokłada do tego swoją własną wrażliwość, dzięki czemu dostajemy interesujący, nagrany z rozmachem, mający bardzo dobry dźwięk, wychylony w przeszłość, ale jednocześnie współczesny album.

tekst WOJCIECH PACUŁA

foto Marek Grabarz ⸜ Wojciech Pacuła

«●»

Poprzednie

Następne