BEHN GILLECE „STILL DOING OUR THING”. Współczesna interpretacja hard-bopu z wibrafonem w roli głównej

Dzisiaj miała miejce premiera płyty wibrafonisty jazzowego – BEHNA GILLECE’A. Na krążku STILL DOING OUR THING wspomagają go koledzy z wytwórni Posi-Tone, prezentując muzykę w stylu klasycznego hard-bopu.

BEHN GILLECE | STILL DOING OUR THING

Wytwórnia: Posi-Tone
Premiera: 19 marca 2021
Format: FLAC 16/44,1
Jakość dźwięku: 7-8/10
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA
POSI-TONE.com

NAGRANIE

Mieszkający w New Jersey BEHN GILLECE jest nie tylko muzykiem, ale i kompozytorem oraz liderem, przez co można go umieścić w grupie takich sław, jak Milt Jackson, Bobby Hutcherson, Joe Locke, a współcześnie Warrena Wolfa, Stefona Harrisa i Joela Rossa. Na recenzowanym krążku w jego zespole znaleźli się pianista Art Hirahara, basista Boris Kozlov oraz perkusista Rudy Royston, z gościnnym występem saksofonisty Nicole Glover w utworze nr 7.

Album Still Doing Our Thing nagrany został w sierpniu zeszłego roku przez wytwórnię POSI-TONE. Założył ją w 1995 roku MARC FREE, producent muzyczny i muzyk, a prowadzi ją wraz z inżynierem dźwięku NICKIEM O’TOOLE.

Nagrania zostały dokonane przy zastosowaniu, jak czytamy w materiałach prasowych, „protokołów bezpieczeństwa”, w zwyczajowej dla Posi-Tone lokalizacji, to jest w studiach Acoustic Recording (Brooklyn, NY).

BEHN GILLECE | foto: mat. prasowe

Nagraniem zajął się NICK O’TOOLE, a płytę wyprodukował szef wytwórni, MARC FREE. ACOUSTIC RECORDING specjalizuje się w rejestracji jazzu oraz wokalnej muzyki brazylijskiej. Studio dysponuje kolekcją klasycznych, vintage’owych mikrofonów, jak i nowymi modelami. Jego podstawą jest 30-kanałowa, analogowa konsola mikserska Neve 5316, a odsłuch zapewniają kolumny ATC Active 20 i Pro-Ac Tablette 2000 napędzane przez wzmacniacz Brystona. Rejestracja śladów, a potem zgranie do stereo dokonywane są cyfrowo na stacji DAW Pro Tools HDX.

Mikser Neve 5316 w studiu Acoustic Recording | foto: mat. prasowe

W studiu znajduje się sporo ciekawych instrumentów, z których dwa – fortepian Steinway B 1940 oraz elektryczny fortepian Fender Rhodes Mark 1 można usłyszeć na recenzowanej płycie.

| PERSONNEL |

Behn Gillece – wibrafon
Art Hirahara – fortepian & Rhodes
Boris Kozlov – bas
Rudy Royston – perkusja i instrumenty perkusyjne
Nicole Glover – saksofon tenorowy (nr 7)

Płyta odsłuchiwana była z plików streamowanych z Tidala, przy pomocy odtwarzacza plików Mytek Brooklyn Bridge.

SŁUCHAMY

Już pierwszy utwór tej płyty, Extraction, wprowadza nas w jej nastrój. Mamy tu świetny rytm, ciąg, power, z gęstymi fakturami instrumentów. Najważniejszy wydaje się tu wibrafon, jednak wystarczy chwila, żeby to podejście zrewidować i dość do wniosku, że numerem jeden jest w tym nagraniu jest sekcja rytmiczna, złożona z kontrabasu i basu Kozlova oraz perkusji Roystona – są znakomici! I dopiero teraz można powiedzieć, że i wibrafon, i wchodzące w drugiej połowie kawałka elektryczne pianino Rhodes „rządzą”.

Płyta nie jest nagrana w jakiś wyjątkowy sposób, o „zjawiskowym” nawet nie mówiąc. Jej brzmienie nie jest do tego wystarczająco rozdzielcze. Także dynamika jest wydaje się lekko skompresowana. Ale tylko na początku – dajmy więcej mocy głośnikom, a okaże się, że jest znakomita, tyle że nie wbija w fotel od razu, a doceniamy ją stopniowo.
To w ogóle płyta, której należy słuchać głośno, bo tylko wtedy otwiera przed nami swój świat, wpuszczając nas do gęstego lasu dźwięków, do szybkości, do pędu. Nie nudzimy się – posłuchajmy tytułowego utworu Still Doing Our Thing, w którym pobrzmiewają nagrania z lat 50. ubiegłego wieku, na przykład Jima Smitha, a odlecimy.

Spokojniej robi się dopiero w utworze Blue Sojourn, mającym na tej płycie numer czwarty. Zwykle ballady jazzmani umieszczali tuż po pierwszym utworze, najdalej na miejscu trzecim, a tutaj dopiero w połowie albumu. To wiele mówi o mentalnym nastawieniu, o tym, że to nie jest wypełniacz. Świetnie brzmi tutaj wibrafon i ładnie słychać fortepian, na dużej, głębokiej scenie.

Recenzowana płyta ma w dużej mierze klasyczne brzmienie. Od utworu Outnumbered do gry wchodzi jednakmocna gitara basowa, dzięki której pod koniec, jak w zamykającym ją Don’t Despair, jesteśmy świadkami wycieczki na pole muzyki fussion. Bas jest mocny i prominentny, pozwalając wykazać się głośnikom niskotonowym.

To ładnie nagrana płyta, z bardzo dobrą dynamiką, której brakuje jednak nieco wypełniania i gęstości. Być może, gdyby została zaprezentowana w wersji hi-res, odebrałbym ją inaczej. Muzycznie Still Doing Our Thing jest jednak jedną z ciekawszych płyt jazzowych ostatnich kilku tygodni.

Tekst: WOJCIECH PACUŁA
Zdjęcia: mat.prasowe

Poprzednie

Następne