Dominic Miller „VAGABOND”. Recenzja

20 kwietnia w Warszawie odbył się koncert Dominica Millera z jego zespołem.

Dzień później, czyli dzisiaj, 21 kwietnia, nakładem monachijskiej wytwórni ECM Records, ukazała się jego najnowsza płyta „Vagabond”. To jego trzeci krążek z charakterystycznym, trzyliterowym logiem, po „Silent Night” z 2017 i „Absinthe” z 2019 roku. W nagraniach płyty „Vagabond” udział wzięli Dominic Miller (gitara), Ziv Ravitz (perkusja), Nicolas Fiszman (bas) i Jacob Karlzon (instrumenty klawiszowe).

W materiałach prasowych czytamy:

 
Nigdy nie było moją intencją stworzenie albumu gitarowego. Dzięki niesamowitym wokalistom, z którymi pracowałem przez lata, postrzegam siebie bardziej jako autora utworów instrumentalnych. I tak jak oni, widzę, że moją misją jest otaczanie się najlepszymi muzykami, którzy rozumieją ich narrację. Cieszę się, że do Vagabond udało mi się zebrać odpowiedni skład (więcej → TUTAJ).

tekst WOJCIECH PACUŁA

zdjęcia „High Fidelity” | La Buissonne Studios

DOMINIC MILLER „Vagabond”

Wydawca: ECM Records ECM 2704 458 9048
Format: Compact Disc
Premiera: 21 kwietnia 2023
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA

Jakość dźwięku: 10/10

Wyróżnienie: BIG RED BUTTON
ECMRECORDS.com
Muzyka

Urodzony 21 marca 1960 roku w Argentynie DOMINIC JAMES MILLER ma na koncie  szesnaście solowych płyt. Dla nas, ze względu na jakość dźwięku, najważniejsze są, wydana przez wytwórnię Naim, doskonała kolaboracja z Neilem Stancey’em New Dawn (2012) czy Fourth Wall (Q-RIOUS, 2006, recenzja → TUTAJ) z zespołem. Uczestniczył w powstaniu albumów innych muzyków, np. Petera Gabriela, Chrisa Botti’ego, Phila Collinsa czy Manu Dibango, zagrał również na kultowej płycie solowej Marka Hollisa, jednak sławę przyniosła mu współpraca ze Stingiem, dla którego gra i komponuje od 1991 roku. To spod jego ręki wyszły takie kompozycje, jak Shape of My Heart czy La belle dame sans regres.

Strona ECM przywołuje słowa Petera Ruedi’ego, dziennikarza pracującego dla tygodnika Weltwoche, który nazwał gitarzystę „wspaniałym, spokojnym gawędziarzem” („a great, serene storyteller”). I rzeczywiście coś w tym jest. Wprawdzie z koncertu, jaki lata temu dał w Bielsku Białej, skąd przywiozłem autografy na wszystkich płytach, jakie wówczas miałem, pamiętam przede wszystkim niesamowitą energię, to w nagraniach poznajemy jego łagodniejsze, spokojniejsze oblicze.

˻ PROGRAM ˺
  1. Cruel But Fair
  2. Open Heart
  3. Vaugines
  4. Clandestin
  5. Altea
  6. Mi Viejo
  7. Lone Waltz

ECM, wydawca albumu, pisze:

Trzecia płyta gitarzysty dla ECM jest, być może, jego najbardziej poetycką jak dotąd opowieścią, ponieważ tworzy na niej wyjątkowe, melancholijne tekstury na czele kwartetu z Zivem Ravitzem na perkusji, długoletnim współpracownikiem Nicolasem Fiszmanem na basie i pianistą Jacobem Karlzonem. Czwórka – każdy z muzyków sam w sobie jest utalentowanym liderem – ma talent do równoważenia mocnych rytmów z subtelną interakcją, wplatając pastelowe odcienie w delikatne zmiany harmoniczne (…).
Nagranie

Płyta została zarejestrowana w kwietniu 2021 roku w → LA BUISSONNE STUDIOS, mieszczących się we francuskim Pernes les Fontaines. Mające ponad 30 lat miejsce kierowane jest przez inżyniera dźwięku GÉRARDA DE HAROMA i oferuje trzy studia nagrań o łącznej powierzchni 150 m2. To miejsce, w którym znajdziemy mnóstwo, wysokiej klasy, vintage’owego sprzętu.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Reżyserka La Buissonne Studios  ze stołem mikserskim Sony MXP 3036, oraz kolumnami B&W Totem napędzanymi wzmacniaczem McIntosh MC7300 • foto La Buissonne Studios

Materiały zamieszczone na stronie internetowej La Buissonne Studios  mówią, że dzięki sprzętowi oraz doświadczeniu „studio daje komfort i zapewnia pomyślne zakończenie projektu artysty”. Zróżnicowana wielkość sal nagraniowych oraz wydzielone studio do miksu, pozwala wykonać nagranie, miks i mastering w ramach tego samego studia. A tego typu działanie, czyli „krótka ścieżka” produkcji, to jest coś, co producent i szef ECM, Manfred Eicher lubi najbardziej (więcej w artykule pt. ECM50 lat doskonałościTUTAJ).

˻ PERSONEL ˺
  • Dominic Miller – gitara
  • Jacob Karlzon – fortepian, keyboard
  • Nicolas Fiszman – bas
  • Ziv Ravitz – perkusja
Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Studio A w La Buissonne Studios  z fortepianem STEINWAY Grand Concert No. 547303, Model D • foto La Buissonne Studios

Z francuskiego studia korzystało wielu artystów, na przykład: Brad Meldhau, Joey Baron, Larry Grenadier, Nick Mason (Pink Floyd), Avishai Cohen, Manu Katché, Gary Peacock, Bill Stewart, Paul Motian, Charlie Haden, Paul Bley, Steve Swallow, Carla Bley, Louis Bertignac, Philippe Katerine, Mina Agossi, Ahmad Jamal, a także Tomasz Stańko.

Przywołany w 2017 roku w „Rzeczpospolitej” trębacz mówił:

Album (December Avenue – red.) nagrywaliśmy na początku czerwca ubiegłego roku w pięknym Studiu La Buissonne położonym na wsi, na południu Francji (…). Lubię to studio, jest wygodny hotel, świetny reżyser Gérard de Haro, spokojna atmosfera. Tam powstały wcześniej moje płyty Lontano i Dark Eyes.
⸜   MAREK DUSZA, Tomasz Stańko: Historia życia w kilku nutach, 28.03.2017, → www.RP.pl, dostęp: 21.04.2023.

Dodajmy, że to tam powstała płyta Marcin Wasilewski Trio pt. Arctic Riff (recenzja → TUTAJ).

Studio A jest dużą przestrzenią, o powierzchni 48 m2 i wysokości pięciu metrów, która może pomieścić nawet 50 instrumentalistów. Jego centrum – a od 2014 roku również Studia C – stanowi piękna, analogowa konsola z automatyką ADT Optifile Tetra. Ten stół mikserski powstał z myślą o rejestracji dźwięku, ale można go również używać do miksowania materiału. Jak w recenzji przedwzmacniacza mikrofonowego MXPre LC1, dla magazynu „Tape Op” Sony MXP 3036 pisał David Barbe, jedną z rzeczy, którą w MXP 3036 lubi najbardziej jest możliwość użycia w niej nie tylko różnych modułów EQ oraz przedwzmacniaczy mikrofonowych Sony, ale także innych firm, uznawanych za lepsze w tej dziedzinie, jak API czy Avalon (więcej → TUTAJ). I rzeczywiście – strona internetowa studia podaje, że do dyspozycji są urządzenia firmy Avalon.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
⸜ Wybór mikrofonów La Buissonne Studios  • foto La Buissonne Studios

Materiał dźwiękowy jest La Buissonne Studios, nagrywany obecnie na systemie DAW Pro Tools HD (więcej technice DAW → TUTAJ), w rozdzielczości 24 bitów i z częstotliwością próbkowania 88,2 kHz. Ta ostatnia została wybrana zamiast 96 kHz, ponieważ przejście na 44,1 kHz na potrzeby wydania CD jest w jej przypadku banalnie łatwe. Wydaje się, że zespół grał razem, na tzw. „setkę”, a następnie dograno dodatkowe ścieżki – a to gitary, a to perkusji.

W studiu używa się przede wszystkim przetworników ADDA firmy Mytek (8×192 ADDA, x 2), do dyspozycji są jednak również konwertery Lynx Studio Technology Aurora oraz sekcja AD/DA w rejestratorze twardodyskowym Otari RADAR, z którego niegdyś studio korzystało. W studiu jest magnetofon analogowy Studer A80, jednak sygnał zmiksowano i masterowano do Pro Toolsa – stąd na płycie znaczek SPARS DDD.

Do odsłuchów wykorzystano kolumny B&W Totem napędzane końcówkami McIntosh MC7300. Totem był największym modelem B&W, potężną wieżą, która stała również w głównym pokoju odsłuchowym Claude’a Nobsa, założyciela Montreux Jazz Festival (więcej → TUTAJ).

Nagrania dostępne są na płycie CD, LP oraz w serwisach internetowych, w tym Tidal Master – tam w postaci plików FLAC MQA 24/88,2.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Dźwięk

Jak zwykle dla tej wytwórni, dźwięk pierwszego na płycie utworu, ˻ 1 ˺ Cruel But Fair wyłania się z czarnej „ciszy”, spokojnie, powoli rozwijając się od perkusji w utwór grany przez wszystkich muzyków, z powolnym basem i wchodzącym po pierwszej minucie fortepianem; przy okazji powiedzmy, że w studiu znajduje się fortepian STEINWAY Grand Concert No. 547303, Model D. Gitara Millera, gitara klasyczna, z nylonowymi strunami, dodajmy, została ustawiona na pierwszym planie, na osi odsłuchu.

Jak się okazuje, ten krótki, trwający mniej niż trzy minuty utwór, był jedną z bardziej „wybuchowych” kompozycji zamieszczonych na albumie. Już bowiem ˻ 2 ˺ Open Heart jest balladą, z miotełkami perkusji, delikatnym fortepianem i zmysłową gitarą. To tutaj słychać, że perkusję rozłożono dość mocno po kanałach, bo blachy akcentowane są szeroko, po prawej i lewej stronie. Dzięki pogłosowi mają jednak ciągłość i płynność. Kiedy miotełki uderzają w werbel czy, dokładnie pośrodku, tomy, mają one organiczne połączenie z resztą perkusji.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Dźwięk podany został dość blisko. To wciąż nagranie typowe dla ECM, a więc bardzo przestrzenne i otwarte dynamicznie. Jest jednak zakomponowane nieco bliżej słuchacza niż jej nagrania z poprzednich dekad. Mocniej pogłos słychać dopiero w otwierającej ˻ 3 ˺ Vaugines gitarze. Położony pod spodem, dalej w planie, dźwięk syntezatora buduje dla niej dużą przestrzeń, a gitara akustyczna, z długim pogłosem, tworzy na tej podbudowie kolejną, nastrojową warstwę. Od połowy trzeciej minuty bas schodzi w bardzo niskie rejony, a do przekazu dołączają uderzenie pałeczkami w tomy. Brzmią one zresztą trochę, jakby były uderzane rękami. W każdym razie elektryczny bas ma tu niesamowite zejście i będzie to zapewne utwór, który będzie często gościł na wystawach i w czasie różnego pokazów audio – ze względu na przestrzeń, blachy i bas. Utwór rozwija się zresztą w czasie, bo w czwartej minucie najważniejszy staje się fortepian. Pod spodem wciąż mamy wolny rytm perkusji pośrodku (to owe tomy), mocne blachy po bokach, a całość „rośnie”. Co ciekawe, mam wrażenie, jakby pogłos nałożony został również na gitarę basową. W 5:51 na plan pierwszy wraca gitara, znowu z mocnym, ciemnym pogłosem.

˻ 4 ˺ Vaugines rozpoczyna brzmienie granego rękami cajons, do którego w drugiej minucie dochodzi pełna perkusja. Pochodzący z Peru instrument wyglądem przypomina skrzynię. Składa się z pięciu ścianek drewnianych o grubości ok. 2 cm, natomiast szósta, uderzana wykonana jest z cieńszej sklejki i mocowana na śruby. Służą one do regulacji brzmienia podobnie jak w przypadku np. werbla. Tak w ogóle, to mam wrażenie, jakby Ziv Ravitz grał na zestawie perkusyjnym bez stopy, a właśnie z cajons. Na instrument ten nałożono długi, głęboki i ciemny pogłos, więc nawet słyszane co jakiś czas sprężyny – w tej wersji znajdują się one przy przedniej ściance – są gęste i niskie. Nie widziałem zdjęć z sesji, ale powiedziałbym, że w wielu utworach, w wielu ich miejscach, perkusista gra rękami, nie tylko na cajons.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Mocniej perkusję słychać w ˻ 5 ˺ Clandestin, gdzie rytm wybijany jest głównie na werblu, ustawionym dokładnie na osi odsłuchu. Także i gitara jest na osi, różnicowanie systemu powinno więc pozwolić na swobodne rozróżnienie przestrzenne tych instrumentów. A jest przecież jeszcze fortepian, grający tutaj główną linię melodyczną, improwizujący, miejscami bardzo mocny. Co jakiś czas odzywają się niskie dźwięki, które wydają się być generowane przez przetworzony elektronicznie bas.

˻ 6 ˺ Altea jest kolejnym wolnym utworem. Wprawdzie na początku drugiej minuty nieco przyspiesza, to po chwili wraca do niespiesznego, snującego się, ogrzanego promieniami słońca rytmu. To utwór bazujący na mocnej grze perkusji, głównie werbla i stopy.

I jest to najwyższy czas, aby powiedzieć o niebywałej dynamice tego nagrania. Płyty ECM ją gwarantują niemal zawsze, to jedna z cech wyróżniających tę wytwórnię. Jednak na płycie Millera jest ona ponadprzeciętna, nawet jak na standardy tej wytwórni. Dzięki uważnemu operowaniu kompresją „rośnięcie” utworów, o którym już wspomniałem, jest wyraźne i rzeczywiście są one coraz głośniejsze. Nie zdziwmy się więc, że kiedy będziemy chcieli mocno podgłośnić początek któregoś z nich, delikatny i cichy, to w połowie kawałka będziemy go ściszali, ponieważ zagra to naprawdę bardzo głośno. Z innymi płytami tego nie ma, a przynajmniej z większością z nich, ponieważ mocna kompresja wyrównuje takie subtelności.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Gitara akustyczna jest jedynym instrumentem w ˻ 7 ˺ Mi Viejo. Gra ona solo i ma pogłos nieco inny od tego, który słyszymy we wcześniejszych utworach. Jest nastrojowa, spokojna, a pogłos krótszy, bardziej intymny. Sytuacja odwraca się w ostatnim na płycie ˻ 8 ˺ Lone Waltz. Pogłos jest długi, a gitara została nagrana na trzech ścieżkach – do podstawowej dograno w postprodukcji dwie kolejne. Mamy więc wrażenie, że gra kilku gitarzystów. Nie jestem do końca przekonany do tego typu działań, jeden Miller całkowicie mi wystarczy, ale – jest to jakiś pomysł. To utwór, który rozwija się w drugiej minucie, jest tu mocna, szybka stopa perkusji, wybuchowe, grane pałeczkami blachy i duże, czarne „tło” za instrumentami. Po 2:40 sytuacja się uspokaja, a gitary są mocno oddalone w miksie.

» TIDAL MASTER Dostępne w serwisie Tidal pliki FLAC MQA 24/88,2 brzmią naprawdę dobrze. Wybuchowo, szybko i dokładnie. Są jednak o wiele lżejsze niż to, co słyszałem z CD i nie mają tej samej, aksamitnej głębi. Bas jest z nimi płytszy, z drugiej jednak strony ma dokładniej akcentowany atak, przez co jest bardziej selektywny. Podobnie, jak z CD zachwyca przestrzeń i jej różnicowanie z utworu na utwór. Kiedy przeskakujemy z pierwszego utworu  na drugi świetnie słychać zmianę perspektywy, z której oglądamy gitarę. To dobre granie. A jednak daleko mu do gęstości i pełni CD.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
Podsumowanie

Stereotyp dotyczący dźwięku ECM mówił, że jest on niebywale przestrzenny, detaliczny i generalnie – jasny. Po latach okazało się, że o ile przestrzenność i detaliczność są cechami rzeczywistymi tych nagrań, to jasność już nie, a odium to spadało na nie przez niedoskonałości odtwarzaczy CD i gramofonów.

Od kilku lat obserwuję jednak zmianę w barwie płyt ECM, co Vagabond ładnie pokazuje. Rzecz w mocniejszym oparciu brzmienia o ciemne pogłosy, mocniejsze nasycenie niskiej średnicy. To wciąż jest otwarty i dźwięczny przekaz, ale teraz to rzeczywiście bardziej dźwięczność, z harmonicznymi itp., niż selektywność. Dochodzi do tego znakomity bas i wybitna dynamika, dzięki którym nagrania z nowej płyty Dominica Millera żyją, lśnią i błyszczą. To referencyjny poziom nagrań. Od nas nagroda ˻ BIG RED BUTTON ˺.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM
JAK SŁUCHALIŚMY Odsłuch został przeprowadzony w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Płyta odtwarzana była na odtwarzaczu SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition. Sygnał przesyłany był do lampowego przedwzmacniacza liniowego Ayon Audio Spheris III i wreszcie do wzmacniacza mocy Soulution 710 oraz kolumn Harbeth M40.1. Okablowanie – Crystal Cable Absolute Dream, Siltech Triple Crown, z zasilaniem Siltech, Acoustic Revive i Acrolink.

tekst WOJCIECH PACUŁA

zdjęcia La Buissonne Studios | „High Fidelity”

ECMRECORDS.com

«●»

Poprzednie

Następne