JEAN BAPTISTE LOEILLETT „Six Suites For Harpsihord”, HIGH FIDELITY MASTERS, Prelude Classics (2024) ⸜ recenzja

„Six Suites For Harpsihord” JEANA BAPTISTY LOEILLETA (1680-1739) to kolejne nagranie wydawnictwa Prelude Classics i jej pierwsze wydane na płytach SACD.

Na klawesynie gra Maria Banaszkiewicz-Bryła, a za realizację dźwięku odpowiedzialny jest Michał Bryła. Jest to pierwszy tytuł, który ukazuje się w serii HIGH FIDELITY MASTERS. Mają to być realizacje reprezentujące szczególnie wysmakowaną warstwę dźwiękową połączoną z wysokiej próby muzyką. wydawnictwo ma postać dwóch płyt Super Audio CD, z warstwą stereofoniczną i wielokanałową. Dostępna jest również wersja na krążkach Gold CD-R, a także pliki DXD i DSD.

 

» Prelude Cassics w HIGH FIDELITY
  • MISTERIOSO ⸜ J.S. Bach, Sonatas for violin and harpsichord, BWV 1017-1019 ⸜ recenzja → TUTAJ
  • PH. TELEMANN 12 Fantasias for Viola solo ⸜ recenzja → TUTAJ
  • W.A. MOZART, Sonatas for Fortepiano and Violin KV296, KV304, KV378 & KV379 ⸜ recenzja → TUTAJ

tekst WOJCIECH PACUŁA

zdjęcia „High Fidelity”, Acoustic Revive, Akihito Yoshikawa

JEAN BAPTISTE LOEILLETT „Six Suites For Harpsihord”

Wydawca: Prelude Clacsics PCL2400701

Format: 2 x Super Audio CD/CD
Premiera: lipiec 2024
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA

Jakość dźwięku: 9/10

PRELUDECLASSICS.com
Muzyk

JEAN BAPTISTE LOEILLETT, znany również jako John Loeillet of London, nie jest muzykiem szczególnie znanym, przynajmniej kiedy mówimy o szerokim gronie melomanów. Wikipedia pokrótce podsumowuje jego życiorys:

Studiował w Gandawie i Paryżu. Około 1705 roku wyjechał do Londynu, gdzie początkowo występował w Theatre Royal przy Drury Lane, a następnie od 1709 roku w Queen’s Theatre. Od około 1710 roku organizował w swoim domu cotygodniowe koncerty, w trakcie jednego z nich po raz pierwszy zaprezentowano w Anglii Concerti grossi op. 6 Arcangelo Corellego. Udzielał lekcji gry na klawesynie, przez współczesnych ceniony był także jako organista. Spopularyzował w Anglii grę na niemieckim flecie poprzecznym.
Tworzył suity i sonaty na różne instrumenty, a także utwory klawesynowe o przeznaczeniu pedagogicznym. W swojej muzyce nawiązywał do wzorców włoskich.
⸜ Hasło: ‘Jean Baptiste Loeillet of London’ w: Wikipedia, → pl.WIKIPEDIA.org, dostęp: 18.11.2024.

Nadawany mu często przydomek Johna Loeilleta z Londynu miał na celu odróżnienie go od jego kuzyna, francuskiego kompozytora Jeanem Baptiste Loeilletem z Gandawy (1688-1720). Podczas pobytu w Londynie często przypisywano mu jego nazwisko, mimo że zmarł on, gdy Loeillet miał zaledwie siedem lat.

Loeillet był szanowanym nauczycielem, a grupa utworów klawesynowych, które znalazły się na recenzowanej płycie, zostały skomponowane przede wszystkim jako narzędzie edukacyjne. W czym byłby podobny do Bacha, który w swoim dorobku również ma tego typu dzieła; patrz – Das Wohltemperierte Klavier (BWV 846–893, 1722, 1742). Pełny tytuł wydrukowanych wówczas nut brzmi: Six Suits of lessons for the Harpsicord or Spinnet in most of the Key’s with Variety of Passages and Variations Throughout the Work. Napisane zostały w popularnym wówczas francuskim stylu i są bogato zdobione. Jego prace były publikowane przez Walsha w Londynie pod nazwiskiem John Loeillet.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Choć to nie są utwory często rejestrowane, to jednak kilka tego typu nagrań istnieje. Dla przykładu, w 2018 roku ukazała się płyta z nagraniami sześciu suit nakładem belgijskiej wytwórni Phaedra (PH 92099) z Janem Devliegerem na klawesynie.

J.B. Loeillet i Six Suites for the Harpsichord ma być częścią większego projektu, którego celem jest, jak czytamy materiałach wydawcy, „zbadanie charakterystycznych elementów muzyki narodowej i ich występowania w literaturze komponowanej na instrumenty klawiszowe w XVII i XVIII wieku”. Oprócz Suit, w ramach projektu powstało nagranie IX Suit Pietera Bustijna, a w planach jest nagranie utworów klawesynowych J.H. Fiocco.

Recenzowana płyta jest kolejnym rodzinnym przedsięwzięciem. Na klawesynie gra bowiem mama Michała Bryły, pomysłodawcy i realizatora tych nagrań, pani Maria Banaszkiewicz-Bryla, profesor Akademii Muzycznej im. I.J. Paderewskiego w Poznaniu oraz kierownik Katedry Historycznych Praktyk Wykonawczych,

Za realizację i produkcję odpowiada zaś szef wydawnictwa, pan Bryła. Urodzony w 1985 roku w Poznaniu altowiolinista doświadczenie zdobywał koncertując w salach całego świata:  Filharmonii Narodowej w Warszawie, Wigmore Hall w Londynie, Elbphilharmonie w Hamburgu, Musikverein w Wiedniu, Auditorio National w Madrycie, Concertgebouw w Amsterdamie, Bozar w Brukseli, Frick Collection w Nowym Jorku, Pollack Hall w Montrealu:

Jestem doktorem sztuki, pedagogiem i altowiolistą Meccore String Quartet (Warner Music, MDG → MECCOREQUARTET.com). W ostatnim czasie zająłem się również jedną z moich pasji, jaką jest realizowanie nagrań. Postanowiłem potraktować tą działalnością bardziej poważnie, czego efektem jest nagranie Sonat na skrzypcowych i klawesyn J.S. Bacha w wykonaniu Aleksandry Bryły oraz Marii Banaszkiewicz-Bryły.
⸜ WOJCIECH PACUŁA, MISTERIOSO ⸜ J.S. Bach, „Sonatas for violin and harpsichord”, „High Fidelity NEWS”, 23 grudnia 2023, → HIGHFIDELITYNEWS.pl, dostęp: 18.11.2024.
Nagranie

Podobnie, jak wszystkie poprzednie zostały nagrane, zmiksowane i zmasterowane „in-the-box” (więcej o stacjach Digital Audio Workstation → TUTAJ. O szczegółach miałem przyjemność napisać dla państwa w książeczce towarzyszącej temu wydawnictwu, w eseju zatytułowanym: Jak to działa, czyli o dźwięku, skąd przepisuję poniższe wiadomości.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Nagranie płyty miało miejsce w Willi przy ulicy Henryka Wieniawskiego w Poznaniu,wdniach 2-3 września 2023. Jest to budynek, w którym mieści się część Katedry Historycznych Praktyk Wykonawczych poznańskiej Akademii Muzycznej. Producent albumu wybrał jedną z sal położonych na piętrze, której kubatura w jego ocenie pozwalała na dokonanie nagrania wraz z uchwyceniem ambientu pomieszczenia. Ważne było również to, że cykl utworów, który Państwo otrzymują do rąk, został pomyślany do grania właśnie w takim wnętrzu. Jak pisze muzyk, „jest to bowiem muzyka kameralna, której powołanie najlepiej funkcjonuje w bliskim kontakcie z artystą”.  Podobnie, jak w przypadku poprzednich płyt wydawnictwa, pani Maria grała na klawesynie Reinharda von Nagela, będącym kopią instrumentu Nicolasa i François Blanchetów z 1730 roku.

Jedną z cech techniki nagraniowej przyjętej przez pana Michała Bryłę, który w tym przypadku łączy role producenta, realizatora nagrań i muzyka, jest dążenie do minimalizacji toru nagraniowego. Ma to pomóc w uwolnieniu się od zniekształceń wprowadzanych przez dodatkowe urządzenia. W tym przypadku zdecydował się na bliskie ujęcie mikrofonami Microtech Gefell M221 – para główna stereo – co, jak mówi, pozwoliło na „bardzo precyzyjne ulokowanie instrumentu w ogólnej panoramie”. Z kolei dalsza para mikrofonów Microtech Gefell M320 ulokowana była w reakcji na zebranie całego pasma poprzez otwarciu klapy instrumentu i bazowanie na odbiciu jego fali dźwiękowej.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Kolejną cechą szczególną jego nagrań jest wyeliminowanie zewnętrznych przedwzmacniaczy mikrofonowych i skorzystanie z tych, które oferuje przetwornik cyfrowo-analogowy Merging Technologies Premium Hapi Mk II. Materiał ma parametry DXD, a więc 384 kHz, 32 bity i został zmiksowany i poddany masteringowi „in-the-box”, czyli w stacji DAW. Wyjściowy sygnał stereofoniczny i surround został następnie przekonwertowany na sygnał DSD, z myślą o płycie hybrydowej SACD.

Wydanie

Płyty Prelude Classics odznaczają się wyjątkowej urody poligrafią i opracowaniem graficznym. To wydawnictwo idzie jeszcze dalej, ale też w kilku miejscach raczej w bok niż do przodu. To duży box, wiemy więc, co kupujemy. Na zewnątrz umieszczono czarne pudełko, do którego z boku wsuwa się książeczkę oraz pudełko z płytami. Pudełko ma trzy otwory z przodu i jeden z tyłu, dzięki czemu widać jasną, właściwą okładkę płyty, a tak naprawdę dwóch płyt. Jest to rozkładany, czteroczęściowy digipack.

Uwagę zwracają, zaraz na początku, japońskie napisy na obydwu okładkach oraz japońskie tłumaczenie książeczki – jak mówił pan Bryła, to pierwszy krok do dystrybucji w tym kraju. W książeczce znajdą państwo spis utworów, bardzo ciekawy esej dotyczący twórczości J.B. Loeilletta pióra pani Lilianny Stawarz, biogram Marii Banaszkiewicz-Bryły, a także mój esej poświęcony rejestracji tego materiału, zatytułowany Jak to działa, czyli o dźwięku.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

I teraz – książeczki wydrukowano na kredowym papierze. Tak, wygląda to ekskluzywnie, ale nie jest to „mój typ”. Dla mnie ideałem jest poligrafia, jaką ma magazyn „Znak”, czyli z matowym papierem mającym wyraźną fakturę. Może w przyszłości, przy kolejnych płytach, da się to uwzględnić?

Dodajmy, że wydawnictwo ma postać dwóch płyt Super Audio CD, z warstwą stereofoniczną i wielokanałową. Dostępna jest również wersja na krążkach Gold CD-R, a także pliki DXD i DSD.

Dźwięk

Nagrania z klawesynem w roli głównej borykają się z przeróżnymi problemami. A to są zbyt jasne, a to zbyt mało szczegółowe, a zazwyczaj nie potrafią pokazać prawdziwej skali instrumentu. Nagranie o którym mowa jest inne. Z jednej strony jego barwa jest niska, a brzmienie instrumentu dociążone. To delikatne przechylenie balansu tonalnego w kierunku masy i skali dało w efekcie duży obraz instrumentu i swego rodzaju namacalność dźwięku. Jego brzmienie nie jest jednak przesadzone, a to dlatego, że dużą rolę w odbiorze tego przekazu gra bardzo ładnie, dobrze, ze smakiem dobrany pogłos. Instrument słychać po prostu tak, jakby stał w rogu średniej wielkości pomieszczenia o wysokim suficie, z kotarami wokół niego, a my jakbyśmy siedzieli kilka metrów dalej.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

W przywołanym już wpisie mówiem:

To nagranie, które ma w sobie dużo ciepła, czyli nie jest „odchudzone” – w przypadku klawesynu to trudny zabieg. Ale też jest zwiewne, w tym sensie, że dźwięk rozchodzi się w przestrzeni gładko i w czysty sposób. Nagrania „in-the-box” mają zazwyczaj problem z nasyceniem pasma i rozdzielczością, co jest paradoksem, bo rezygnacja z zewnętrznego, analogowego stołu mikserskiego i analogowych urządzeń peryferyjnych, takich jak kompresory, limitery czy equalizery, żeby nie wchodzić w to głębiej, często prowadzi do bezosobowego, wypranego z emocji dźwięku, choć powinno być odwrotnie. Tutaj jest inaczej.
Rozdzielczość jest doskonała, podobnie jak obrazowanie w stereoskopowej przestrzeni, ale najważniejsza wydaje się barwa, niska, gęsta i nasycona. Nawet szum pomieszczenia, wygaszany przez realizatora wraz z gaśnięciem samego dźwięku na końcu utworów, jest gęsty i podobny do tego, który znamy z nagrana taśmie analogowej.
⸜ WOJCIECH PACUŁA, Jak to działa, czyli o dźwięku w: JEAN BAPTISTE LOEILLETT, „Six Suites For Harpsihord”, Prelude Classics, 2024

Swoje spostrzeżenia oparłem słuchając plików Master WAV 32/384. Czyli tych, z których powstał następnie sygnał DSD. Przypomniałem sobie tę sesję, odtwarzając je po raz kolejny. Jak się ponownie okazuje, wersja z płyty SACD jest inna niż źródłowe pliki PCM. Moim zdaniem – lepsza. Wspomniałem powyżej o wewnętrznym cieple tego nagrania i o tym, że to nie jest czysto-kliniczn-zimny dźwięk. Wersja fizyczna jest jeszcze bardziej pod tym względem. To znaczy przekaz wydaje delikatnie bardziej oddalony w przestrzeni, i delikatnie cieplejszy. Jak gdyby krawędź ataku dźwięku była bardziej obła.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Żadna z tych wersji nie jest wersją prawdziwą, nawet najbardziej audiofiskie i purystyczne nagranie jest kreacją „nowych światów”, jak to już wielokrotnie podkreślaliśmy. Aby ten zabieg się udał brzmienie musi się jednak odwoływać do naszego wewnętrznego repozytorium doświadczeń z dźwiękiem na żywo. Nie po to, aby go emulować, ale aby można było nagraniem wydobyć z nas emocje towarzyszące ekspozycji na dźwięk „na żywo”. Co w wersji SACD udało się nawet lepiej niż z plikami źródłowymi.

Jak mówię, plan jest w tej wersji nieco od nas oddalony. To ciekawe, bo zdjęcia ukazujące wnętrze willi, w której powstało nagranie, nie sugerują jakiejś szczególnie dużej przestrzeni. A realizacja jest pełna oddechu i „odejścia”. Dużo w niej dźwięków odbitych, które nadają całości znamię wydarzenia na żywo, jakbyśmy siedzieli nie w pierwszym, ani nawet trzecim rzędzie podczas kameralnego koncertu, a gdzieś w połowie sali.

Barwa jest delikatnie ciepła, ale ciepłem powstającym zwykle, kiedy gramy w pomieszczeniu wyłożonym drewnem. Nie znam tego wnętrza, ale podejrzewam, że to klasyczna przestrzeń z tynkami i dużymi oknami. A jednak – tak to właśnie brzmi. To, moim zdaniem, zasługa formatu SACD. Wiemy, że to jedyny format cyfrowy, w którym krótki impuls przypomina ten, który odtwarza analogowy magnetofon, wszystkie inne rejestracje go zniekształcają. A to prowadzi do czegoś, co obiektywnie jest ociepleniem, a subiektywnie naturalnością. I takie to nagranie właśnie jest – bardzo naturalne.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
Podsumowanie

Już o tym pisałem, ale powtórzę, ponieważ nic się pod tym względem nie zmieniło: bardzo mi się ta płyta podoba, muzycznie, ale i dźwiękowo. Jest niezwykle przyjemna w słuchaniu i z wysokiej klasy systemem audio da gęsty, ogarniający nas dźwięk o bardzo relaksującym charakterze. Będziemy chcieli słuchać jej głośno, ponieważ wraz z podkręcaniem gałki siły głosu dostaniemy coraz większy, coraz głębszy obraz instrumentu, coś jakby okno otwarte pomiędzy kolumnami. Gorąco polecam!

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Jeden z mikrofonów użytych w czasie sesji nagraniowej recenzowanego albumu

»«

JAK SŁUCHALIŚMY • Odsłuch został przeprowadzony w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Płyty odtwarzane były na odtwarzaczu SACD Ayon Audio CD35 HF Edition. Sygnał przesyłany był do lampowego przedwzmacniacza liniowego Ayon Audio Spheris III, a następnie do wzmacniacza mocy Soulution 710 oraz kolumn Harbeth M40.1. Okablowanie – Crystal Cable Absolute Dream, Siltech Triple Crown, z zasilaniem Siltech, Acoustic Revive i Acrolink.

PRELUDECLASSICS.com

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”
«●»

Poprzednie

Następne