CHARLIE HADEN & PAT METHENY „Beyond The Missouri Sky (Short Stories)”. UHQCD

Beyond The Missouri Sky (Short Stories)”, płyta CHARLIEGO HADENA na kontrabasie i PATA METHENY’ego  na gitarach, jest jedną z piękniejszych współczesnych płyt jazzowych.

Wydany 25 lutego 1997 roku krążek odniósł, jak na standardy jazzowe, duży sukces. Otrzymał nagrodę Grammy w kategorii Best Jazz Instrumental Performance, a The Penguin Guide to Jazz, jeden z ważniejszych poradników dotyczących muzyki, zaliczył go do tzw. Core Collection, czyli grupy płyt, które po prostu trzeba mieć. 10 sierpnia tego roku w Japonii ukazało się jej wznowienie na płycie Ultimate Hi-Quality Compact Disc (UHQCD).

tekst WOJCIECH PACUŁA

zdjęcia mat. prasowe ⸜ „High Fidelity”

CHARLIE HADEN & PAT METHENY „Beyond The Missouri Sky (Short Stories)” (2022)

Wydawca: Verve Records | Decca Records France/Universal Classic & Jazz (Japan) UCCU-45054
Format: UHQCD
Premiera | remaster: 25 lutego 1997 | 10 sierpnia 2022
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA

Jakość dźwięku: 9-10/10

www.VERVERECORDS.com
 
Muzycy

Wchodząc w 1986 roku do nowojorskiego RIGHT TRACK STUDIO, aby zarejestrować trzynaście utworów, zarówno własnych kompozycji, jak i coverów, znali się już od dwudziestu czterech lat. Choć z perspektywy czasu może się wydawać, że była to relacja równych sobie muzyków, a nawet że to Metheny był w tym duo gwiazdą, tak naprawdę zawsze była to relacja mistrz-uczeń, gdzie był on uczniem.

Jak we wkładce do płyty wspomina Haden, po raz pierwszy spotkali się w roku 1973, podczas koncertu, który kontrabasista dawał w Miami wraz z Ornettem Colemanem. Metheny, wówczas osiemnastolatek, dostał się za kulisy i przedstawił Hadenowi. W kolejnych latach co jakiś czas z sobą rozmawiali, a czasem grali obok siebie koncerty – Pat Metheny był wówczas członkiem zespołu Gary’ego Burtona, a Charlie Hadem grał z Keithem Jarrettem.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Tak naprawdę po raz pierwszy muzycznie spotkali się w 1980 roku, kiedy to gitarzysta zaprosił swojego mistrza do nagrania z nim płyty 80/81. Jak mówi Haden, prawdziwymi przyjaciółmi stali się intensywnie koncertując w czasie trasy promocyjnej. Kiedy kontrabasista pobierał się w roku 1989 z Ruth Cameron, gitarzysta był na jego ślubie świadkiem.

Muzyka

Muzyka zawarta na Beyond The Missouri Sky (Short Stories) zaskoczyła wszystkich tych, którzy pamiętali Charliego Hadena z czasów Collemana, a więc grającego free jazz. W latach 90. zwrócił się on ku łagodniejszym środkom przekazu i ku melodii. Coraz częściej grał też w duetach. Jeden z nich, nagrany wraz z Charlesem Andersonem był z kolei spełnieniem jego marzeń o grze z mistrzem. Krążek ten, dla przypomnienia, został nagrany purystycznie, analogowo, na dwa mikrofony AKG 414, przez Krisa Christofersona dla wytwórni Naim Label. Co ciekawe, wyszedł on w tym samym roku, co Beyond…

Płyta o której tym razem mowa należy do grupy trzech duetów, które można traktować jako całość. Tak też potraktował je zresztą japoński wydawca, proponując w tym roku ich reedycje na krążkach UHQCD w ramach serii „Quintessence of Duo”. Mowa o Charlie Haden, Jim Hall, czyli płycie nagranej z gitarzystą, oraz Night And The City, na której spotkał się z pianistą Kennym Barronem. Pierwsza z nich została zarejestrowana już w 1990 roku, podczas Montreal International Jazz Festival. Z kolei duet z Barronem zapisał swoją muzykę w ciągu trzech dni tego samego roku, w czasie koncertów, tyle kilka miesięcy później niż Beyond…, w dniach 20-22 września.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Metheny wspomina, że wspólne nagrania zostały dokonane bardzo szybko:

Metoda ta wydała nam się właściwa z punktu widzenia efektów, które chcieliśmy osiągnąć. A chodziło o spontaniczne udokumentowanie nas, grających wspólnie: dwóch, znających się od dawna i grających z sobą często, gości. Podstawowe nagrania wykonaliśmy w ciągu dwóch dni, po czym rozpoczął się proces „uzupełniania” nagrań – coś, na czym zależało przede wszystkim Charliemu. Ja byłem całkowicie zadowolony z tego, co zagraliśmy w duecie.
⸜ MICHAEL JARRETT, Pressed For All Time, The University of North Carolina Press, Chapel Hill 2016, s. 261.

Metheny mówi tu o dograniu do ich ścieżek dodatkowych gitar i tła z syntezatora. Sam chciał nagrać album w całości akustyczny, jednak jego przyjaciel nalegał na to, aby był on bardziej zróżnicowany.

Realizujący dźwięk JAY NEWLAND, inżynier i mikser, którego znamy, na przykład, z nagrań Keitha Jarretta, Sun Ra, Cecila Taylora, ale który zostanie zapamiętany prawdopodobnie dzięki temu, że nagrał debiutancki (i kolejny) album Norah Jones Come Away with Me (2002), wskazuje na to, że obydwaj muzycy mieli różne style pracy. Sesje zaczynały się o godzinie 11.00 (poranna) i 19.00 (wieczorna). Podczas kiedy kończyli wspólne nagrania, Metheny zostawał z Newlandem do późnej nocy, dopracowując swoje partie.

Nagranie

Producentami albumu zostali obaj muzycy, a współproducentką Ruth, żona Hadena. Jak wspomnieliśmy, powstał on w studioach Right Track. Zlokalizowane przy sławnej ulicy 168 West 48th, założone zostało w 1976 przez Simona Andrewsa. W 1995 roku, a więc tuż przed nagraniem płyty duetu, głównym managerem został w nim wcześniej szef innej legendy, Power Station, Barry Bongiovi (wujek Johna Bon Jovi). Na filmach, które nagrał wraz z Frankiem Fillepetti, widać system, z którego wówczas w nich korzystano (więcej → TUTAJ, dostęp: 01.12.2022).

Jak wynika z ich rozmowy, studio dysponowało wówczas systemem nagrywającym Pro Tools 24/96. I zapewne w systemie DAW materiał został zapisany. Miks został z kolei wykonany, najprawdopodobniej, w domenie analogowej, z powrotem na system DAW. Metheny mówi, że najwięcej czasu zajęło im jednak nie nagranie, a postprodukcja, czyli dogrywanie śladów i miks:

Tak realnie, gra na tej płycie zajęła może 5% ogólnego czasu, który nad nią spędziłem. Reszta została poświęcona na dopieszczanie szczegółów. Miks płyty był bardzo angażujący. To naprawdę dobrze brzmiące nagranie dzięki technicznym rozwiązaniom, które zostały na nim zastosowane. Ale śmieszne jest to, że najmniej czasu poświęciliśmy na to, czym ta płyta przecież jest, to jest na grę.
ibidem, s. 262.
Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Gitary akustyczne Metheny’ego zostały uchwycone za pomocą kliku mikrofonów. Wydaje się, że każdy z nich został zarejestrowany na osobnym śladzie i zostały zmiksowane do stereo. Z kolei kontrabas Hadena Newland zebrał za pomocą pojedynczego, wstęgowego mikrofonu – RCA 44. Zaprojektowany przez Harry’ego Olsona i produkowany w latach 1932-1955 jest w świecie nagrań legendą. Newman korzystał z niego często i z jego pomocą nagrywał Franka Morkana, Kenny’ego Burrella i Rona Cartera. Kiedy Haden usłyszał, jak brzmi jego instrument zarejestrowany przez ów mikrofon, powiedział: „Nikt wcześniej nie uzyskał z mojego basu takiego dźwięku, jak ten” (s. 263).

Dodajmy, że 15 kwietnia tego samego roku Metheny, na prośbę Hadena, dograł do materiału dodatkowe ślady w Clifton Recording Studios. Jego grafik był mocno napięty, ponieważ w maju tego samego roku, również w  Right Track Studios, nagrał płytę Pat Metheny Group pt. Quartet. Mastering do Beyond… wykonał TED JENSEN w Sterling Sound.

Wydania
  • CHARLIE HADEN & PAT METHENY, Beyond The Missouri Sky (Short Stories), Verve Records | Decca Records France 5371302, Compact Disc1997.
  • CHARLIE HADEN & PAT METHENY, Beyond The Missouri Sky (Short Stories), Verve Records | Decca Records France/Universal Classic & Jazz (Japan) UCCU-45054, „Quintessence of Duo”, UHQCD ⸜ 1997/2022.

Beyond The Missouri Sky (Short Stories) jest niemal na pewno rejestracją cyfrową i powstała z myślą o płycie CD. W 1997 roku ukazała się w kilku krajach jednocześnie, w kilku, różniących się między sobą wersjach opakowania. Ciekawostka: Polygram wydał ją również oficjalnie w Polsce, na kasecie magnetofonowej. Najładniejsza wersja digipack ma cztery segmenty i wszytą w nie książeczkę. Widzą ją państwo na zdjęciach. Jest sfatygowana, ponieważ kupiłem ją w roku wydania i od tej pory często słucham.

Dopiero w 2003 roku, w Japonii, ukazuje się jej wznowienie. Kolejne to rok 2012, kiedy to w Korei Południowej zostaje wytłoczona na podwójnym albumie LP; francuskie wydanie na winylu musiało poczekać do roku 2018. W roku 2016 Japończycy decydują się ją wydać na płycie SHM-CD, a w 2022 na UHQCD.

Najnowsza reedycja powstała w ramach mini serii trzech płyt „Quintessence of Duo”. Pozostałe dwie, które do niej należą, to wspomniane już kolaboracje z Jimem Hallem i Kennym Barronem. Nie ma ona, niestety, wytworności pierwszego wydania, ponieważ płytę zapakowano w zwykłe pudełko typu jewelbox.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

«»

UHQCD

Najważniejsza jest technologia, w jakiej wykonano krążek w najnowszej wersji. Ultimate Hi-Quality Compact Disc (UHQCD, Ultitmate UHQCD) jest udoskonaloną wersją technologii  Hi Quality CD (HQCD). Jest to metoda wykonania klasycznej płyt Compact Disc w taki sposób, aby odczyt danych był możliwie najbardziej precyzyjny. Metoda ta została opracowana przez japońską firmę Memory-Tech, a pierwsze krążki trafiły do sprzedaży 17 kwietnia 2015.

W stosunku do CD nowością w HQCD był przede wszystkim materiał z jakiego wykonywano płytę. W klasycznej płycie CD to polikarbonat, rodzaj plastiku, rozprowadzany na metalowej matrycy przez szybki ruch obrotowy. Jego zaletą jest niski koszt i szybkość replikacji – materiał twardnieje niemal natychmiast.

Szybkość o której mowa jest jednak problemem. Plastik twardnieje tak szybko, że nie jest w stanie dokładnie wypełnić wgłębień matrycy. Jeszcze bardziej problematyczne są nierówne przejścia między pitami i landami – a to właśnie na przejściach następuje zmiana stanu logicznego z „0” na „1” i odwrotnie. Jak pokazują pomiary to spory problem dla systemu czytającego, który musi ciężej pracować, a co za tym idzie generuje wyższy poziom jittera.

Memory-Tech opracowała wówczas proces, w którym zamiast polikarbonatu zastosowała innego rodzaju plastik, używany do produkcji precyzyjnych wyświetlaczy LCD. Korygował on błędy klasycznego materiału, bo był bardziej płynny, a więc lepiej wypełniał wgłębienia, dawał też lepsze przejścia między pitem i landem. Jeszcze ważniejsze było to, że materiał ten ustala się w postaci stałej pod wpływem promieniowania UV, a nie przez stygnięcie, przez co można było bardzo precyzyjnie wyliczyć, kiedy powinien być zestalony. Wydłużało to proces produkcji, ale mierzalne wyniki były znakomite.

Memory-Tech już wtedy pracowało nad jeszcze lepszą techniką. Rozwiązanie problemu o którym mowa znane było bowiem w branży od lat. Tyle, że zarezerwowane było do działań profesjonalnych, na przykład do testowania i kalibrowania systemów czytających w fabrykach, a także jako wzorzec do kalibracji napędów CD-ROM dla przemysłu. Firma Memory-Tech dla tych działań wykonywała jednostkowe płyty kalibracyjne na podkładzie szklanym, korzystając z maszyn opracowanych jeszcze dla techniki Laser Disc.

Polegało to na tym, że na metalową matrycę nanoszono płynny materiał, dociskany płytką ze szkła krystalicznego. Po dociśnięciu materiał był naświetlany promieniami UV, po czym się zestalał. Po oddzieleniu od matrycy na warstwę plastiku nanoszona była warstwa złota. To bardzo droga technika, jednak zdecydowano, że warta komercyjnego upowszechnienia. Tak powstały płyty Crystal Disc, kosztujące od 8000 do 12 000 złotych za sztukę.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Ultimate HQCD korzysta wprost z tego rozwiązania, choć bez sięgania po szklaną płytkę. Początek jest taki sam, jak w płytach Crystal Disc: na metalową matrycę nanoszony jest fotoczuły polimer, zestalany promieniami UV. I dopiero na górę nanoszony jest klasyczny polikarbonat, usztywniający płytę. W wyniku tych działań otrzymano dysk o znacznie niższym jitterze niż zwykłe płyty CD. Różnicę pokazują zarówno pomiary, jak i testy odsłuchowe – bo w ten sposób producent sprawdza swoje rozwiązania.

Więcej o technice HQCD:­

«»

Dźwięk

Wybór tytułu na płytę Charliego Hadena i Pata Metheny’ego nie jest przypadkowy. Obaj muzycy urodzili się w pobliżu Kansas City – największego miasta w stanie Missouri. Metheny w, leżącym w tym stanie, Lee’s Summit, a Haden w stanie Iowa; miejsca ich urodzin dzieli niecałe 200 km. Jak na amerykańskie warunki byli więc niemalże sąsiadami. Kansas City, przypomnijmy, jest jednym z ważniejszych jazzowych miast w USA i miejscem urodzenia Charliego Parkera.

Krążek niesie więc w sobie melancholię – za dzieciństwem, za widokami, za zapachami. Otwierający album → ˻ 1 ˺ Waltz For Ruth, utwór napisany przez Hadena, „ustawia” muzycznie całą płytę – muzycznie i dźwiękowo. To album zagrany i nagrany bardzo nisko. Wręcz, powiedziałbym, ciepło. Wielu krytyków muzycznych i audiofilów wskazywało na przebasowany dół, czyli przeskalowany kontrabas. Rzeczywiście, instrument Hadena podany został mocno i to on, tak naprawdę, tworzy nastrój. Kiedy kupiłem tę płytę po jej wydaniu, też tak uważałem. Dopóki nie posłuchałem jej na wysokiej klasy sprzęcie. Okazuje się, że kontrabas ma znakomitą wagę i barwę. Słychać go blisko, bo mikrofon został umieszczony blisko niego. Nie jest to jednak błąd, lecz „koloryt” – tak to sobie muzycy wymyślili. I ja, słuchając tego w systemie referencyjnym HIGH FIDDELITY, mogę im tylko za ten wybór podziękować.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Porównanie obydwu krążków na pierwszym utworze pokazało ich kompletnie odmienne priorytety. Pierwsze wydanie wydaje się ciepłe, ciemne, nie jest też do końca selektywne. Krążek UHQCD jest o niebo bardziej otwarty, wyraźniejszy, z lepiej kontrolowanym basem. Jest po prostu o dwie, może trzy klasy lepszy. Pozostała bowiem potęga kontrabasu, barytonowa gitara Metheny’ego miała zachowaną ciemną, aksamitną barwę, a jednak całość była wyraźniejsza i mniej zatopiona w „bursztynie” ciepła.

Pięknie to, o czym mówię, wyszło przy → ˻ 2 ˺  Our Spanish Love Song, kolejnym utworze autorstwa kontrabasisty. Metheny ponownie gra w nim główny temat na gitarze barytonowej, ale pod spodem dograł drugą gitarę, tworzącą rytmiczny podkład, gitarę o klasycznym brzmieniu. Pierwsze wydanie pokazuje tę gitarę pod spodem, ale robi to niechętnie. Przybliża obydwie gitary do siebie barwowo i w planach. UHQCD ukazuje je jako zupełnie oddzielne wydarzenia. Ci więcej, znacznie lepiej rozseparowuje je od dźwięków z gryfu, najwyraźniej nagranych osobnym mikrofonem i rozrzuconych po kanałach; wraz z efektami tworzą one stereofoniczną iluzje przestrzeni. Pierwsze wydanie jest bardziej zamknięte, przez co skala dźwięku też jest mniejsza. Mimo że bas wydaje się bardziej nasycony.

→ ˻ 3 ˺ Message To A Friend, kawałek przyniesiony do studia przez Metheny’ego i jego autorstwa, zagrany jest przez niego na gitarze akustycznej. Na metalowe struny nałożony jest długi, dość wysoko pogłos. Gitarzysta gra główny temat, a pod spodem, pozostałymi palcami przygrywa rytm. Mogłoby się wydawać, że krążek UHQCD zabrzmi jaśniej, ostatecznie pokazuje wszystko wyraźniej, w lepiej definiowany sposób. A tu – nie. Wersja z Japonii zabrzmiała niżej, cieplej, po prostu znacznie lepiej. Jak gdyby ilość informacji z płyty przekładała się na bardziej naturalne podanie barw instrumentów.

Przy → ˻ 4 ˺ Two For The Road, klasyku Henry’ego Manciniego, pochodzącego z soundtracku do filmu z 1967 roku pod tym samym tytułem, w którym główną rolę zagrała Audrey Hepburn, ponownie mamy dwie gitary – klasyczną, która prowadzi melodię i akustyczną, która gra rytm. Było dla mnie szokiem, jak mało wyraźnie różnice w ich barwie, ataku, w ustawieniu na scenie, pokazał krążek z pierwszego wydania. Także kontrabas był na nim bardziej zamglony, nie tak aktywny. Całość była dość uśpiona.

I tak było już do końca odsłuchu. W → ˻ 5 ˺  First Song, utworze napisanym przez Charliego Hadena dla żony, Ruth, z pierwszym wydaniem zabrakło powietrza i oddechu, które wersja UHQCD dawał na „dzień dobry”. → ˻ 6 ˺  The Moon Is A Harsh Mistress, z wysoko ustawioną na palecie tonalnej gitarą akustyczną z nową wersją zabrzmiało niebo cieplej, ciemniej, ale też o wiele wyraźniej. To paradoks, który wnoszą do audio krążki UHQCD. Ich rozdzielczość jest bowiem o wiele wyższa, co daje z jednej strony większą selektywność, ale z drugiej lepsze nasycenie barwowe.

Fantastycznie wyszło to również przy → ˻ 7 ˺  The Precious Jewel. To pierwszy szybki kawałek na tej płycie, z kilkoma gitarami rozłożonymi w planach i kanałach. Pierwsze wydanie wypadło w tym porównaniu dość prymitywnie. To znaczy było w nim wszystko, za co tę płytę kochamy. Bo przecież pokochaliśmy ją z takim, a nie innym dźwiękiem. Przekaz był z nią uboższy o wiele rzeczy, które sprawiają, że dźwięk wydaje się naturalny. Japońska płyta pokazała ten kawałek w zniuansowany sposób, rozdzielając plany od siebie i nie dodając czegoś do dźwięku, co powoduje, że z pierwszym wydaniem wydaje się on ostrzejszy.

Stephan Micus | foto: Rene Dalpra/ECM

Nie da się tych dwóch wersji z sobą pomylić. Płyta UHQCD jest bez porównania lepsza. Zakładając, że materiał na Beyond… nie otrzymał remasteru – a wydaje się, że go nie wykonano – chodzi tylko o różnicę w wykonaniu krążka CD. A ta jest powalająca. Z czasem podziw dla Japończyków wzrasta, a nie maleje. Kiedy w → ˻ 9 ˺  The Moon Song wchodzi syntezator, to ma on z ich płytą o wiele lepszą barwę i jest rozplanowany w taki sposób, że nie interferuje z dźwiękiem gitar. Kontrabas, umieszczony mocniej w prawym kanale, jest też bardziej klarowny, a jego przesunięcie w bok wyraźniejsze. O wiele lepiej da się też rozróżnić inną barwę gitar w lewymi prawym kanale oraz granych pośrodku. Szczególnie dobrze wyszło to z gitarą elektryczną.

Również i → ˻ 10 ˺  Tears Of Rain, utwór zagrany przez Metehy’ego na sitar miał lepszy „flow”. Barwa została położona niżej, co podkreślił także grany w odmienny sposób, punktowo, kontrabas.

Kończący płytę → ˻ 13 ˺  Spiritual, napisany przez syna Hadena, Josha, był z UHQCD niewiarygodnie bardziej angażujący emocjonalnie. Przestrzeń jest z nim fantastyczna, dzięki czemu, dogrywane pod koniec drugiej i trzeciej minuty, szybkie uderzenia gitary, ulokowane po obu stronach słuchacza, były bardziej punktowe, mniej rozmyte. Także dźwięk perkusji, która pojawia się po raz pierwszy, był lepszy, cieplejszy, ale i gęstszy.

Podsumowanie

Nowe wydanie płyty Beyond The Missouri Sky (Short Stories) ma niezbyt ciekawą formę – to zwykłe, plastikowe „pudełko”, bez żadnych ciekawych elementów, które by je wyróżniały. Pierwsze wydanie, szczególnie w postaci czteroczęściowego digipacku, który pokazuję na zdjęciach, jest o wiele przyjemniejsze, po prostu lepsze. Jeśli jednak chodzi o dźwięk, to różnica na korzyść wersji UHQCD jest przytłaczająca.

Przez chwilę może się wydawać, że pierwsze wydanie gra cieplej, niżej, a przez to lepiej. Ale to tylko złudzenie. Niżej, ciemniej i cieplej gra tak naprawdę wersja z Japonii. A to, co wcześniej braliśmy za te elementy, to mniejsza rozdzielczość i zamazanie różnicowania. Raz usłyszana staje się tą właściwą. Jej dynamika  jest o rząd wielkości lepsza, lepiej różnicowana i skalowana. Podobnie scena – kończące płytę szarpnięcia strunami, pokazane z boków, za nami, oraz „ptaszki” ćwierkające przed nami, są z nią częścią muzyki, a nie „ornamentem”, jak na oryginalnej wersji.  Z naszej strony dla płyty UHQCD nagroda ˻ BIG RED BUTTON ˺  . WP

«●»

 

Poprzednie

Następne